Jedną z wielkich przyjemności kulinarnych jest korzystanie z
sezonowych produktów. Każda strefa klimatyczna takowe posiada, a każda kultura
wykorzystuje je z wielką atencją. Czym społeczeństwo biedniejsze tym chętniej
sięga po produkty, które rodzi właśnie ziemia lub dostarcza matka natura.
Wydaje się, że w społeczeństwach bardziej rozwiniętych, poza ludźmi
„zakręconymi” na punkcie jedzenia sezonowość odgrywa mniejszą rolę. Szkoda.
Sezonowe produkty są bowiem pyszne i tanie. Czy ktoś zaryzykuje twierdzenie, że
polskie szparagi pod koniec maja są gorsze od tych przywiezionych z RPA w
lutym? Że truskawki kaszubskie w czerwcu nie dorównują marcowym hiszpańskim?
Albo, że majowe mango z Kerali przegrywa z tym, które sprzedaje się w Indiach w porze suchej? Dlaczego więc coraz
rzadziej czerpiemy radość z tego co sezonowe i lokalne?
Sezon nie dotyczy tylko kulinariów. Wybraliśmy się wczoraj na
naszą górkę pod lasem, gdzie wczesne lato pokazało swoje prawdziwe, choć nieco
ukryte piękno. Koniki polne chowały się w łodygach traw bawiąc się w kotka i
myszkę z obiektywem aparatu. Motyle wygrzewały się w ostatnich promieniach
wieczornego słońca. Żaby rechotały mocząc się w stawie. Dziesiątki trzmieli
bzyczały nad swoimi ulubionymi kwiatami, a jaskółki radośnie latały nad łąką.
Para innych motyli znalazła czas, by połączyć się w bezruchu i oddać aktowi miłości. Przyjemnie jest obserwować naturę będąc właściwie w
mieście, a czując się prawie jak na wsi. No i jeszcze ten kos, który wykonał
koncert na drzewie tuż ponad naszym tarasem. A wszystko to miało miejsce po
wspaniałej uczcie zaserwowanej przez Małgosię. Bo przecież Piotr nie mógł
podawać w swoje imieniny, choćby nawet bardzo chciał. No może poza wytrawnym
Chardonnay z Doliny Langwedocji, przyjemnie pasującym do naszego
sezonowego menu.
Dzisiejsze dania to wyraz radości i uwielbienia dla
obecnej pory roku. Na przystawkę pojawiła się tarteletka z bobem. Młodym bobem,
pieczoną papryką i aromatycznym serem pleśniowym. Gwiazdą dania głównego był
turbot, który właśnie pojawił się na tarło w Bałtyku i dostępny będzie jeszcze
tylko przez dwa, może trzy miesiące. Filet ryby upieczony we własnym bulionie
pięknie skomponował się z aromatami cytryny i masła oraz kwiatami tymianku i szałwi. Na
deser zaś podane zostało clafoutis z czereśniami, które choć aromatyzowane
cherry brandy, zachowały swoją świeżość. La vita e bella!
Tarteletki z bobem
Składniki na ciasto:
proporcje na 2 tarteletki o średnicy 12 cm
50 g mąki pszennej
50 g mąki graham
50 g zimnego masła
szczypta proszku do pieczenia
szczypta soli
1-2 łyżki zimnej wody
Wymieszać wszystkie podane składniki oprócz ostatniego. Zagnieść i dodać łyżkę lub dwie wody, aby otrzymać zwartą masę.Ciasto schłodzić ok. 1 godz. w lodówce. Następnie podzielić na dwie części, rozwałkować i wyłożyć wysmarowane tłuszczem foremki do mini tart.Włożyć jeszcze na 15 min do lodówki. Następnie nakłuć widelcem i piec w nagrzanym do 200 stopni piekarniku przez ok. 15 min.
Nadzienie:
1 czerwona papryka
garść bobu
plaster sera pleśniowego
1 filiżanka śmietany 30%
pieprz , sól
1 łyżeczka czubrycy
Paprykę rozkroić, wyczyścić z pestek, podzielić na ćwiartki i podpiec pod grillem skórkę , aż zrobi się ciemna. Obrać, odłożyć.
Bób wrzucić na gotującą i osoloną wodę. Obserwować-najpierw skórki napęcznieją, a gdy zaczną pękać należy wodę odlać (wszystko trwa ok. 4 min.). Bób przelać zimną wodą, obrać z łupinek. Ułożyć na podpieczonych tarteletkach wraz z pokrojona w dużą kostkę papryką.
Na wierzchu rozłożyć kawałki sera pleśniowego (warto ocenić też jak mocno ser jest słony i odpowiednio przyprawić śmietanę). Do śmietany dodać pieprz , sól, czubrycę , wymieszać i zalać farsz.Piec w temperaturze 200 stopni przez ok. 10 min.Podawać ciepłe .
Turbot z cytrynowo-maślanym sosem, marchewką z tymiankiem i młodymi ziemniakami z wody
Turbot jest bardzo smaczną rybą, na którą sezon połowów zaczyna się właśnie w czerwcu. Można go bez problemu dostać tu nad morzem. Należy jednak przewidzieć przy zakupach, że z ryby ważącej np. 1,5 kg otrzymamy niecałe 0,5 kg filetów bez skóry.To w sam raz porcja dla 3 osób. Można rybę odfiletować samemu, ale jeśli ktoś ma z tym problem może poprosić o odfiletowanie w miejscu zakupu. Ważne jest , żeby zabrać głowę i szkielet ryby , bo będzie to stanowiło bazę do sosu.
Składniki na sos:
szkielet i resztę niepotrzebnych części ryby
(z głowy należy usunąć oczy i skrzela)
2-3 łyżki oliwy/oleju
pęczek młodej włoszczyzny
1 ząbek czosnku
100 ml białego wytrawnego wina
1 gałązka tymianku
1-2 ziarna ziela angielskiego
1 liść laurowy
sól
pieprz czarny, świeżo mielony
50 ml śmietany 30%
sok z cytryny ( do smaku)
1 łyżka zimnego masła
ewentualnie jadalne kwiaty do dekoracji upieczonej ryby(u nas były to kwiaty tymianku i szałwi )
Rozgrzać olej/oliwę w dużym garnku, obsmażyć na nim resztki ryby przez kilka minut, dodać pokrojoną włoszczyznę, chwilę podsmażyć, podlać białym winem, dodać przyprawy, następnie dodać zioła, dolać wodę w takiej ilości, żeby przykryła zawartość garnka, przykryć i gotować na małym ogniu ok 30 min. Otrzymany esencjonalny wywar należy przecedzić przez gęste sito (odlać nieco wywaru do pieczenia ryby), doprawić do smaku solą i pieprzem, połączyć ze śmietaną i zredukować cały czas mieszając (sos ma mieć gęstą konsystencję). Na koniec dodać zimne masło, rozpuścić, zamieszać i doprawić sokiem z cytryny.
Marchewka z tymiankiem
1-2 marchewki na osobę, obrane i pokrojone na plastry o grubości ok. 0,5 cm
świeży tymianek
1 łyżka masła
Pokrojoną marchewkę ugotować na półtwardo w osolonej wodzie, odcedzić i obsmażyć na rozpuszczonym maśle z dodatkiem listków tymianku.Doprawić solą i pieprzem do smaku.
Pieczenie turbota
filety z turbota
1-2 ząbki czosnku
sok z cytryny
sól,pieprz
Filety turbota przyprawić solą i pieprzem, zamarynować w rozgniecionym i poszatkowanym czosnku i soku z cytryny przez ok. 1 godz. Nagrzać piekarnik do temp. 180 stopni. Filety turbota ułożyć w naczyniu do pieczenia, podlać wywarem i piec ok. 15 min (w zależności od wielkości filetów) od czasu do czasu polewając sosem z pieczenia.
Clafoutis z czereśniami
Składniki:
proporcje na 3 naczynka ceramiczne do pieczenia o średnicy 12-13 cm i wys. 3 cm
35 dag czereśni
1 łyżka cherry brandy
szczypta przyprawy do pierników
10 dag mąki pszennej
2 całe jajka
35g cukru pudru+1łyżka
1 czubata łyżeczka cukru wanilinowego
skórka otarta z 1 niedużej cytryny
100 ml śmietany 30%
szczypta soli
masło,bułka tarta do foremek
cukier puder do posypania deseru
Czereśnie umyć, wypestkować (taką ilość można wydrylować agrafką ;). Włożyć do miseczki, polać cherry brandy z dodatkiem przyprawy do pierników i 1 łyżki cukru. Odstawić do zamarynowania.
Jajka ubić mikserem na gładka masę. Mąkę wymieszać z cukrem i cukrem wanilinowym, skórką z cytryny i szczyptą soli. Jajka dodać do suchej masy, wymieszać, dodać śmietanę i znów wymieszać.
Czereśnie odcedzić, ułożyć w wysmarowanych masłem i wysypanych bułką tartą foremkach. Całość zalać masą ciasta.Wstawić do piekarnika podgrzanego do 180 stopni. Piec ok. 30-35 min.
Ostudzony clafoutis wyjąć z foremek na talerze, posypać cukrem pudrem, przybrać listami melisy lub verbeny cytrynowej czy mięty.