Miso ramen - japońska zupa z dodatkami.

Miso ramen - japońska zupa z dodatkami.

Będąc w Japonii jednym z częstszych posiłków, które zajadaliśmy z nieskrywaną przyjemnością były pyszne, bogate w dodatki zupy, takie jak ramen, soba czy udon. Zobaczcie zresztą sami w naszym archiwalnym poście - klik. Tak naprawdę są to nazwy różnego rodzaju makaronów pływających w bulionach o różnych smakach. Co bar, czy restauracja to inny przepis i dodatki, niemniej bulion zawsze ma bogaty smak, zaś dodatki różne smaki, tekstury i kolory. Dlatego też zwykle dobrze się prezentuje i smakuje.
Dziś wracamy do wegetariańskiej wersji miso ramen - bulionu z dodatkiem pasty miso. Robimy przegląd lodówki i okolic dobierając dostępne sobie składniki.



Wegetariański miso ramen


Składniki (na 4 osoby):

składniki bulionu:.
bulion warzywny (ok.1,5 l)
2 łyżki pasty miso
limonka
kilkanaście plasterków imbiru
2 grzyby suszone
3 łyżki sosu sojowego
2 łyżki sosu rybnego
łyżka sosu ostrygowego
łyżeczka pasty chili lub chili w proszku
łyżeczka oleju sezamowego

dodatki:
makaron ramen
dwie garście szpinaku + czosnek
por
marchew
4 grzyby shitake
garść kiełków fasoli mung
cokolwiek z warzyw jeszcze znajdziemy - resztę marynowanej kukurydzy
2-4 jajka ugotowane na twardo
wędzone tofu

Wykonanie:


Po pierwsze, przygotowujemy bulion warzywny. Nie żałujcie warzyw, by uzyskać głęboki smak. Odcedzamy płyn, po czym gotujemy jeszcze kilka minut dodając pozostałe składniki bulionu oraz grzyby shitake. Pastę  miso dodajemy na koniec i mieszamy cały czas gotując na niewielkim ogniu. Po 10 minutach wykładamy grzyby suszone i shitake oraz imbir. Grzyby shitake kroimy w cienkie paski i wraz z imbirem odstawiamy na bok.

Przygotowujemy pozostałe dodatki.

Pora kroimy w cienkie plasterki. Smażymy krótko.
Marchewkę kroimy w cieniutkie plastry obieraczką do warzyw, po czym kroimy w kilkucentymetrowej długości cieniutkie paski. Blanszujemy.
Posiekany czosnek smażymy krótko wraz ze szpinakiem na patelni.
Również kiełki fasoli mung podsmażamy krótko, ale tak by zachowały chrupkość.
Jajko gotujemy na twardo.
Wędzone tofu kroimy w plastry lub w większą kostkę i podsmażamy na patelni.
Makaron ramen gotujemy wg opisu na opakowaniu (korzystaliśmy z "gotowca").

Składamy danie.


Na spód dajemy makaron, następnie na wierzch wkładamy obok siebie kolejne składniki, nie zapominając o wcześniej przygotowanych grzybach shitake i plasterkach imbiru. Ma być kolorowo i smacznie.

Ptaki Etiopii - nad jeziorem Langano.

Ptaki Etiopii - nad jeziorem Langano.

Langano otacza wyschnięta, jałowa sawanna. Jest inaczej niż nad Ziway, gdzie brzegi porastały drzewa i było sporo pływającej roślinności, co oznacza, że będą tu inne ptaki. Ruszamy w okoliczne chaszcze.  Lasów w tej okolicy już nie ma. Drewno pozyskiwane  jest przez ludzi mieszkających w okolicy do budowy i innych celów gospodarczych. Miejscami istnieją jednak małe skupiska drzew, nawet w sąsiedztwie hotelu. Pierwszy napotkany ptak to bawolik białogłowy, należący do rodziny wikłaczy. Ma od 17 do 19 cm długości, więc jest większy od typowych przedstawicieli wikłaczowatych.


Podróż po Etiopii - cz. 7 - jezioro Langano.

Podróż po Etiopii - cz. 7 - jezioro Langano.

Jest 28 listopada 2018 roku,  jedziemy z Ziway nad kolejne jezioro ryftowe Langano. Śpimy tam dwie noce i jeden cały dzień poświęcamy na wizytę w Parku Narodowym Abijatta-Shalla, o tym napiszę w kolejnym poście. Tak naprawdę to nad jeziorem spędzamy dwa bardzo krótkie poranki i dwa popołudnia. Mieszkamy w hotelu, który jest całkowicie pusty. Podobno zapełnia się w weekendy, kiedy przyjeżdżają tam na wypoczynek bogaci mieszkańcy stolicy. Dlaczego właśnie nad Langano? Bo to jedyne słodkowodne jezioro Etiopii pozbawione pasożytniczych przywr schistosoma, wywołujących schistosomatozę, chorobę niebezpieczną dla ludzi. Wśród chorób pasożytniczych schistosomatoza ustępuje w skali światowej tylko malarii.


Owocowe mille-feuille w dwóch wersjach.

Owocowe mille-feuille w dwóch wersjach.

Mille-feulille to klasyka francuskich deserów. Dawniej przekładano trzy warstwy ciasta francuskiego kremem cukierniczym. Wierzch wykańczano cukrem pudrem lub lukrem. Z czasem powstało mnóstwo wariacji tego deseru. Dziś można znaleźć wersje przekładane kremem z mascarpone, białą czekoladą, ...Co kto lubi. Świetnym dodatkiem są owoce. Poniżej przedstawiam dwie wersje mille-feuille, które zrobiłam w ostatnim czasie. Do zrobienia deseru wykorzystałam crème chantilly czyli bitą śmietanę aromatyzowaną wanilią. 
Ponieważ  deser przygotowywałam dla nas dwojga, postanowiłam kupić gotowe ciasto. Bardzo szybko przekonałam się, że umiejętność sprawdzania składników jest tu kluczowa. Przestrzegam Was! Trafiłam na ciasta z tłuszczem palmowym, margaryną, emulgatorami, kwasami, olejem, barwnikami itp.itd., które trudno nazwać francuskim. Znalazłam w końcu jedno zrobione na bazie mąki, masła, wody i soli. Oczywiście jeśli ktoś chce może zrobić je samodzielnie, jednak gotowe ciasta zrobione z właściwych składników są naprawdę dobre.


Owocowe mille-feuille


Składniki na 2 porcje:
ciasto francuskie
200 g śmietany kremówki (bardzo dobrze schłodzonej)
1/4-1/2 laski wanilii
1 łyżka cukru pudru
otarta skórka z 1/2 cytryny (wersja z borówkami)
otarta skórka z 1/2 pomarańczy (wersja z malinami)
cukier puder do posypania
listki melisy, mięty do ozdoby
liofilizowane maliny (do zrobienia serduszka)


Pieczemy ciasto francuskie. Jeśli mamy ciasto zamrożone, trzeba je wcześniej rozmrozić. Świeże przed pieczeniem powinno mieć temperaturę pokojową (trzeba wyjąć na ok. 1 godzinę z lodówki). To nie jest typowy sposób pieczenia. Nagrzewamy piekarnik do 210 stopni C z termoobiegiem. Na płaskiej blasze z piekarnika rozkładamy pergamin. Na nim odpowiednią ilość ciasta. Staramy się nie rozciągać ciasta podczas przekładania. Przykrywamy je drugim arkuszem pergaminu. Na te warstwy kładziemy drugą blachę. Jeśli Wasz piekarnik nie ma dwóch blach, wykorzystajcie dużą foremkę dodatkowo obciążoną. Wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 15-20 min. Ciasto powinno mieć złoty kolor po upieczeniu. Ja swoje piekłam 20 minut. Ten sposób zapobiega rośnięciu ciasta i rozwarstwianiu. Po upieczeniu ostudzić. Można też ciasto upiec dzień wcześniej i po ostudzeniu zabezpieczyć przed wilgocią.

Owoce umyć i osuszyć. Śmietanę dobrze schłodzoną wlać do wysokiego naczynia. Dodać ziarenka wanilii wyskrobane końcówką noża oraz startą skórkę z cytrusa. Ubijać śmietanę, a gdy zacznie gęstnieć stopniowo dodać cukier puder. Masę włożyć do rękawa cukierniczego (w jednorazowym ściąć końcówkę, w rękawie z tylką wybrać końcówkę gładką).

Przed przycięciem ciasta sprawdzić ułożenie owoców. Maliny są duże, trzeba do nich dostosować szerokość kawałka ciasta zostawiając dodatkowo przerwę w środku. Z borówkami jest łatwiej. Wyciąć trzy prostokąty tej samej wielkości z ciasta francuskiego (nóż powinien być ostry). Każdy kawałek rozdzielić na dwie części podważając listki. Ja wybrałam taką formę, bo chciałam żeby mille-feuille było z bardzo cienkich warstw. Możecie również zrobić wersję z normalną grubością ciasta. 

Zrobić przy pomocy rękawa obwódkę z kremu wzdłuż boków, zostawiając nieco pustego fragmentu ciasta od brzegu np. 2 mm. Chodzi o to, że jak będziemy układać owoce to krem pod ich ciężarem nieco się "rozjedzie". Jeśli obwódkę zrobimy przy samym brzegu może nam spłynąć. Po ułożeniu dwóch rzędów owoców od brzegów, przerwę w środku między nimi wypełniamy kremem. Do układania wybierajcie równe owoce, żeby kolejny blat ciasta leżał równo. Powtarzamy tę czynność.

Deser można od razu układać na talerzu, ale daje się też przekładać. Serce zrobiłam z liofilizowanych malin zmielonych w młynku (wersja walentynkowa). Smacznego :)





Stek z tuńczyka z biszkoptem z pietruszki, sałatką z rukwi wodnej i kolorowymi warzywami.

Stek z tuńczyka z biszkoptem z pietruszki, sałatką z rukwi wodnej i kolorowymi warzywami.

Dziś danie główne z naszej walentynkowej kolacji :) Stek z tuńczyka robi się krótko i prosto. Skorzystałam tu z pomysłu J. Olivera. Tuńczyk w tym wydaniu jest pyszny i wart powtarzania. Jeśli będziecie kupować, to kawałki powinny mieć ok. 2 cm grubości. Przyprawiamy tuż przed smażeniem, właściwie to niemal ostatni element dania, który wkładamy na podgrzany i "ubrany" innymi elementami talerz. 
Dodatki możecie zmieniać. Ważne, żeby było kolorowo, bo sama ryba tego wymaga. U mnie dodatki wynikły z tego, co miałam w domu. Rukiew wodną niestety u nas rzadko można kupić (choć zawsze gdy ją spotkacie warto), z powodzeniem można ją zastąpić roszponką lub rukolą. Co do biszkoptu z pietruszką, potrzebny jest nam syfon. Jeśli go nie macie, zróbcie coś innego, ciekawego. Jednak sam biszkopt ze względu na swoją strukturę, piękny kolor i smak jest ciekawym, nowatorskim dodatkiem. Zatem do dzieła :)



Stek z tuńczyka z biszkoptem z pietruszki, sałatką z rukwi wodnej i kolorowymi warzywami.


porcja dla 2 osób:

na steki:
2 kawałki polędwicy z tuńczyka o grubości 2 cm
nasiona kopru włoskiego
nasiona kolendry
gruboziarnista sól morska
ziarenka pieprzu czarnego
cytryna
oliwa

na biszkopt z pietruszki:
2 jaja M
40 g mąki pszennej tortowej
15 g soku z natki pietruszki (z wyciskarki)
40 g rozpuszczonego i ostudzonego masła
sól
mielony biały pieprz

na sałatkę z rukwi
1 mały ząbek czosnku
1/2 łyżeczki miodu
1 łyżeczka soku z cytryny
2 łyżki oliwy
świeżo zmielony pieprz
rukiew wodna

dodatki
puree z dyni piżmowej
kolorowe ziemniaki
ciecierzyca
kolorowe pomidorki bez skórki

Ważne ! Steki przed przygotowaniem powinny mieć temperaturę pokojową. Jeśli mamy je w lodówce, należy 1-2 godziny wcześniej wyjąć. Także umyć w zimnej wodzie i osuszyć papierowym ręcznikiem.

Wykonanie biszkoptu z pietruszki
Potrzebujemy syfon kulinarny, dwa  papierowe kubki jednorazowe oraz tłuszcz do wysmarowania ich wewnętrznej powierzchni oraz kuchenkę mikrofalową.
Ubić mikserem całe jajka z solą i pieprzem. Do mocno ubitych dodać mąkę i wymieszać ręcznie, następnie stopniowo masło, wymieszać i na koniec sok z pietruszki. Całość powinna być gładka, bez grudek. Wlać to do syfonu i zgodnie z jego instrukcją napowietrzyć przy pomocy naboju.
Kubek papierowy nakłuć końcem noża od strony zewnętrznej na dnie (3-4 razy). Wlać do natłuszczonego wnętrza nieco masy za pomocą syfonu (ok. połowy kubka). Wstawić na najwyższą moc. Czas pieczenia zależy od mocy kuchenki. Upiec najpierw na próbę na 1 min., ewentualnie przedłużyć do 1,5 min. Wyjąć (ostrożnie-gorące) i odwrócić do góry dnem kubek. Odczekać chwilę. Biszkopt sam powinien wypaść. Czynności powtórzyć.

Sałatka z rukwi
Ząbek czosnku drobno posiekać, posypać solą, rozetrzeć końcem noża. Włożyć do małego naczynka, dodać miód, wymieszać, następnie sok z cytryny, wymieszać, na koniec dodać oliwę i świeżo zmielony pieprz. Przed podaniem umytą i osuszoną rukiew wymieszać z połową winegretu. Pozostałą połową skropić podane obok steku warzywa.

Wykonanie dodatków 
Dynię obraną i pokrojoną pieczemy w 200 stopniach przez 20-30 minut, w zależności od wielkości kawałków. Po ostudzeniu miksujemy i solimy oraz dodajemy do smaku zmielony, biały pieprz. Przed podaniem dania podgrzewamy ją w kuchence mikrofalowej, wkładamy do rękawa cukierniczego i wyciskamy na talerz kleksy.
Fioletowe ziemniaki (na 2 porcje wystarczą dwa) myjemy i gotujemy w skórce, w osolonej wodzie, aż widelec będzie wchodził w miąższ. Trzeba  to sprawdzić po ok. 20 min. Potem możemy obrać je, pokroić na dowolne kawałki. Ja przy pomocy łyżki do melona wykroiłam półkule i przed podaniem podgrzałam w kuchence mikrofalowej. 
Ciecierzycę z puszki opłukać i osuszyć, rozłożyć na talerzu z innymi dodatkami.
Pomidorki delikatnie naciąć, sparzyć wrzątkiem, obrać ze skórki i pokroić w plasterki na jeden kęs.

Smażenie steku
Rozgrzewamy teflonową patelnię, żeby była bardzo gorąca. Jednocześnie nasiona kolendry, kopru, sól i pieprz ucieramy razem w moździerzu. Smarujemy przyprawami z obu stron steki. Skrapiamy tuńczyka oliwą, rozsmarowujemy ją po całej powierzchni i kładziemy na gorącej patelni. Obserwujemy jak się smaży, bo środek steków powinien zostać różowy. Piotr miał stek smażonego z obu stron po ok. 30 sek. (prawie surowy). Ja swój smażyłam ok. 1,5 min. Nie należy przekroczyć 2 min., bo będą przesmażone. Polędwica jest niezwykle delikatna i soczysta, im dłużej ją smażymy tym szybciej otrzymamy suchą "podeszwę". Po smażeniu wyjąć na deskę, żeby odpoczęły. Polać oliwą i wycisnąć na każdy świeży sok z cytryny. Przekroić na pół i ułożyć na przygotowany talerz. Przybrać przygotowaną sałatką.

Największy problem, to dobre rozplanowanie pracy i zgranie wszystkiego w czasie przed podaniem dania. Smacznego :)
Chrupiąca sałatka z burakiem chioggia i rzepą.

Chrupiąca sałatka z burakiem chioggia i rzepą.

Za nami walentynkowa kolacja. Składała się z trzech dań - przystawki, dania głównego i deseru. Dziś przystawka czyli sałatka, bardzo lekka, kolorowa. Głównym bohaterem jest burak chioggia, który na surowo jest bardzo kolorowy. Pieczony traci swoje wyraziste barwy. Ja pokusiłam się o podanie go w obu postaciach. Lubimy, gdy elementy sałatki mają różne struktury


Chrupiąca sałatka z burakiem chioggia i rzepą


na dwie porcje:

2 średnie rzepy
2 buraki chioggia
80 g kremowego serka koziego
1 arkusz nori
japoński chrzan wasabi
6 żółtych pomidorków
4 ciemne pomidorki
młode listki nasturcji (8 szt.)
liście selera naciowego (6 szt.)
pędy groszku cukrowego(6 szt.)
1 łyżeczka emulsji z naci pietruszki i oliwy*

na winegret:
1 ząbek czosnku
pół łyżeczki miodu
1,5 łyżeczki soku z cytryny
2 listki mięty
8 ziarenek zielonego pieprzu
sól
oliwa ekstra vergine

Ząbek czosnku drobno posiekać, posypać solą i rozetrzeć końcem noża. Włożyć do filiżanki. Dodać miód, wymieszać, sok z cytryny, wymieszać. Na koniec dodać roztarte ziarna zielonego pieprzu i posiekane listki mięty. Do całości dolać oliwę i dobrze wymieszać.  

*Emulsję można pominąć, albo zrobić od razu więcej i trzymać w lodówce, żeby użyć do innych dań. Należy wycisnąć w wyciskarce (sokowirówce) sok z natki pietruszki. Zważyć go i dodać dwa razy więcej oliwki, razem zblendować. Ma piękny, bardzo wyrazisty zielony kolor.

Rzepę i buraki wyszorować. Jedną rzepę i burak zawinąć (każde oddzielnie) w folię aluminiową. Włożyć w żaroodpornym naczyniu do nagrzanego piekarnika (180 stopni C) i piec ok. 45 -60 minut. Wszystko zależy jak duże mamy warzywa, im większe tym czas dłuższy. Upieczone powinny być miękkie (widelec można swobodnie wbić). Po upieczeniu ostudzić. Można je też upiec dzień wcześniej.

Przygotować winegret

Małe pomidorki odrobinę naciąć nożem (tylko skórkę) i zblanszować w gorącej wodzie, zdjąć skórkę z pomidorków. Pokroić w zależności od wielkości na plasterki 3 lub 4. 

Kremowy serek zmieszać z odrobiną wasabi, tak żeby chrzan był delikatnie wyczuwalny, ale nie zdominował smaku. Włożyć serek do rękawa cukierniczego. Rzepę i buraka obrać, pokroić w bardzo cienkie plasterki na "mandolinie". Upieczone w dowolne grube kawałki (typu geometryczne bryły).

Umyć i osuszyć zielone dodatki (listki nasturcji i groszek). Z nori wyciąć paski dowolnej wysokości (u mnie ok. 4 cm ), zlepić brzegi w obręcz  (brzegi zwilżyć delikatnie wodą).

Złożyć sałatkę. Rozłożyć plastry rzepy i buraka oraz pieczonych warzyw. Nori napełnić z rękawa serkiem. Rozłożyć pomidorki. Zrobić plamki z sera na talerzu. Rozłożyć zielone dodatki. Winegretem skropić buraki i rzepę. Pokropić zieloną emulsją. Smacznego :)
Ptaki Etiopii - nad jeziorem Ziway.

Ptaki Etiopii - nad jeziorem Ziway.

Wreszcie dotarliśmy do pierwszego jeziora ryftowego - Ziway. Na pierwszy rzut oka widać wszędzie marabuty Nigdy wcześniej nie mieliśmy tak bliskiego kontaktu z nimi. Widywaliśmy je stojące na szczytach akacji, nad wodą ale zawsze z daleka. 


Podróż po Etiopii - cz.5 - nad jeziorem Ziway.

Podróż po Etiopii - cz.5 - nad jeziorem Ziway.

Wreszcie dotarliśmy do pierwszego jeziora ryftowego - Ziway. Od Addis Abeby dzieli nas około 200 km. Jechaliśmy drogą alternatywą do głównej, przez Butajira. Co widzieliśmy po drodze, opisałam w poprzednim poście. Spędzamy dwie noce w Hotelu Heile Resorts, położonym nad jeziorem.

Ptaki Etiopii - w wiosce Adadi.

Ptaki Etiopii - w wiosce Adadi.

Po zwiedzaniu kościoła w wiosce Adadi (więcej tu - klik) ciągnie mnie wśród drzewa, bo widzę drobne ptaki. Jednym z nich jest motylik krasnouchy, lubiący sawanny i suche łąki oraz otoczenie człowieka. 


Samiec ma charakterystyczne czerwone policzki, których młode ptaki i samice są pozbawione.


Motyliki żywią się głównie drobnymi nasionami roślin. Prawdziwą przyjemnością było obserwowanie samca, zbierającego materiał na gniazdo.


Wyrywał źdźbła trawy, z którymi frunął w gęstwinę krzewu. 



Podobne zajęcie miał ptak, dla którego nie znalazłam polskiej nazwy (łac.Crithagra tristriata), wspominałam go już w poprzednim poście. 



Wróbel szary żyje głównie na Wyżynie Abisyńskiej, na obszarach  od 1200 do 4500 metrów nad poziomem morza.  Podobnie jak u nas wróbel zwyczajny, tak ten w Etiopii żyje w otoczeniu ludzi.


 Muchodławka wspaniała z charakterystyczną błękitną obrączką wokół oka. To hałaśliwy mieszkaniec sawanny, chętnie żywiący się owadami.


Na gałęzi przysiadła muchołówka myszata. lubiąca ogrody, lasy, a zwłaszcza ich brzegi i polany, sąsiedztwo zbiorników wody. Jak sama nazwa wskazuje żywi się owadami, które potrafi łapać w locie.


 Amarantka czerwonodzioba żeruje podobnie jak wróbel szary na ziemi. Poniżej samica i samiec.



Tylko raz podczas naszej podróży udaje mi się zobaczyć i sfotografować wdówkę atłasową. Lubi przebywać w sąsiedztwie wiosek. Jednak nie to jest jej charakterystyczną, ciekawą cechą. Otóż wdówka to pasożyt lęgowy. Korzysta z gniazd pokazanych wyżej amarantek. Jej jaja są nieco większe, ale w kolorze również białe. W przeciwieństwie do "naszej" kukułki pisklęta wdówki nie niszczą jaj żywiciela i jego potomstwa. 


Czas jechać dalej, choć ja mogłabym w otoczeniu kościoła spędzić dużo czasu, goniąc z aparatem za ptakami. Przywołana do auta fotografuję jeszcze prawie w biegu nektarnika i ruszamy dalej. 

Podróż po Etiopii - cz. 4 - jedziemy nad jezioro Ziway.

Podróż po Etiopii - cz. 4 - jedziemy nad jezioro Ziway.

Jedziemy z Addis Abeby na południe. Teraz to będzie nasz główny kierunek przemieszczania się. Ogromnie się cieszę, bo naszym głównym celem będzie pierwsze typowo "ptasie" miejsce, które odwiedzimy. Jednak po kolei...

Zanim dotrzemy nad jezioro Ziway w Dolinie Ryftowej, mamy do zobaczenia dwie  atrakcje.  Dojeżdżamy do wioski Adadi. Mijamy mężczyzn ścinających tef, którego ziarna są podstawowym surowcem na mąkę. To właśnie z tefu robi się najbardziej znane i powszechnie podawane danie w Etiopii - indżerę (napiszę o niej w innym poście)


Tarta z fetą i pieczonymi warzywami.

Tarta z fetą i pieczonymi warzywami.

Kolejna wytrawna tarta, która piekę od ponad dziesięciu lat, a jeszcze nie ma jej na blogu. Śródziemnomorski smak - pieczone warzywa (samo zdrowie) ze słonawą fetą to duet doskonały. Do tego zioła. Ja dodałam suszone, ale w sezonie można dodać świeże. Oregano i tymianek  świetnie się tu spiszą, jednak możecie dodać też rozmaryn, pietruszkę, dziki czosnek, Wedle upodobań :) Zatem do dzieła :)

Tarta z fetą i pieczonymi warzywami


przepis na formę o średnicy 23-24 cm

na ciasto:

160 g mąki pszennej
65 g płatków owsianych
100 g miękkiego masła
1 czubata łyżeczka suszonego oregano
1 czubata łyżeczka suszonego tymianku
3-4 łyżki zimnej wody
duża szczypta soli

Płatki owsiane zmiksować w melakserze, następnie dodać pozostałe składniki (oprócz wody)  i doprowadzić do powstania kruszonki. Zimną wodą regulujemy konsystencję ciasta, dlatego dodajemy ją na końcu. Następnie wyjąć masę z pojemnika melaksera i zagnieść w kulę. Ciasto rozwałkować między arkuszami pergaminu lub folii, wyłożyć nim formę do tarty, nakłuć widelcem, przykryć folią i schłodzić przez ok. godzinę. Po tym czasie wyjąć, odczekać aż nabierze temperatury pokojowej (jeśli macie formę ceramiczną, żeby nie pękła). Nagrzać piekarnik do 200 stopni C. Ciasto przykryć pergaminem i obciążyć ceramicznymi kulkami (fasolą , grochem itp.), piec pod obciążeniem 15 minut, następnie zdjęć papier z kulkami i piec jeszcze 5 min.

na wypełnienie:
4 ząbki czosnku
1 cebula
1 cuknia
1 bakłażan
2 nieduże pomidory
1 czerwona papryka
1 żółta papryka
sól, pieprz
oliwa
suszone oregano

130 g fety
1 papryczka chili

Czosnek pozostawić nieobrany, ściąć tylko dolną końcówkę. Warzywa pokroić w dużą 2-3 cm kostkę. Całość wrzucić do naczynia, w którym będziemy piec. Skropić oliwą, posolić, popieprzyć i posypać oregano. Wstawić na ok. 20 minut do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C. 

Gdy mamy podpieczony spód wyłożyć na niego gotowe warzywa, uważając żeby zrobić to bez soku do pieczenia. Czosnek wycisnąć z koszulek i pokroić na połowę, równomiernie rozrzucić po tarcie. Dodać pokrojone chili (jeśli lubicie). Na całość pokruszyć fetę. Możecie jeszcze dodać oregano. Zapiec całość przez 10 minut w 200 stopniach C. 

Smacznego :)
Dżem cytrynowy z cynamonem, wanilią i rodzynkami.

Dżem cytrynowy z cynamonem, wanilią i rodzynkami.

To jeden z ciekawszych przetworów, który warto zrobić pod jednym kluczowym warunkiem. Musimy mieć niewoskowane cytryny bio (które można teraz kupić w sklepach). Nie polecam zwykłych owoców, bo tu korzystamy z całej cytryny, ze skórką. Smak końcowy, jak dla mnie,  nie ma sobie równych. Są w nim dodatki, z których można całkowicie zrezygnować lub zastąpić je innymi. Receptura powstała po penetracji włoskich stron. Jeśli planujecie zrobić dżem jako dodatek do herbaty, proponuję zrezygnować z rodzynek. Ja je dodałam, bo lubię wśród kwaśnego smaku trafić na coś słodkiego. Kolor przetworu wynika z dodatku cukru trzcinowego, który zazwyczaj stosuję w przetworach, ze względu na jego charakterystyczny smak.

Dżem cytrynowy z cynamonem, wanilią i rodzynkami


proporcje na ok. 6 małych słoiczków

2000 g niewoskowanych cytryn bio
500 g cukru trzcinowego

dodatki, które można pominąć:
1/2 laski wanilii
1 kora cynamonu o długości ok. 6-7 cm
50 g drobnych, ciemnych rodzynek

Cytryny umyć, osuszyć, odkroić piętki, pozostałą część owocu pokroić  w cienkie plasterki. Z każdego plastra od razu usuwać pestki. Pokrojone cytryny zalać zimną wodą w naczyniu (użyłam stalowego garnka) tak, żeby były przykryte. Przykryć z wierzchu pokrywką lub folią spożywczą. Odstawić na 24 godziny w temperaturze pokojowej. Po tym czasie wodę zlać i powtórzyć czynności. Odstawić na kolejną dobę. Robi się to po to, żeby pozbyć się zbytniej kwaśności i goryczki albedo. Nie wypłukuje to jednak smaku. Dżem jest bardzo cytrynowy :)

Po tych łącznie 48 godzinach wodę z cytryn zlać, wlać świeżą w takiej ilości, żeby przykryła plastry. Całość doprowadzić do wrzenia. Wyłączyć grzanie, wodę zlać do jakiegoś naczynia (nie musi być cała, wystarczy nam 300-350 ml). Plastry odcedzić na sicie, durszlaku, następnie wyłożyć je na dużą, teflonową patelnię, dodać cały cukier, cynamon i rozkrojoną wzdłuż połówkę laski wanilii. Podlać odrobiną  zlanej wody i gotować. Płyn uzupełniać w trakcie gotowania. Po jakiś 30 minutach dodać rodzynki i smażyć dżem jeszcze ok. 10 minut. Ilością płynu możemy regulować konsystencję dżemu. Należy pamiętać, że cytryny mają dużo pektyn i po ostygnięciu dżem będzie gęsty. Cytryny będą się rozpadać w trakcie gotowania, pozostanie w całości tylko część skórek. 

W miedzy czasie wstawić słoiki z przykrywkami do zimnego piekarnika. Ustawić temperaturę na 120 stopni. Wyparzać słoiki od nagrzania przez 20 minut. Następnie uzupełnić naczynia przygotowanym dżemem. Zakręcić i wstawić do pasteryzacji na kolejne 20 minut. Po tym czasie odstawić słoiki do ostygnięcia.
Smacznego !