Turdus philomelos czyli drozd śpiewak.

Dziś bohaterem wpisu jest śpiewak, ptak z rodziny drozdowatych, który przybywa do nas na lęgi wiosną każdego roku.



Wczesną jesienią śpiewaki znikają, przenosząc się na południe Europy, żeby przezimować w bardziej sprzyjających dla siebie warunkach. Tak się jednak zdarzyło, że w lesie od kilku tygodni obserwujemy trzy śpiewaki, którym wcale nie w głowie wędrówka do ciepłych krajów. To natchnęło mnie do napisania o philomelosie. Z tego co wyczytałam w książce A. Kruszewicza "Ptaki Polski"  philomelos  pochodzi od dwóch greckich słów: philos - miłośnik i melos - melodia, śpiew. 


Na moje szczęście, "miłośników śpiewu" wiosną jest w bukowym lesie całkiem sporo. Śpiewają jak mało kto.  Ich urocze melodie rozbrzmiewają z koron drzew i koją duszę. W przewodniku Collinsa  drozdowa "piosenka" zapisana jest tak : "kiukliwi, kiukliwi, tiksi, tiksi, tiksi, pii- ch, trriu, trriu, trriu, tiksifiks, cziu, cziu, cziu, ko - ku, kilkiks, ko - ku, kikliks..." Tylko czy język ludzki może odtworzyć ptasią wirtuozerię ? Bardzo w to wątpię. Podaję to raczej jako ciekawostkę niż chęć przekazania  Wam jak brzmi śpiew ptaka.


Śpiewaki przybywają do nas zwykle w kwietniu, ale my mieszkamy na północnym krańcu Polski, więc zapewne w głębi kraju są trochę wcześniej. Najpierw przylatują samce, potem samice. Gdy już dobiorą się w pary, lepią gniazdo. Kiedyś udało nam się wypatrzeć gniazdo w naszym lesie, dobrze zamaskowane, schowane wśród pnączy, wylepione z dodatkiem gliny. Samiczka wychyliła głowę i dzięki temu udało nam się je zobaczyć. W rzeczywistości było to odkrycie przy okazji obserwacji zięb, które założyły swoje gniazdo po sąsiedzku.


Będąc w Puszczy Białowieskiej mieliśmy więcej szczęścia, bo gniazdo położone było tuż przy szlaku, na niedużej wysokości. Samiczka dobrze widoczna w gnieździe wysiadywała jaja. Nie podchodziliśmy blisko, żeby jej nie wystraszyć. Dzięki teleobiektywowi udało nam się zrobić to zdjęcie.


Wysiadywanie jaj (4 - 5 szt.) trwa około 14 dni. Pisklęta opuszczają gniazdo po kolejnych dwóch tygodniach, dokarmiane są przez samca jeszcze 14 dni po opuszczeniu gniazda, a samica przystępuje do kolejnego lęgu. Całe szczęście, bo śmiertelność wśród młodych wynosi aż 50 %.


Drozd (turdus) śpiewak  ma bardzo urozmaiconą dietę, ale ma też pewną ciekawą skłonność, jeśli chodzi o poszukiwanie pożywienia. Bardzo gustuje w ślimakach. Nie raz w lesie znajdowaliśmy skorupki, do których się dobrał, ale tylko raz udało nam się to sfotografować.


Ptak rozprawiał się ze ślimakiem na ścieżce do Leśniczówki Witomino, był jednak bardzo daleko, stąd trochę słabe zdjęcie. Rozbijał skorupkę o kamienie. Taka dieta jest szczególnie ważna dla samic, gdyż dostarcza niezbędnego wapnia, potrzebnego do budowy skorupek jaj w okresie lęgowym.


Innym pokarmem, po który chętnie sięgają śpiewaki są dżdżownice. Niestety kumulują one w sobie jaja pasożytów, co jest częstym utrapieniem dla ptaków.


Teraz w okresie zimowym zaobserwowaliśmy, że chętnie podjadają jemiołę i właśnie w takich miejscach, gdzie jest jej dostatek najczęściej spotykamy nasze "zimowe" drozdy. Wśród gałązek są prawie niewidoczne, na szczęście chwilowe choćby promienie słońca sprawiają, że chętniej przysiadają w eksponowanych miejscach, gdzie można zrobić im zdjęcie. To poniższe zrobiłam pod koniec listopada w koronie sosny.


Drozdy nie miały nigdy łatwego życia. Już 12 000 lat temu były chwytane przez ludzi dla pożywienia. Odniesienia do tego są nawet w "Odysei". Zakazane lepy na drobne ptaki ciągle stosują Hiszpanie, zwłaszcza w Walencji, choć Unia Europejska wydała zakaz na tego typu praktyki. Podobnie rzecz ma się na Bliskim Wschodzie, gdzie polowanie na ptaki to codzienność. Liban jest tu w czołówce. Z krajów bliżej położonych Polski, najwięcej ptaków ginie w Rumunii.


Szacuje się, że spośród 5 mld ptaków, które lecą do Afryki i w rejon Morza Śródziemnego na okres zimowy, ginie około miliard za każdym razem. Czy nasi "ryzykanci", którzy zimują u nas mają większe szanse na przeżycie... ? Trudno powiedzieć.


Odkąd interesuję się ptakami, mam coraz większą  świadomość, jak ciężkie mają one życie.


Mam jednak nadzieję, że wiosną znów do nas przylecą i będziemy mieli ten przywilej, by słuchać ich niezwykłego śpiewu. To gatunek, który ciągle najlepiej czuje się w lesie, choć można spotkać śpiewaki też w ogrodach, czy parkach. Mam też nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji, jak w Holandii czy Wielkiej Brytanii, gdzie liczba śpiewaków spadła o ponad 50% i zaliczono je do zwierząt zagrożonych wyginięciem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz