El Maná - restauracja w Puerto de la Cruz na Teneryfie

Zwykle gotujemy sami. Uwielbiamy planować menu weekendowe, szukając w głowach, książkach czy internecie kulinarnych inspiracji. Jednak czasem oddajemy się innym, by zaskoczyli nas nowymi smakami i swoim podejściem do kuchni. Z pobytu w restauracjach mamy różne doświadczenia. Wiemy, że rozwijanie w sobie kultury kulinarnej i podwyższanie standardów nie zawsze służy zadowoleniu z jedzenia gdziekolwiek. Gdy porównujemy pod tym względem nasz kraj z choćby Azją Południowo - Wschodnią, czy Indiami wypadamy blado. Zawsze mówię, że jedzenie tam chodzi za człowiekiem, zaś u nas my chodzimy za nim. Tam jakość ocenia się nie po wartości rachunku, ale raczej długości kolejki czy ilości zajętych stolików. 



Kilka dni temu odwiedziliśmy ciekawą restaurację w Puerto de la Cruz na Teneryfie. Miasto to, położone na północy wyspy lepiej wpisuje się w klimat tradycyjnej, wyspiarskiej Hiszpanii niż kurorty z południa wyspy, które mają na celu ugościć spragnionych zimowego słońca i „tropikalnych” trunków turystów. Jednak znalezienie perełki w natłoku restauracji ze smażonymi rybami, robioną na szybko paellą, wszechobecną pizzą, czy stekiem z frytkami nie jest łatwe. Ale możliwe…



Niedaleko historycznego centrum miasta znajduje się przyjemna wegetariańska restauracja El Maná . Wykorzystuje ekologiczne i organiczne produkty przede wszystkim z wyspy. Jak na Hiszpanię, rzadkie. Jak na Teneryfę … prawie niemożliwe.

Nie jestem maniakalnym zwolennikiem ekologii, bo często pod przykrywką tego określenia próbuje się wykorzystać naiwność Klienta i wydrenować jego portfel. Muszę być przekonany, że ekologia rzeczywiście służy naturze i człowiekowi w postaci dobrych produktów. Spójrzmy bowiem na przykład biopaliw. Coś co wydaje się skrajnie ekologiczne jest niczym innym jak czystą, populistyczną polityką rządów państw, wspierających lobby rolnicze. Czy ktoś pomyślał o tym jaki wpływ na środowisko naturalne ma trzykrotne zwiększenie plonów rzepaku w celu zaspokojenia popytu ? Czy ktoś myśli o tym ile zostało wyciętych lasów deszczowych, żeby zwiększyć podaż oleju palmowego ? 

W El Maná, bo o tej restauracji mowa, kwestię ekologii traktują poważnie. Produkty pozyskiwane są lokalnie, choć na wyspie standardem jest import produktów spożywczych z Hiszpanii i innych europejskich krajów. Karta, jak w dobrych restauracjach jest krótka i nie daje wielkiego pola wyboru ale gwarantuje, że dania są świeżo przygotowane. Nawet w karcie win widać preferencje lokalnych producentów, ewentualnie ekologicznych winiarni z lądowej Hiszpanii.

Do rzeczy. Karta dzieli się na kilka części: „spróbuj”, „smakuj”, „delektuj”, „osłódź się”. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie skosztowali choćby trzech z czterech kategorii. 

Na przystawkę zjedliśmy empanadillas z organicznego wędzonego sera i dżemu z papai. Dwa pierogi zostały podane z mieszanką sałat z winegretem. 



Drugą przystawką były warzywne mini samosy z sosem z mango i chilli.



Jako danie główne wybraliśmy makarony.

Małgosi podano ravioli z dyni i świeżego białego sera z rozmarynową oliwą i włoskimi orzechami. Co za fantastyczne połączenie. 



Ja zaś wybrałem ravioli z rukolą i ricottą w śmietanowo - pomidorowym sosie.



Oba dania przygotowane były z organicznej razowej mąki i smakowały wybornie. Miały też różny charakter. Pierwsze ravioli były lekko podsmażone z oliwą o bogatym smaku rozmarynu, drugie zaś ugotowane i podane w sosie, w którym pomidor był tylko tłem dla doskonałego śmietanowego sosu. Smaku w obu daniach dopełniał świeżo starty parmezan.

Na deser zamówiliśmy orzechowe brownie z sorbetem truskawkowym…



... oraz wegańską wersję panna cotty zrobionej ze śmietanki kokosowej i mleczka sojowego z kremem z cytrusów i papai. 

Czerwone wino crianza z ekologicznych upraw z regionu Rioja uzupełniło ten doskonały posiłek.

Restauracja El Maná jest przykładem na to, że nawet jeśli wybieracie się do miasta, które postrzegane jest jako mekka mało wymagających turystów szukających słońca i zabawy, możecie zjeść smaczny i ciekawy posiłek. Mało tego, jako że kuchnia jest otwarta możecie obserwować poczynania szefowej i jej pomocnika. Restauracja ma zaledwie osiem stolików, więc atmosfera jest intymna, a rezerwacja stolika wielce zalecana. Rachunek? Nie wyższy niż w naszych średniej klasy restauracjach. Serdecznie polecamy na doskonały, wieczorny posiłek. 



(zdjęcie ze strony klik)

El Maná znajduje się przy Calle  Mequinez 21.

8 komentarzy:

  1. Ciekawe dania, a szczególnie deser :)
    Panie na ostatnim zdjęciu wyglądają trochę jak kosmitki ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu-to właśnie te panie wszystko przygotowują :) pozdrawiamy Cię

    OdpowiedzUsuń
  3. Smakowicie i kolorowo:) Dania bardzo zachecajace a Teneryfa zima prezentuje sie pieknie.
    Panie w klasycznych miedzynarodowych uniformach profesjonalnych szefow kuchni:)
    Szczegolnie pani w bialym, gdyby kuchenny ogien niechcacy jej dotknal, jeden ruch reki i sciaga uniform - dobrze pomyslane.
    Pozdrawiam serdecznie:)
    Grazyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Grażynko za odwiedziny, to była doskonała kolacja w świetnym miejscu :) pozdrawiamy serdecznie

      Usuń
  4. Czekam na dalsze relacje z Teneryfy.
    Empanadillas, ravioli i wegańską panna cottę wybieram.
    Piotr na pewno będzie umiał to odtworzyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesiu-jak tylko wypakujemy walizy będzie relacja :) pozdrawiamy

      Usuń
  5. Kolejna wspaniala podroz i kolejna wspaniala relacja....czekamy na kolejny wspanialy przepis.... Buziaki dla obojga :)

    OdpowiedzUsuń