Brioszka z Nanterre/ La brioche de Nanterre.

Brioszka z Nanterre/ La brioche de Nanterre.

 Uwielbiam francuskie pieczywo, niestety na swoją zgubę ;) Brioszki w szczególności, dlatego piekę je bardzo rzadko. To pyszne, śniadaniowe pieczywo wymagające trójetapowego wyrastania. Nie jest to jednak uciążliwe, a smak wynagradza wszystko. W brioszce nie czuć cukru, ma bardzo neutralny smak, dzięki temu jest bardziej uniwersalna jako dodatek. Jak każda zawiera dużo masła. Chrupiąca, cieniutka skórka, puchate wnętrze to jakość, którą sobie bardzo cenię. Brioszka z Nanterre tym różni się od innych brioszek, że jest zrobiona z pojedynczych segmentów - 8, 9 lub 10. Ja wybrałam wersję z dziewięcioma :) Dziś pachnie w całym domu. W taki listopadowy, chłodny dzień nie ma nic lepszego. 


Brioszka z Nanterre/ La brioche de Nanterre


Piekłam w blaszce 11 cm x 30 cm mierzone w najdłuższym odcinku

250 - 280 g mąki  pszennej o dużej zawartości białka (tzw. do wypieków drożdżowych, chlebowej) - użyłam manitoby 
10 do 25 g cukru 
5 g soli
11-12 g świeżych drożdży 
150 ml mleka
3 jajka
200 g miękkiego masła

1 całe jajko do posmarowania brioszki

Z części mleka, cukru, drożdży i odrobiny mąki zrobiłam rozczyn. Odstawiłam go na jakieś 20 minut, żeby spęczniał.

Jajka rozbełtałam w misie robota widelcem, dodałam mąkę i sól, a następnie wyrośnięty rozczyn. Wszystko razem miksowałam  na wolnych obrotach aż ciasto stało się gładkie i nie przyklejało się do brzegów (2-3 minuty). Wtedy zaczęłam dodawać miękkie masło po kawałeczku. Gdy masa wchłonęła tłuszcz dodawałam kolejny kawałek. Pod koniec ciasto było bardzo tłuste i lepiące, więc dodałam te 30 g i to wystarczyło, żeby zebrało się w całość. Wyrabianie z masłem trwało ok. 10 minut. Pod przykryciem odstawiłam do wyrośnięcia na około 1 godzinę. Po tym czasie ciasto wyjęłam z misy, odgazowałam na blacie, włożyłam z powrotem, przykryłam folią i wstawiłam na całą noc do lodówki. Rano wystawiłam z lodówki  na około godzinę, żeby ciasto osiągnęło temperaturę pokojową. Potem podzieliłam masę przy pomocy wagi na 9 równych kawałków. Uformowałam z nich kule, włożyłam je złączeniem do dołu w przygotowaną formę (wcześniej posmarowaną masłem i posypaną mąką).


Przykryłam folią i odstawiłam na ok. godzinę do wyrośnięcia.


Posmarowałam brioszkę rozbełtanym jajkiem. Włączyłam piekarnik - na 180 stopni C z termoobiegiem. Gdy piekarnik się nagrzał posmarowałam po raz drugi. Brioszkę wstawiłam do pieczenia na 35 minut.


Po upieczeniu brioszkę trzeba wyjąć z foremki i ostudzić na kratce. 


Smacznego :)

Źródło - nanterre.fr

Francuska zupa cebulowa.

Francuska zupa cebulowa.

To jedna z naszych ulubionych zup na jesienno - zimową porę.  Syci i dobrze rozgrzewa. Składniki na dwie duże porcje.


1 l esencjonalnego bulionu z warzyw
600 g żółtej cebuli pokrojonej w cienkie półplasterki
1 ząbek czosnku drobno posiekany
1płaska łyżeczka cukru
2 łyżki masła
90 ml białego wina lub sherry
1 łyżeczka octu balsamicznego lub octu ze sherry
sól i pieprz do smaku
gałązki świeżego tymianku

4 grube kromki z bagietki
1/ 2 ząbka czosnku w całości do wysmarowania grzanek
12-130 g startego sera gruyère
1 gałązka tymianku-same listki

Rozgrzać masło na patelni, wrzucić cebulę i cukier, wymieszać i smażyć na wolnym ogniu aż zmięknie i zeszkli się. Następnie dorzucamy czosnek, gałązki tymianku, sól i pieprz. Przykrywamy i dusimy co jakiś czas mieszając, aż będzie miała karmelowy kolor. Gdy cebula jest dostatecznie uduszona, wyciągamy patyczki z gałązek tymianku. podlewamy winem, mieszamy, dodajemy bulion i zagotowujemy. Znów dusimy ją na wolnym ogniu ok. 30 minut. Na koniec doprawiamy octem, ewentualnie solą i pieprzem.

Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni C z grillem. Tak przygotowaną zupę rozlewamy do żaroodpornych naczynek, w których ją podamy. Grzanki smarujemy z obu stron czosnkiem, z wierzchu posypujemy serem i listkami tymianku, wstawiamy na górną półkę pod grill. Nie podaję czasu, bo piekarniki różnie grzeją. Ser powinien się roztopić i zrumienić. Podajemy po podpieczeniu na stół. Smacznego :)

 Le pain brié - francuski chleb z Normandii.

Le pain brié - francuski chleb z Normandii.

 To typ chleba śniadaniowego, białego, w smaku przypomina mleczne pieczywo podobne do  chałki. Brie w nazwie nie odnosi się do sera, ale do staronormańskiego czasownika brier, co oznacza tłuc. Ciasto tego chleba było intensywnie obrabiane kawałkiem drewna i wielokrotnie składane. Ten sposób wyrabiania owocował drobnym, ale jednocześnie zwartym miękiszem. Dzięki temu le pain brié był trwały przez dłuższy czas. Pieczono go między innymi dla marynarzy na czas rejsu, aby mogli go długo przechowywać. Dziś podaje się go m.in. do owoców morza. 


Le pain brié - francuski chleb z Normandii

Suflet z serem gruyère, rukolą i anchois.

Suflet z serem gruyère, rukolą i anchois.



Proporcje na 2 suflety w ramekinach o wymiarach 9,5 cm szerokości i 6,5 cm wysokości

baza sosu:
3 żółtka jaj M
1,5 łyżeczki musztardy francuskiej
200 ml mleka
80 g sera gruyère, startego na drobnej tarce
16 g mąki pszennej (3 czubate łyżeczki)

3 białka jaj M
szczypta soli
kilka kropel soku z cytryny

garść listków rukoli bez ogonków
3 filety anchois

miękkie masło do wysmarowania ramekinów

Ramekiny wysmarować dokładnie masłem, wstawić do lodówki żeby stwardniało, można też czynność powtórzyć.

Przygotowanie :

Żółtka oddzielić od białek. Białka zachować w oddzielnym naczyniu do ubicia piany. Do naczynia, w którym będziemy przygotowywać bazę wrzucić  żółtka i ubić je na  jasną i gęstą masę. Następnie dodać do żółtek musztardę i mąkę i wymieszać żeby nie było grudek (najlepiej mikserem). Mleko zagotować i następnie przy włączonym mikserze miksować masę z żółtek powoli je dodawać. Gotową mieszaninę przelać z powrotem do garnka, w którym gotowało się mleko i mieszając energicznie trzepaczką rózgową zagotować, aż masa zgęstnieje (jak budyń). Dodać starty ser, który powinien podczas mieszania rozpuścić się. Odstawić do ostudzenia co jakiś czas mieszając. Gdy przestygnie, sprawdzić smak i ewentualnie doprawić.

 Ubić białka na pianę z solą i sokiem cytryny. Rukolę  posiekać. Dwa fileciki pokroić w poprzek na kawałki. Do przestudzonej bazy dodać stopniowo  ubite na sztywno białka z drobiną soli i kilkoma kroplami soku z cytryny. Delikatnie wymieszać trzepaczką rózgową. Następnie dodać rukolę i kawałki filecików,  wymieszać. Wlać masę do ramekinów, na wierzch każdego ułożyć zwiniętą w kółko połówkę filecika anchois (przekroić filet wzdłuż) i wcisnąć go w wierzch masy. Wstawić do nagrzanego na 200 stopni C piekarnika. Po wstawieniu zmniejszyć temperaturę do 180 stopni i piec 20 minut. Podawać od razu po wyjęciu z piekarnika. Spożywać z dodatkiem czerwonego wina ;)
Arboretum Wirty jesienią.

Arboretum Wirty jesienią.


O Arboretum Wirty - najstarszym leśnym ogrodzie botanicznym w Polsce pisaliśmy wiosenną porą tu - klik. To dla nas bardzo ciekawe, malownicze miejsce warte odwiedzenia. Wiosną wszystko budzi się do życia i tryska zaraźliwą energią. Pąki, kwiaty i liście zachwycają po martwej zimie. Trudno nie wrócić do arboretum jesienią. Nie dlatego, że gdzie indziej nie widać kolorowej jesieni. Po prostu tam różnorodność drzew jest niespotykana. Dlatego wracamy i cieszymy się chwilą pięknej pogody. Ogrzewamy się w słońcu pogodnej jesieni, chłoniemy jaskrawe barwy, wdychamy poranną wilgoć powietrza, w której rozprasza się pomarańczowe światło. Piękno natury w jej najlepszej chwili. Jesienna wizyta odwraca naszą uwagę od edukacyjnej roli ogrodu. Urok jesieni jest tak obezwładniający, że skupiamy się na tym, żeby chłonąć ten moment, ten czas - tak ulotny i krótki.

Jesień w  odcieniach żółci.