Brioszka w Grudniowej Piekarni.

Brioszka w Grudniowej Piekarni.

Na koniec roku, w Grudniowej Piekarni, Amber  zaproponowała klasyczny francuski wypiek -  brioche/brioszkę. Zrobiłam ją z wielką przyjemnością, bo brioszkę uwielbiam i mogłabym ją jeść co dzień. Niestety nie robię tego, a może na szczęście ;) Przepis pochodzi z Ploetzblog. Sugerowane były 4 brioszki w tradycyjnych foremkach, z pofalowanym brzegiem. Zrobiłam jedną dużą, składającą się z ciasta w formie 9 równych kulek. Pyszny wypiek, którym kończymy 2023 rok naszej współpracy. Dziękuję Wszystkim Piekarkom i Piekarzom za wspólne wypiekanie, a  szczególnie Amber za mnóstwo piekarniczych inspiracji. Już cieszę się na nasze nowe "spotkania" w 2024 roku. Niech nam się upiecze :)

Na Akacjowym Blogu znajdziecie również następujące, sprawdzone przepisy:


proporcje na foremkę o wymiarach 11 x 30 cm 

60 g cukru
6 g soli
267 g jaj
380 g mąki pszennej z dużą zawartością białka (użyłam manitoby)
36 g dojrzałego zakwasu pszennego (użyłam żytni)
8 g świeżych drożdży 
200 g masła (pokrojonego w kostkę)
1 jajko do posmarowania

Uwaga! czynności dzielimy na dwa dni. Pierwszego dnia wieczorem robimy ciasto. Drugiego rano kształtujemy i pieczemy.

1. Dodaj składniki (oprócz masła) do miski w podanej kolejności.
2. Zmiksuj na ciasto.
3. Zagniataj do momentu, aż będzie można wyciągnąć cienką warstwę ciasta (test szyby).
4. Dodaj pokrojone na kawałki masło i ponownie wyrabiaj, aż będzie można wyciągnąć cienką warstwę z ciasta (test szyby). 
5. Zostaw pod przykryciem, do dojrzewania na 12 godzin w temperaturze 20°C, aż podwoi swoją objętość.
6. Ciasto podziel na 9 równych kawałków.
7. Uformuj je w kule.
8. Do natłuszczonej foremki na brioszkę ułóż  kawałki ciasta złączeniem do dołu.
9. Przykryj i pozostaw do podwojenia objętości w temperaturze 20°C (u mnie trwało to 2 godziny).
10.Posmaruj ciasto roztrzepanym jajkiem.
11. Foremkę umieść  w piekarniku nagrzanym do 180°C. Piecz 35 minut.
12. Po upieczeniu wyjmij z foremki i ostudź na kratce.


Brioche na blogach:
Akacjowy Blog
Kuchnia Gucia
Kuchennymi drzwiami
Ogrody Babilonu
Zacisze kuchenne
Bigos wegetariański.

Bigos wegetariański.

 Jeśli są jakieś dania wegetariańskie, którymi można oszukać mięsożercę, to jest to z pewnością ten bigos. Wierzcie mi, już nie jedna osoba myślała, że je bigos tradycyjny. Jest pyszny i wszedł na stałe do naszego domowego menu już po pierwszym razie. Teraz gotuję go częściej, bo cała rodzinka się nim zajada. Na święta też będzie. Przepis pochodzi ze strony "Atelier Smaku", a ja dokonałam w nim tylko kilku zmian. Dlatego wpisuję go na blog, żeby był tu już bez ciągłego szukania ;)


2 kg kapusty kiszonej
20 g suszonych borowików (lub innych grzybów)
500 g pieczarek
150 g kotletów sojowych
150 ml powideł śliwkowych
100 g śliwek wędzonych
8 liści laurowych
8 owoców ziela angielskiego
6 owoców jałowca
2 łyżki koncentratu pomidorowego (mały słoiczek ok. 80 g)
1 i 1/2 łyżki majeranku
1 łyżka pieprzu ziołowego
1 łyżka cząbru
1 łyżeczka soli
3/4 łyżeczki czarnego pieprzu
olej do smażenia
125 ml porto, madery lub wytrawnego, czerwonego wina

Suszone grzyby zalewamy szklanką wrzątku i odstawiamy, żeby zmiękły.

Kotlety sojowe gotujemy około10–15 minut w osolonej wodzie z dodatkiem pieprzu. Odcedzamy i rozkładamy na talerzu, aby przestygły.

Dość drobno kroimy pieczarki i przesmażamy na rozgrzanym oleju. Po wrzuceniu na patelnię staramy się je możliwie jak najdłużej smażyć be przewracania. Solimy pod koniec obróbki.

Na dnie garnka do bigosu rozgrzewamy olej. Wrzucamy przygotowane przyprawy, chwilę smażymy, następnie dodajemy posiekaną kapustę kiszoną oraz grzyby z wodą i dusimy, podlewając dodatkowo wodą, jeśli jest potrzebna lub sokiem z kapusty, jeżeli jest mało kwaśna.

Smażymy na oleju kotlety pokrojone w kostkę, aż się nieco zrumienią. 

Śliwki wędzone  kroimy  dość drobno.

Gdy kapusta lekko zmięknie (ok. 30 minut do godziny, w zależności od twardości kapusty), dodajemy powidła, śliwki, pieczarki i kotlety. Dusimy ok. 30 minut, aby smaki się ze sobą połączyły.

Na koniec doprawiamy koncentratem i winem.

Jak każdy bigos po odstaniu i odgrzewaniu smakuje najlepiej.


Stir-up Sunday. U nas po raz 10 z rzędu.

Stir-up Sunday. U nas po raz 10 z rzędu.

Tradycję "Stir-up Sunday" kultywujemy od 10 lat. W tym roku dzień ten przypada na 26 listopada. Christmas pudding, czyli bogate w bakalie ciasto wrosło w nasze wigilijne menu i nie wyobrażamy sobie zakończenia świątecznego posiłku innym przysmakiem. 

Dla przypomnienia - tradycja głosi, że w ostatnią niedzielę przed Adwentem gospodynie domowe "ukręcają" ciasto na pudding bożonarodzeniowy. Zwyczaj pochodzi z czasów wiktoriańskich i stał się jednym z popularniejszych brytyjskich ceremoniałów kulinarnych związanych z Bożym Narodzeniem. Tego dnia spotykały się całe rodziny, by wymieszać ciasto i odstawić je na długie cztery do pięciu tygodni by dojrzewało, po czym tuż przed Świętami ugotować je na parze. Alternatywnie - ugotować je w dniu "ukręcenia" po czym odstawić w chłodne miejsce, by nabrało głębokiego aromatu i odgrzać je przed podaniem. My zwykle stosujemy metodę pierwszą, by gotowe ciasto nie skusiło nas i nie pozbawiło reszty rodziny oczekiwanej degustacji.

Dziś podam przepis, który jest wynikiem moich 10-letnich doświadczeń, zmieniał się z czasem i dostosowywał się do składników, które akurat mamy w domu (dotyczy to zwłaszcza różnorodności bakalii). Dodam, że poprzednie przepisy dają równie smaczny wynik, ale jako że zmiany są częścią naszego życia, nasz pudding też ewoluuje.

Na blogu znajdziecie przepis na puddingi przygotowane w niewielkich kokilkach, dziś zaś wersja w dużej misie o pojemności około 2 litrów (z czego ciasto wypełni ją w 90%, by zostawić trochę miejsca na wyrośnięcie puddingu w trakcie gotowania.

Składniki:

alkohol i sok:

200ml koniaku lub brandy

70 ml likieru pomarańczowego

sok z 1 pomarańczy

bakalie (ok.500-600g, wszystkie pokrojone na wielkość rodzynek):

150g rodzynek

30g żurawiny

100g suszonych wiśni

70 g suszonych fig lub daktyli

50g suszonej moreli

50g blanszowanych migdałów

50g orzechów włoskich

50g orzechów nerkowca

pozostałe składniki do mieszanki bakalii:

kilkucentymetrowy kawałek imbiru, starty

duża marchew lub 2 mniejsze, starte na drobnych oczkach

skórka starta z 2 pomarańczy

składniki "suche" do ciasta:

140g mąki pszennej

100g tartej bułki

200g cukru muscovado

łyżeczka proszku do pieczenia

4-5 łyżeczek startych w moździerzu przypraw (cynamon, goździki, pieprz syczuański, gałka muszkatołowa)

składniki "mokre" do ciasta:

3 duże jajka, ubite

140g schłodzonego masła

dodatkowo:

masło do wysmarowania misy

20ml koniaku lub brandy do polania wierzchu gotowego ciasta

Sposób wykonania:

1. Bakalie i pozostałe składniki do mieszanki bakalii namoczyć na noc lub co najmniej na kilka godzin w podanym na początku w przepisie mieszaninie alkoholu i soku.


2. Suche składniki wymieszać w misie. Dodać składniki :mokre" pokrojone w kostki masło oraz ubite jajka. 


Dokładnie wymieszać (ja zrobiłem to mikserem na niewielkich obrotach). 


Dodać moczone w płynach bakalie i dodatki - powinny one wchłonąć większość z płynów, w których się macerowały. Ponownie dokładnie wymieszać, najlepiej ręką, by wszystkie składniki się połączyły.

3. Ceramiczną lub szklaną misę wysmarować masłem. Przełożyć do niej przygotowane ciasto i wyrównać szpatułką. Górę podlać koniakiem lub brandy. Szczelnie zamknąć folią spożywczą i odłożyć do lodówki lub chłodnego pomieszczenia na długie 4-5 tygodni.

4. Dzień przed Wigilią zdejmujemy folię, zakrywamy ciasto pergaminem (z zakładką, by pudding mógł lekko urosnąć bez przeszkód) i obwiązujemy sznurkiem. Pudding gotujemy w misie na parze. Moja technika jest następująca: na spód dużego garnka wkładam kilkucentymetrowy metalowy krążek, wlewam wodę do wysokości krążka, stawiam misę na nim i zagotowuję wodę. Kiedy zaczyna parować zmniejszam ogień i gotuję przez 5-6 godzin na parze pod przykryciem. Uważam, by nie zabrakło wody, systematycznie ją dolewając. To ważne, bo nie chcecie, by wasz garnek się spalił.

5. Po tym czasie wykładam misę z gotowym puddingiem i odstawiam do wystygnięcia.

6. Przed podaniem kolejnego dnia pudding można odgrzać na parze (wystarczy kilkanaście minut). Można też podać w temperaturze pokojowej. Najlepiej podawać z custardem aromatyzowanym skórką pomarańczową (którego sposób wykonania znajdziecie tutaj - klik).

Gevulde koeken - niderlandzkie ciasteczka nadziewane marcepanem.

Gevulde koeken - niderlandzkie ciasteczka nadziewane marcepanem.

 Kto był w Niderlandach i nie jadł gevulde koeken, niech wraca czym prędzej ;D, albo sam je upiecze. To wspaniałe ciasteczka, nadziewane marcepanem i są na tyle duże, że wystarczy zjeść jedno, ale więcej też można ;) Dostaniemy je w wielu marketach i wierzcie mi, smakują jak wyrób najlepszej jakości. Od dawna chciałam je upiec i w końcu zrealizowałam zamiar. Przepis poleciła mi Madzia, bratnia dusza mieszkająca na stałe w Niderlandach, której babka advocaatowa - klik jest naszym ulubionym, wielkanocnym ciastem. Przepis pochodzi z tej strony - klik. Ja ciut pozmieniałam. Dałam dwa razy tyle nadzienia i IMHO wcale nie jest go za dużo!

Marcepan robię sama, przepis znajdziecie tu - klik. Warto go zrobić przynajmniej dzień wcześniej i wstawić w szczelnej torebce lub pojemniku do lodówki. Możecie go zrobić  w większej ilości i nadmiar zamrozić. Masę na ciasto też możecie zrobić wieczorem, a kolejnego dnia już tylko same ciastka. 

 


 proporcje na 12 szt. o średnicy 10 cm

 na ciasto :
165 g masła w temperaturze pokojowej 
130 g białego cukru pudru 
otarta skórka z połowy cytryny, 
 ¼ łyżeczki soli 
1 jajko M w temperaturze pokojowej, ubite 
150 g mąki krupczatki
150 g mąki pszennej, tortowej
1 ½ płaskiej łyżeczki proszku do pieczenia
ew. 1 łyżka wody 

 do nadzienia: 
480 - 500 g marcepanu

na wierzch
1 jajko M ubite, 
12 lub więcej obranych ze skórki migdałów

 
Wykonanie: do miski włóż masło, cukier puder, jajko, skórkę z cytryny i sól, wymieszaj. Następnie dodaj obydwa rodzaje mąki oraz proszek do pieczenia i zagnieć wszystko dość szybko. Gdyby ciasto się nie sklejało dodaj ciut zimnej wody. Zawiń je w plastikową torbę i pozostaw w lodówce na co najmniej godzinę. 

Po tym czasie rozgrzej piekarnik do 220ᵒC. Wyłóż blachę papierem do pieczenia. Rozwałkuj ciasto  na ok. 2-3 mm i wytnij 12 krążków o średnicy 10 cm. Ułóż je na blasze z papierem. 

Podziel pastę migdałową na 12 porcji, uformuj w kulę, spłaszcz i rozłóż na krążkach ciasta, zostawiając ok. 1 cm marginesu. 


Rozwałkuj pozostałe ciasto i wytnij kolejne 12 kół. Zwilż brzegi ciasta z nadzieniem wodą, rozłóż na wierzch kawałki ciasta i dokładnie dociśnij boki. Ja do tego celu dodatkowo użyłam małego widelczyka do ciasta, żeby brzeg był bardziej dekoracyjny.


Maźnij roztrzepanym jajkiem wierzch, tyle żeby migdał się przykleił. Lekko go wciśnij. Całość, łącznie z migdałem posmaruj jajkiem.


Piecz ok. 13-18 minut aż do osiągnięcia odpowiedniego koloru. Po upieczeniu ostudź ciastka na kratce. Dodam, że ciastka podczas pieczenia nie zmieniają wymiarów.

Gdy są świeże są bardzo chrupkie, po jednym czy dwóch dniach, trzymane w szczelnym pojemniku nieco wilgotnieją i w takiej wersji też nam bardzo smakowały. 


Sałatka z rukolą, duszoną kaczką, pomarańczą, cebulą, śliwkowym chutneyem, parmezanem i pistacjami

Sałatka z rukolą, duszoną kaczką, pomarańczą, cebulą, śliwkowym chutneyem, parmezanem i pistacjami

Jeśli wieczorem macie ochotę na czerwone wino, to radzę spróbować je przy okazji konsumpcji jednej z moich ulubionych sałatek. Co ciekawe, część składników, a wręcz większość, możecie przygotować wcześniej, przy okazji degustacji innych potraw. Duszona kaczka? Zwykle serwowana jest na obiad, a jeśli zostaną "resztki" to jak najbardziej znajdą swe miejsce w niniejszej sałatce. Śliwkowy chutney z cebulą? Ależ oczywiście, zrobicie go znacznie wcześniej i przechowajcie w słoiku przez miesiące. Pieczona dynia? A jakże, na pewno zostanie Wam z wcześniejszych kulinarnych przygotowań. Resztę dodacie jako świeże składniki.

Składniki (na 2 porcje):

40 g rukoli

2 duszone w czerwonym winie nogi kaczki obrane z kości

1 pomarańcza - kawałki wykrojone bez skórki

100 g dyni hokkaido - wcześniej upieczonej i pokrojonej na 1cm kawałki

2-3 łyżeczki śliwkowo-cebulowego chutney'a

1 łyżka cebuli pokrojonej w piórka

1 łyżka pistacji

1 łyżka startego na tarce parmezanu lub innego twardego sera

winegrette:

oliwa  

crema de balsamico

ocet balsamiczny lub sok z cytryny

pół posiekanego małego ząbka czosnku


Przygotowanie:

Dynię i kawałki pomarańczy kroimy na niewielkie części. Rukolę łączymy z winegretem, po czym przekładamy na talerze. Na sałatce układamy ciepłe kawałki kaczki, pomarańczę, dynię, piórka cebuli i chutney. Całość posypujemy pistacjami i startym parmezanem. Smacznego!

Indonezyjskie curry warzywno-kokosowe

Indonezyjskie curry warzywno-kokosowe

Szukając nowych inspiracji odkurzyłem jedną z książek kucharskich sprzed wieków. Tę, która opisuje azjatyckie potrawy z mojego ulubionego regionu - Azji południowo-wschodniej. Udałem się do Indonezji i skorzystałem z przepisu, który rozwinąłem by uzyskać aromatyczne danie pełne smaku, z dużą ilością warzyw i aromatycznych przypraw, przez wzgląd na moją "wegetariańską" Żonę.

Składniki (na 4 porcje):

olej roślinny
słuszny kawałek posiekanego imbiru
3 ząbki czosnku
czerwona cebula grubo posiekana
ostra papryczka
łyżka sosu ostrygowego
sos sojowy
150ml bulionu warzywnego
250ml mleczka kokosowego
kilka liści curry
sok z połowy limonki
100g wiórków kokosowych
łyżeczka ziaren gorczycy

warzywa:

350g upieczonej dyni hokkaido
1/3 papryki pokrojonej w kwadraty 1x1cm
3-4 ziemniaki pokrojone w kawałki 1,5x1,5cm
2 marchewki pokrojone w plastry
1 średnia cukinia pokrojona w kawałki 1x1cm
250g krojonych pomidorów w puszce
150g świeżego szpinaku

mieszanka curry (po 1 łyżeczce):
kurkuma
pieprz
nasiona kolendry
kumin
cynamon
kardamon
goździki
opcjonalnie: chili

Wykonanie:

Olej rozgrzać na głębokiej patelni. Smażyć na nim cebulę, czosnek, imbir, ostrą papryczkę. Dodać sos ostrygowy. Dodać liście curry, bulion warzywny, sos sojowy i gotować przez ok. 3 minuty.

Dodać ziemniaki, marchewkę i pomidory. Przyprawić solą. Gotować pod przykryciem ok. 10-15 minut mieszając od czasu do czasu. W międzyczasie dodać mieszankę curry (z dodatkową porcją chili, jeśli chcecie zaznać większej pikanterii) i mleczko kokosowe.

Dodać cukinię i paprykę. Gotować przez kolejne 5-7 minut. Po tym czasie sprawdzić czy warzywa są miękkie. Wmieszać szpinak i gotować pod przykryciem kolejne 3 minuty. Wymieszać wszystko, by się połączyło.

Dodać upieczoną dynię, która wymaga tylko podgrzania, bo jest upieczona.

Teraz można dodać ziarna gorczycy, wiórki kokosowe oraz sok z limonki.

Zdjąć przykrywkę patelni i gotować na dużym ogniu, by zredukować płyn.

Przełożyć do miseczek. Można dodatkowo posypać wiórkami kokosowymi.

Można podać same warzywa z sosem lub dodatkowo dodać ryż. 

Smacznego.

Drożdżowe bułki orkiszowe z batatami w Październikowej Piekarni.

Drożdżowe bułki orkiszowe z batatami w Październikowej Piekarni.

W Październikowej Piekarni Amber zaproponowała przepis na bułki z bloga martaullman.com. Bułki są pyszne w smaku i mają lekko wilgotny miękisz, dzięki czemu długo zachowują świeżość. Nieco pozmieniałam przepis i zrobiłam je na drożdżach instant, bo miały już krótki termin ważności. W trakcie robienia ciasta zdecydowałam, że nie dodam oleju, bo plastyczność i gładkość masy była idealna.


Proporcje na 10-12 szt.

Zaparka:
30 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
90 g  wrzącej wody

Mąkę zalej wrzątkiem energicznie mieszając, żeby nie powstały grudki, odstaw do wystudzenia.

Ciasto właściwe
 ostudzona zaparka
150 g maślanki
100 g wody
405 g mąki orkiszowej chlebowej
200 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
65 g mąki żytniej pełnoziarnistej
210 g słodkich ziemniaków obranych, ugotowanych na parze i zmiksowanych
17 g soli
12 g drożdży instant

dodatkowo
trochę słodkiej śmietanki do posmarowania bułek

Wykonanie:
Wymieszaj wszystkie składniki oprócz soli. Gdy ciasto będzie już elastyczne, dodaj sól i zagnieć. Umieść je w misie i pozostaw pod przykryciem w cieple, aż podwoi objętość. Następnie odgazuj je i podziel  na równe kawałki. Uformuj bułki i połóż je na wyłożonej papierem do pieczenia blasze, złączeniem do dołu. Zostaw do wyrośnięcia pod ściereczką, aż podwoją objętość. Wyrośnięte posmaruj słodką śmietaną.
Piecz w nagrzanym piekarniku, w temperaturze 220 stopni z termoobiegiem przez 18-20 minut. Po wyjęciu z piekarnika ostudź je na kratce.


Bułki z batatami na blogach:
Akacjowy Blog
Konwalie w kuchni
Kuchnia Gucia
Kuchennymi drzwiami
Zacisze kuchenne

Bułeczki drożdżowe z borówkami na Światowy Dzień Chleba.

Bułeczki drożdżowe z borówkami na Światowy Dzień Chleba.

 Towarzyszy nam od zawsze i jest wymieniany jako elementarny posiłek w najstarszych źródłach historii. Przez tysiąclecia zmieniał swój wygląd i formę. Zmieniały się też techniki wypiekania i podstawowe surowce. Mowa oczywiście o chlebie, bo dziś jego święto :) Po raz 18 Zorra organizuje Światowy Dzień Chleba  wśród prowadzących blogi i my też do tej akcji dołączamy. U nas na słodko, bo to bardziej odświętne pieczywo w naszym domu i rzadziej spożywane. 


Składniki na ok. 10-12 bułeczek

450 g mąki pszennej (użyłam manitoby)
25 g świeżych drożdży
60 g cukru
85 g miękkiego masła
125 ml letniego mleka
1 duże jajo
szczypta soli
skórka otarta z 1 cytryny
60 ml letniej wody

dodatkowo:
250 g borówek
2 łyżki cukru pudru + 1 łyżeczka cynamonu
1 jajko i odrobina mleka do posmarowania

Wykonanie: 

Pamiętajmy, żeby wszystkie składniki miały temperaturę pokojową. Najpierw należy zrobić  rozczyn -mleko, rozkruszone drożdże, 10 g cukru i 40 g mąki razem wymieszać. Gdy rozczyn urośnie, połączyć go z mąką, dodać pozostałe składniki z wyjątkiem masła. Wyrabiać ciasto robotem, a gdy masa będzie w  miarę jednolita dodawać po odrobinie masła, aż całe zostanie wchłonięte. Gdy ciasto będzie odstawać od ścianek misy miksera, stanie się elastyczne i gładkie, przykryć je folią i odstawić do podwojenia objętości w ciepłe miejsce. Potrwa to ok. godziny.

Po tym czasie podzielić masę na  dziesięć lub dwanaście jednakowych części, formując je w kule. W każdej kulce ciasta zrobić dołek. Można to wykonać ręcznie lub skorzystać z dna szklanki czy jak u mnie na zdjęciu z tłoczka cukierniczego.



Ułożyć przygotowane w ten sposób bułeczki na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Dołki wypełnić przygotowanymi borówkami.


Przykryć ściereczką i odczekać, żeby bułki urosły. Gdy podwoją objętość, posmarować brzeg ciasta roztrzepanym jajem z mlekiem. Wstawić do nagrzanego piekarnika do 200 stopni C i piec ok. 15-20 minut. Po wyjęciu z piekarnika ostudzić na kratce. Przed podaniem posypać cukrem pudrem wymieszanym z cynamonem.

Banner World Bread Day, October 16, 2023
Śliwkowa galette.

Śliwkowa galette.

 Bardzo lubię galettes, bo to proste i szybkie w wykonaniu wypieki. Dziś jeszcze ciepła z węgierkami :)


Na ciasto:
200 g mąki pszennej
100 g pokrojonego na kawałki, zimnego masła
40 g drobnego cukru
szczypta soli
2-3 łyżki zimnej wody

Wszystkie składniki z wyjątkiem wody wrzucić do melaksera, włączyć miksowanie na krótko dodając stopniowo wodę. Gdy masa zlepi się w grudki zatrzymać urządzenie, masę zlepić w całość, włożyć do woreczka i schłodzić w lodówce przez 30 minut. Można też składniki zagnieść ręcznie, pamiętając, żeby robić to jak najkrócej.

Na nadzienie:
500 g śliwek węgierek pokrojonych wzdłuż na połówki i wypestkowanych
2/3 łyżeczki mielonego cynamonu
2/3 łyżeczki mielonego imbiru
2 lub 3 czubate łyżki mielonych migdałów

Dodatkowo:
1 jajko dobrze rozbite
rafinada
jasny dżem lub miód 

Przygotować śliwki (podana ich ilość jest już po wypestkowaniu), włożyć połówki do miski. Imbir i cynamon wymieszać razem. Obsypać  śliwki przyprawami. Jeśli nie są dla Was zbyt słodkie, możecie je oprószyć cukrem pudrem. Ja do wypieków wybieram śliwki dojrzałe, ale i jędrne. Nie słodzę ich.

Włączyć piekarnik na 200 stopni C. Schłodzone ciasto wyjąć z lodówki. Podsypać odrobiną mąki i rozwałkować na papierze do pieczenia koło o średnicy ok. 35 cm, przełożyć z papierem na blachę z piekarnika. Wysypać na środek zmielone migdały i i rozsmarować je na cieście zostawiając 4-5 cm czystego marginesu. Ułożyć śliwki skórką do dołu. Można to zrobić fantazyjnie, jak u mnie lub na dachówkę. Pod zawinięcie ciasta pojedynczo, a resztę w dwóch warstwach, żeby nie było widać spodu. Następnie zawinąć brzegi ciasta, posmarować wierzch zawinięcia rozbełtanym jajem i odrobiną rafinady. Wstawić blachę z ciastem do nagrzanego piekarnika i piec ok. 35 minut. Po wyjęciu podgrzać na małej patelni łyżkę jasnego dżemu (użyłam pomarańczowego)  lub miodu i pędzelkiem posmarować śliwki. Można jeść galette jeszcze ciepłą. Jest wyśmienita :) 

Szarlotka na kruchym cieście.

Szarlotka na kruchym cieście.

 Bardzo lubię szarlotki, zwłaszcza klasyczne. Wykorzystuję obecne dostępne jabłka jakimi są antonówki, bo niebawem ich nie będzie. Cóż, czas szybko mija, dlatego nie warto rezygnować z drobnych przyjemności jakimi są ciasta sezonowe. Do tego przepisu wykorzystałam ciasto kruche Wiesi - klik. Zrobiłam spód, na boki  użyłam tylko wykrojone z ciasta liście, podobnie na górę. Dziś zaczynamy jesień i tak świętujemy jej początek.


proporcje na tortownicę o średnicy 26 cm

na ciasto
200 g masła
350 g mąki krupczatki (ew. tortowej)
2 żółtka
80 g cukru pudru
1 łyżeczka esencji waniliowej

na masę jabłkową
2000 g jabłek do pieczenia (antonówki, szara reneta, boikeny)
65 g daktyli pokrojonych w drobną kostkę
1 czubata łyżeczka mielonego cynamonu
sok z cytryny
cukier puder do smaku ( zależny od kwaśności jabłek) 
1 łyżka masła

dodatkowo
1 białko jaj
cukier puder do posypania ciasta

Składniki ciasta wrzucić do melaksera i razem wymieszać, aż połączą się w masę. Ugnieść ręcznie w kulę, włożyć w folii na około godzinę do lodówki. Jeśli nie macie melaksera i zagniatacie ciasto ręcznie, róbcie to jak najkrócej.

Jabłka umyć, obrać, pokroić w ćwiartki, wyciąć gniazda nasienne. Ćwiartki pokroić wzdłuż na dwie lub trzy części, a następnie te kawałki w dużą kostkę. Wrzucić do miski i skropić sokiem z cytryny, żeby nie ściemniały. 
Połowę pokrojonych jabłek wrzucić na patelnię na rozgrzane masło. Przesmażyć aż się rozpadną. Następnie dodać resztę jabłek, pokrojone daktyle, cynamon, cukier do smaku i wymieszać. Odstawić do ostudzenia.

Nagrzać piekarnik do 200 stopni C.  Przygotować tortownicę. Następnie rozwałkować 1/3 ciasta na spód. Nakłuć widelcem, przykryć pergaminem, obciążyć i piec 10 min. Po tym czasie zdjąć pergamin z obciążeniem i piec jeszcze 5 minut.

Wyjąć podpieczony spód ciasta z piekarnika. Posmarować od razu gorący białkiem. Szybko się zetnie i zabezpieczy spód przed przemiękaniem :)

Rozwałkować resztę ciasta między dwoma pergaminami na grubość ok. 0,5 cm. Wyciąć liście. Wyłożyć boki tortownicy wyciętymi z ciasta wzorami. Wyłożyć masę jabłkową i ozdobić wierzch wyciętymi kawałkami ciasta. Wstawić do piekarnika na ok. 35 minut.  

Po upieczeniu odczekać, aż szarlotka przestygnie. Wyjąć ją z formy na paterę lub duży talerz i oprószyć cukrem pudrem za pomocą sitka. Smacznego !



Chleb żytnio-orkiszowy na zakwasie, z jabłkiem i orzechami włoskimi. Wrześniowa Piekarnia!

Chleb żytnio-orkiszowy na zakwasie, z jabłkiem i orzechami włoskimi. Wrześniowa Piekarnia!

 W ramach Wrześniowej Piekarni Amber zaproponowała chleb z bloga "Pain de Martin" Martina Johansona. Do wyboru mieliśmy chleb na drożdżach lub na zakwasie. Wybrałam zakwasowy. Pomysł na łączenie chleba z orzechami i jabłkiem znam i świetnie sprawdza się w pieczywie. Na blogu znajdziecie :

-alzacki chleb z orzechami włoskimi (na zakwasie, żytnio-pszenny),

-chleb z tartym jabłkiem (na zakwasie, żytnio-orkiszowy),

-chleb z lawendą, miodem  i orzechami laskowymi (na zakwasie, żytnio-pszenny),

-normandzki chleb jabłkowy (na zakwasie z dodatkiem drożdży instant, pszenny),

-chleb jesienny (na zakwasie z dodatkiem drożdży instant, pszenny z orzechami włoskimi, laskowymi, żurawiną i rodzynkami),

-chleb orzechowy (na zakwasie z dodatkiem drożdży instant, żytni z orzechami włoskimi).

Chleb wyszedł bardzo smaczny, wilgotny i apetyczny. Dodałam orzechy włoskie w połówkach, nie rozdrabniałam ich. Świetnie się kroi. Bardzo polecam Wam ten przepis. Mąkę pszenną z przepisu Martina zastąpiłam orkiszową. Drugą zmianą było to, że masę po wymieszaniu od razu włożyłam do formy. 


Chleb z jabłkiem i orzechami na zakwasie


proporcje na foremkę typu keksówka o wymiarach u góry 25 cm x 12 cm

95 g zakwasu (szczypta zakwasu, 15 g mąki żytniej razowej, 30 g mąki orkiszowej typ 550, 50 g wody, odstawić na ok. 8 godzin lub na noc)

150 g wody
200 g grubo startego jabłka (ze skórką)
35 g ciemnego cukru muscovado
200 g mąki żytniej razowej
200 g mąki orkiszowej typ 550
10 g soli
75 g orzechów włoskich

Orzechy włoskie upraż na patelni. Gdy nabiorą trochę koloru, wymieszaj pozostałe składniki na ciasto. Na koniec wmieszaj orzechy (jeśli są włożone od początku, mąka łatwo się do nich przykleja). Ciasto, które jest dość zwarte, nie wymaga zagniatania. Na tym etapie musiałam dodać trochę więcej wody niż w przepisie, bo masa była zbyt zwarta, nie dawała się połączyć. Następnie umieść masę w  wysmarowanej formie do pieczenia lub wyłożonej pergaminem. Przykryj ręcznikiem lub włóż całą formę do plastikowej torby. Pozostaw do wyrośnięcia, aż podniesie się na kilka centymetrów. Pojawienie się w cieście małych dziurek jest zazwyczaj sygnałem, że ciasto zakończyło wyrastanie. Potrwa to ok. 3,5-4 godzin.

 W odpowiednim czasie ustaw piekarnik na 230 stopni. Włóż chleb do piekarnika i zmniejsz temperaturę do 210 stopni. Piec łącznie 50-60 minut. Na ostatnie 10 minut można wyjąć chleb z formy i upiec bez foremki, dzięki czemu uzyska jeszcze lepszą skórkę. Wyjmij chleb z piekarnika i poczekaj, aż  zupełnie ostygnie na metalowej kratce, zanim go pokroisz.


Wrześniowi Piekarze:
Akacjowy Blog
Konwalie w kuchni
Kuchnia Gucia
Kuchennymi drzwiami
Ogrody Babilonu
Tarta z czarnymi kurkami, zwanymi "trąbkami śmierci" ;)

Tarta z czarnymi kurkami, zwanymi "trąbkami śmierci" ;)

 W ubiegłym roku mieliśmy nadzwyczajny wysyp prawdziwków. W tym, na razie nie zapowiada się na powtórkę, za to mamy wysyp czarnych kurek czyli lejkowców dętych. To grzyby większości zbieraczy nieznane, może i dobrze. Rosną ich spore ilości, w dużych grupach. Grzyby te spokrewnione są z kurkami, aromatyczne i bardzo smaczne. Zniosłam ich już do domu całkiem sporo. Zrobiłam z nimi poniższą tartę. Można je wykorzystywać do potraw, jak wszystkie inne grzyby. Można też je suszyć, mielić na proszek i dodawać do potraw czy sosów dla pogłębienia smaku. Polecam :) W kuchni polskiej nie są zbyt popularne, za to w kuchni francuskiej  dobrze znane. Właśnie z języka francuskiego pochodzi nazwa grzybów trąbki śmierci - trompettes de la mort, nawiązująca do czarnego koloru. Te kurki raczej trudno pomylić z innymi grzybami, radzę jednak zawsze upewnić się przed konsumpcją.

składniki na foremkę o wymiarach zewnętrznych 35cm x 11cm

na kruche ciasto:
170 g mąki krupczatki
90 g masła
1 żółtko
2-3 łyżki zimnej wody
sól do smaku

na farsz
430 g  oczyszczonych czarnych kurek (lejkowców dętych)
2 ząbki czosnku drobno posiekane
1sporaszalotka drobno posiekana
2 łyżki posiekanej natki pietruszki
1 jajo XL
120 g śmietany kremówki
sól i pierz do smaku
masło do smażenia grzybów

Wykonanie:
Przygotowujemy kruche ciasto. Wszystkie składniki miksujemy pulsacyjnie w malakserze. Zimną wodę dodajemy w takiej ilości, aby otrzymać odpowiednio zwartą konsystencję. Następnie ciasto delikatnie rozwałkowujemy i wkładamy do natłuszczonej formy. Chłodzimy przykryte w lodówce przez godzinę. Przed pieczeniem nakłuwamy widelcem. Pieczemy przez 10 minut w 180 C pod obciążeniem (kulki ceramiczne, fasola), po czym kolejne 5 minut bez obciążenia.
Rozpuścić masło na dużej patelni. Wrzucić na rozgrzany tłuszcz czosnek i cebulkę. Zeszklić i dodać grzyby. Jeśli macie je dość duże, to proponuję je nieco posiekać. Smażyć aż grzyby zwiędną, a płyn odparuje. Na koniec dodać sól i pieprz oraz posiekaną natkę, wymieszać. Śmietankę roztrzepać z jajem. Wyłożyć usmażone grzyby na podpieczony spód, zalać śmietanką i wstawić do piekarnika na 20-25 minut. 

Po upieczeniu odstawić na 5 minut, po czym wyjąć z formy i podać. Doskonale komponuje się z czerwonym winem :) Smacznego.

Na koniec jeszcze zdjęcia grzybów.





Potrawka rybna wg Stanleya Tucci

Potrawka rybna wg Stanleya Tucci


Wysłuchałem ostatnio audiobooka Stanleya Tucci "Smak. Życie i jedzenie." Książka nader optymistyczna i pozytywna w odbiorze opowiada historie o życiu, rodzinie, różnych smakach i uwielbieniu do jedzenia znanego amerykańskiego aktora pochodzenia włoskiego, autora książek z przepisami i programów kulinarnych. Co jakiś czas Tucci przywołuje w niej swoje ulubione przepisy. Te, które uwielbia lub kojarzą mu się z konkretnymi sytuacjami w życiu. I tak postanowiłem spisać jeden z nich, po wysłuchaniu którego moje ślinianki stały się mocno pobudzone. To wariacja na temat czegoś, co Anglicy, czy Amerykanie nazywają "fish stew". Oczywiście przepisów na podobne dania są w internecie setki, ale warto sięgnąć po ten jeden, upubliczniony przez pasjonata. Jak to zwykle bywa przepis dostosowałem do produktów, które akurat miałem pod ręką. Jest więc nieco daleki od oryginalnej potrawki Stanleya, ale sam charakter i sposób wykonania jest analogiczny. Zachęcam do eksperymentowania i użycia różnych rybnych produktów, bo siłą tego dania jest jego różnorodność.



Składniki: (na 4 przystawki lub 2 dania główne)

800 g świeżych omułków

300-400 ml białego wytrawnego wina

600 ml bulionu rybno-krewetkowego

oliwa

2 duże ząbki czosnku - posiekane

1 małą cebula pokrojona w kostkę

300 g pomidorów z puszki

3 listki bazylii - porwane na kawałki

suszona bazylia

ostra papryczka pozbawiona nasion

sól, pieprz

dorsz bałtycki (po odfiletowaniu ok. 300 g ryby)

12 średnich obranych krewetek

ugotowana macka kałamarnicy lub ramię ośmiornicy - ok. 200 g

garstka zielonej pietruszki

grzanki z pszennego chleba

Wykonanie:

Przygotowuję bulion rybno-krewetkowy. Tak naprawdę mam zwykle pewien zapas zamrożony i czekający na użycie. Gotuję go z głowy i kręgosłupa ryby oraz skrzętnie zbieranych głów i skorup surowych krewetek, które mrożę, systematycznie dokładając do worka w zamrażarce. Dodaję marchewkę, kawałek korzenia selera (lub seler naciowy), pietruszkę, liść laurowy, ziele angielskie, sól, pieprz. Wody daję nie więcej niż pół garnka, by wywar był mocno esencjonalny. Po odcedzeniu dodaję szczyptę szafranu.

Połowę omułków gotuję w niewielkiej ilości wina przez około 4 minuty. Wyjmujemy z muszli, odkładamy, muszle wyrzucamy.

Czosnek, cebulę i pokrojoną papryczkę podsmażam do miękkości na oliwie. Wlewamy białe wino i odparowujemy alkohol. Dodajemy pokrojone pomidory z puszki i bazylię. Duszę przez parę minut. Dolewam przygotowany wcześniej bulion z szafranem. Gotuję na małym ogniu około 10 minut, by nieco zredukować płyn. Doprawiam solą i pieprzem.

Teraz dodaję resztę omułków w muszlach. Gotuję pod przykryciem 2 minuty. Dodaję obrane krewetki, dorsza pokrojonego na kawałki wielkości kęsa i wcześniej ugotowaną, pokrojoną w plastry ośmiornicę lub mackę kałamarnicy (jak ugotować ośmiornicę - znajdziecie w innych przepisach tego bloga). Gotuję pod przykryciem kolejne 3-4 minuty. Wyłączam kuchenkę i odstawiam na 5 minut.

Nakładam potrawkę na głębokie talerze, posypuję posiekaną zieloną pietruszką i polewam łyżką oliwy.

Podaję z grzankami z pszennego chleba.
Ciasto drożdżowe mojej Mamy.

Ciasto drożdżowe mojej Mamy.

 Pewnie każdy, kto lubi ciasto drożdżowe  ma swój ulubiony rodzaj. Dla mnie ciasto, które piecze moja Mama jest tym najulubieńszym. Ma swój niezapomniany smak, który kojarzy mi się z latami dzieciństwa oraz ciepłem domu, który pachniał tym wypiekiem. Niby zwykłe ciasto, ale dla mnie to magia :) Koniecznym elementem jest gładka i błyszcząca skórka. Tak...wiem, pewnie większość z Was lubi ciasto z kruszonką. Ja jednak wolę takie, kruszonka nie jest tu konieczna, ale rodzynki tak. Uwielbiam je. Pamiętajcie, że robiąc ciasto drożdżowe z jakiegokolwiek przepisu, wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową.


Składniki na 2 keksówki

500 g mąki pszennej do wypieków drożdżowych
50 g świeżych drożdży
125 g rodzynek
3 duże jaja
1 duże jajo do wysmarowania ciasta
125 masła
200 ml letniego mleka
120 g cukru
cukier waniliowy
szczypta soli

Z 1 łyżki mąki i cukru oraz 2 łyżek mleka zrobić rozczyn z rozkruszonymi drożdżami. Odstawić aż wyrośnie. 
Rodzynki zalać wrzątkiem i odstawić. Przed użyciem kilka razy wypłukać w czystej wodzie.
Masło rozpuścić i odstawić do ostudzenia. 
Jaja utrzeć z resztą cukru i cukrem waniliowym na puszystą, jasną masę. Dodać rozczyn, pozostałe mleko, sól i stopniowo przesianą mąkę. Dolać przestudzone masło i wyrabiać aż masa stanie się gładka, elastyczna i będzie odchodzić od ścianek naczynia. Na koniec dodać rodzynki, osuszone na papierowym ręczniku. Ciasto odstawić pod przykryciem, aż podwoi swoją objętość. 
Przygotować foremki - natłuścić je i wysypać bułką tartą. Wyrośnięte ciasto odgazować, podzielić na dwie części. Zwinąć je i ułożyć w foremkach. Masa powinna sięgać do połowy form. Odstawić pod ściereczką do wyrośnięcia. Gdy wyrośnie ostrożnie posmarować powierzchnię roztrzepanym jajkiem. Piec ok. 45-50 min w temperaturze 190 stopni C. Po upieczeniu wyjąć z foremek i ostudzić na kratce. Smacznego :)
Chleb owsiany z migdałami i razowym orkiszem.

Chleb owsiany z migdałami i razowym orkiszem.

 W Czerwcowej Piekarni Amber zaproponowała przepis na chleb z bloga René - broot.de. To chleb pełen smaku i aromatu. Czytając przepis miałam obawy co do ciasta, ale nie sprawiło mi ono żadnych problemów. Może dlatego, że postanowiłam wyrabiać je ręcznie, żeby lepiej wyczuć gęstość i sprężystość masy. Cieszę się, że upiekłam ten chleb. Zawiera sporo błonnika, migdały, które w razie nietolerancji można zamienić na jakieś orzechy, które lubicie i orkisz, wartościowe ziarno ze zbóż pszenicznych. Popełniłam tylko jeden błąd, wzięłam zbyt dużą foremkę. Następnym razem masę chlebową umieszczę w zwykłej keksówce. 


forma na ok. 1 kg chleba

Składniki:

150 g płatków owsianych pełnoziarnistych
100 g posiekanych migdałów
300 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej, typ 2000
800 g wody 
14 g soli
20 g zakwasu żytniego (ew. w wersji na drożdżach 2 g świeżych drożdży)
trochę płatków owsianych do posypania

Przykładowy harmonogram pracy:
7:00 prażenie  płatków i migdałów
7:08 namoczenie płatków i migdałów 
7:10 przygotowanie ciasta wstępnego/zaczynu
14:00 odciśnięcie migdałów i płatków, zebranie pozostałej wody
14:10 - 14:30 przygotowanie ciasta głównego
15:30 delikatne rozciąganie i składanie
16:30 rozciąganie i składanie, uformowanie i włożenie do formy, odstawienie do wyrośnięcia
18:20 włączenie piekarnika
18:30 -19:30 pieczenie

7:00 rano
150 g płatków owsianych, uprażonych
100 g siekanych migdałów, prażonych

Zalać w oddzielnych naczyniach używając ok. 700 g wody i pozostawić pod przykryciem do spęcznienia.

Zaczyn 7:10
zakwas lub drożdże
100 g mąki orkiszowej razowej
100 g wody
20 g zakwasu (ew. w wersji na drożdżach 1 g świeżych drożdży)

Rozpuść zakwas (lub alternatywnie 1 g świeżych drożdży) w wodzie, a następnie wymieszaj z mąką i zagniataj, aż nie będzie widać mąki. Przykryj i pozostaw do dojrzewania.

Moczące się ziarna  14:00 

Odciśnij namoczone ziarna lub odsącz na sicie, nie wylewaj odsączonej wody.

Ciasto główne 14:00 - 14:30
200 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
odsączone i wyciśnięte migdały grubo posiekane oraz płatki
do 50 g wody z moczenia ziaren (nie użyłam na tym etapie w ogóle wody)
cały zaczyn 
12 -14 g soli 
(1 g dodatkowo świeżych drożdży jeśli wariant drożdżowy lub jeśli Twój zakwas nie jest najlepszy)

Mieszaj/wyrabiaj wszystkie składniki przez ok. 10 minut  robotem na poziomie 1. Jeśli ciasto jest zbyt twarde, w razie potrzeby możesz dodać odrobinę więcej wody, kropla po kropli. Ważne! Aby ciasto nie zrobiło się zbyt miękkie warto dozować nieco ostrożniej ilość wody. Lepiej na początku wziąć 20 g mniej wody i dodać później. Zwłaszcza, gdy jesteś na początku swojej kariery piekarskiej. Ciasto jest lepkie i nie rozciągliwe. Dlatego bardziej wymieszane niż naprawdę ugniecione. 

Moje uwagi - wyrabiałam ciasto rękoma. Miało bardzo dobrą strukturę. Płatki były mocno nasiąknięte wodą, dlatego nie dodałam wody z moczenia. Podczas wyrabiania przez ok. 15 minut ciasto zaczęło odchodzić od ścianek miski, stało się gładkie i sprężyste. 

Po 60 i 120 minutach ciasto jest delikatnie rozciągane i składane, dzięki czemu ciasto staje się mocniejsze, a także bardziej elastyczne. Tlen jest wprowadzany do ciasta przez rozciąganie i składanie. Struktura glutenu stabilizuje się.

Następnie ciasto połóż na lekko wilgotnej powierzchni roboczej. Zwilżonymi rękoma (nie używaj mąki!) należy teraz ostrożnie uformować kawałek ciasta w podłużny kształt. Jest to trochę trudne, ponieważ ciasto nie jest szczególnie łatwe w obróbce. Jest lepkie i mało rozciągliwe. Następnie podłużny kawałek ciasta obtaczaj w płatki owsiane rozsypane na talerzu.
Wysmarowaną tłuszczem formę ( wysyp płatkami owsianymi i przełóż do niej ciasto.
Forma do pieczenia jest przykryta i chroniona przed przeciągami (najlepiej w dużej torebce do zamrażania wypełnionej powietrzem).
Tam ciasto dojrzewa w pomieszczeniu przez około 2 godziny, aż wyraźnie wyrośnie, a testy palcowe wykażą, że jest w pełni wyrośnięte.
Oznacza to, że ciasto jest już trochę wełniste. Przy odpowiednim kształcie formy ciasto podejdzie do krawędzi.
Rozgrzej piekarnik do 230° na około 45 minut przed pieczeniem i umieść kamień jeśli na nim pieczesz. Wstaw naczynie z wodą. 
Formę wstaw do piekarnika. Piecz z parą przez 10 minut.
Otwórz na chwilę piekarnik, wyjmij naczynie z wodą i obniż temperaturę do 180°. Piecz kolejne 50 minut.
Wyjmij formę z piekarnika, wyjmij chleb z formy i pozwól mu ostygnąć na drucianej kratce.

Chleb na blogach:
* Akacjowy Blog
* Kuchnia Gucia
* Kuchennymi drzwiami
* Ogrody Babilonu

Chłodnik litewski. To już 10 lat blogowania :)

Chłodnik litewski. To już 10 lat blogowania :)

10 czerwca 2013 roku ukazał się w sieci nasz "Akacjowy Blog". Trudno uwierzyć, że minęło już 10 lat. Nie jesteśmy zbyt gorliwymi blogerami. Robimy to w wolnym czasie i nigdy dla jakiegokolwiek materialnego zysku. Nie zabiegamy o reklamę, lajki czy komentarze, choć rozumiemy, że dla innych blog może być źródłem utrzymania lub jakiejś gratyfikacji za swoją działalność i to normalne. Nasz  po prostu istnieje, a to co pokazujemy stanowi jedynie ułamek naszego życia. Lubimy tu sami zaglądać, bo cześć kulinarna stanowi  dla nas podręczny zbiór przepisów. Opisane podróże i spotkania z ptakami nie ulegają łatwo zatarciu w pamięci, ale to jedynie niewielka część tego co przeżyliśmy realnie. Nie da się przecież wszystkiego pokazać i opisać. Dziękujemy za Waszą obecność w naszym zakątku sieciowym. Dziękujemy, że ciekawi Was to o czym piszemy, że zaglądacie i w różny sposób zostawiacie po sobie jakiś ślad. Pozdrawiamy serdecznie i zapraszamy na nasze łamy. Dziś "częstujemy" przepisem na chłodnik litewski. W sam raz na tę porę :)

 

 składniki na 4 porcje:

350 g botwinki
250 g ogórków gruntowych startych na tarce jarzynowej
125 g rzodkiewek startych na tarce jarzynowej
1/4 cytryny
1 pieczony burak pokrojony w drobną kostkę
1 ząbek czosnku drobno posiekany
1/2 pęczka koperku posiekanego
1/2 pęczka szczypiorku posiekanego
500 g jogurtu greckiego
500 g mleka zsiadłego
sól

Botwinkę umyć i drobno posiekać. Szklankę wody zagotować w garnku i wrzucić na wrzątek botwinkę. Gotować jakieś 6-7 minut. Nie przejmować się, że wody jest mało. Wystarczy, żeby botwinka odpowiednio zmiękła. Na koniec wycisnąć sok z cytryny, odstawić do ostygnięcia. Jogurt i mleko zsiadłe wymieszać na gładką masę, dodać łyżeczkę płaską soli. Do garnka z ostudzoną botwinką dodać wszystkie składniki i wymieszać. Podawać z jajkiem ugotowanym na twardo (połówką lub całym, pokrojonym na ćwiartki). To wersja raczej na gęsto, jeśli lubicie rzadsze zupy proponuję zwiększyć ilość zsiadłego mleka. Wyczytałam, że na Litwie podaje się chłodnik zawsze z talerzem gorących ziemniaków. Smacznego :)
Wyjątkowa wystawa  obrazów Vermeera w Amsterdamie.

Wyjątkowa wystawa obrazów Vermeera w Amsterdamie.

Dziś chcemy opowiedzieć o wyjątkowej wystawie. Po raz pierwszy w historii w jednym miejscu zgromadzono 28 z 36 istniejących obrazów flamandzkiego malarza Johannesa Vermeera. Właśnie mija ostatni dzień wystawy dzieł autora "Dziewczyny z perłą", po którym obrazy wrócą na swe dawne miejsca, do muzeów na całym świecie.


Chleb pszenny z rozmarynem i cytryną.

Chleb pszenny z rozmarynem i cytryną.

 W Majowej Piekarni upiekłam chleb z przepisu Zorry, prowadzącej co roku akcję z okazji "Światowego Dnia Chleba".  Amber miała świetny pomysł, wybierając dla nas tę recepturę. Chleb ma subtelny aromat rozmarynu i cytryny. Ma piękny, "koronkowy" miękisz, daje się cieniutko kroić i choć jest bardzo smaczny, sprawdził się też jako podpiekany w tosterze.


przepis na jeden bochenek o wymiarach ok. 35cm x 18cm

ciasto wstępne
70 g mąki pszennej typ 550 (luksusowej)
40 g wody
1 g świeżych drożdży

zaparka
20 g semoliny z pszenicy durum
100 g wody

Zrób wstępne ciasto i zaparkę w wieczór poprzedzający dzień pieczenia chleba. Na ciasto wstępne dobrze zagnieć wszystkie składniki i pozostaw do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej na 2-3 godziny, a następnie przykryte folią wstaw do lodówki, do rana następnego dnia.
Aby przygotować zaparkę, umieść semolinę z pszenicy durum i wodę w małym rondlu i zagotuj, ciągle mieszając. Mieszaj, aż powstanie ciasto, takie jak ciasto parzone. Pozostaw do ostygnięcia i zabezpieczone przed wysychaniem, przechowuj w lodówce do użycia następnego dnia.

ciasto właściwe
ciasto wstępne i zaparka
480 g mąki pszennej typ 550
270 g wody

ciasto końcowe
4 g świeżych drożdży
12 g soli
1 łyżka drobno posiekanego rozmarynu
1 łyżka skórki z cytryny, drobno startej


Następnego dnia do miski robota kuchennego włóż oba zaczyny z lodówki, mąkę pszenną, wodę i zagniataj na najniższych obrotach przez 4 minuty. Przykryj i odstaw na 15 minut. Dodaj pozostałe składniki na końcowe ciasto i zagniataj ciasto na poziomie 1 przez 8 do 10 minut.  Pozostaw ciasto w temperaturze pokojowej na 90 minut, rozciągając i składając dwukrotnie po każdych 30 minutach.

Ostrożnie uformuj z ciasta podłużny kształt. Umieść kawałek ciasta końcem złożenia do góry w podłużnym koszyku do wyrastania i pozostaw do wyrośnięcia na 60 do 75 minut (mój wyrastał 30 minut), w zależności od temperatury pokojowej. Rozgrzej piekarnik z blachą do pieczenia na dolnej półce do 250°C.

Ostrożnie przechyl ciasto z koszyka bezpośrednio na gorącą blachę. Spryskaj wodą ścianki piekarnika. Po 10 minutach otwórz na chwilę drzwi piekarnika, aby para mogła się wydostać i zmniejsz temperaturę do 220°C. Po kolejnych 10 minutach zmniejsz temperaturę do 200°C i ponownie zmniejsz po 10 minutach do 180° i piecz przez 20 minut. Całkowity czas pieczenia to 50 minut. Po upieczeniu pozwól chlebowi ostygnąć na metalowej kratce.

Majowi Piekarze:
Akacjowy Blog
Kuchnia Gucia
Kuchennymi drzwiami
Ogrody Babilonu
Rogale chlebowe z ziemniakami.

Rogale chlebowe z ziemniakami.

 W Kwietniowej Piekarni wraz z innymi upiekłam te rogale. Są fantastyczne w smaku, mają doskonały miękisz. Po prostu idealne. Po upieczeniu skórka była chrupiąca i strzelała pod nożem. Kolejnego dnia rogale były świeże i równie pyszne. Pomysł na nasz kwietniowy wypiek pochodzi z bloga "Kuchnia Gucia", a jak napisała u siebie Amber "jego piekarskiemu gustowi można zaufać w ciemno". Oryginalny przepis jest z bloga Brooot.de. Upiekłam rogale na świeżych drożdżach, u Gucia znajdziecie też wersję na zakwasie. 

proporcje na ok.12 rogalików

suma składników potrzebnych do wykonania rogali:

700 g mąki pszennej do wypieków drożdżowych (typ 550)
150 g ugotowanych i ostudzonych ziemniaków w postaci puree
380-405 g letniej wody (w zależności od ilości wody w ziemniakach)
50 g mleka 3,5%
20 g masła lekko miękkiego
6 g świeżych drożdży 
16 g soli
przyprawy i sól gruboziarnista do posypania

ciasto wstępne
250 g mąki pszennej typ 550
165 g wody
1 g świeżych drożdży 

W wodzie rozpuścić drożdże, dodać mąkę i zagnieść ciasto (mokre ręce sobie poradzą). Przykryć i pozostawić na noc do dojrzewania w temperaturze ok. 21°.

ciasto główne

całe ciasto wstępne
5 g świeżych drożdży 
450 g mąki pszennej typ 550 
150 g puree ziemniaczanego
215 g wody (korygujemy konsystencję ciasta w trakcie mieszania)
50 g mleka
20 g masła (do zagniatania pod koniec wyrabiania)
16 g soli (do zagniatania pod koniec wyrabiania)

dodatkowo do posypania rogali
sól morska
czarnuszka
kminek

Mieszamy razem drożdże i ciasto wstępne, a następnie dodajemy wszystkie pozostałe składniki oprócz soli i masła. Wyrabiamy 7 minut na pierwszym poziomie i 2 minuty na drugim – ciasto przestanie się kleić do miski i będzie miało wyraźnie rozwiniętą siatkę glutenową (można już zrobić „test okna”). 

Następnie dodajemy sól, potem masło i wyrabiamy jeszcze 3 minuty. Jeśli ciasto jest nadal zbyt twarde, możemy na końcu dodać niewielką ilości wody. Temperatura ciasta powinna wynosić ok. 25°.

Przekładamy ciasto do wysmarowanego olejem pojemnika i zostawiamy do wyrośnięcia na 3-4 godziny w temp. pokojowej (ciasto przyrośnie ponad dwukrotnie). Rozciągamy ciasto po pierwszych 30 minutach i następnie po pierwszej godzinie (2×30 min).

Po wyrośnięciu przekładamy ciasto na omączony blat i dzielimy na porcje ciasta o wadze ok. 100 g. Każdą porcję formujemy w kulkę i pozostawiamy na 30 minut pod ściereczką.

Następnie kawałki ciasta spłaszczamy i wałkujemy owalne podłużne (około 15-20 cm) placki o grubości ok. 2 mm, które zwijamy w rogale. Układamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pozostawiamy do wyrośnięcia na ok. 45 min.

Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 230° góra/dół.

Po 45 minutach spryskujemy rogale wodą i posypujemy solą morska oraz przyprawami.  Pieczemy z parą przez ok. 25 minut. Po 10 minutach możemy na krótko wypuścić parę.

Wyciągamy jak uzyskały ładny rumiany kolor. Pozostawiamy do ostygnięcia na ruszcie na 30-60 minut.

Tak rogal prezentuje się w przekroju :)


Kwietniowi Piekarze:
Akacjowy Blog
Kuchnia Gucia
Kuchennymi drzwiami
Ogrody Babilonu
Zacisze kuchenne


Sernik z marakują.

Sernik z marakują.

 Uwielbiamy marakuje, dlatego postanowiłam na Wielkanoc, na nasze rodzinne spotkanie, zrobić sernik z tymi owocami. Wyszedł pyszny, wszyscy się zajadali. Zrobiłam ze świeżego miąższu owoców, razem z pestkami, bo z nimi owoc wydaje nam się kompletny w smaku. Jeśli jednak macie z nimi problem, wystarczy kupić więcej sztuk i przecedzić pulpę przez sito. Z pestkami polewa nie wygląda gładko, ale smakuje wybornie. Z małym poślizgiem wpisuję przepis, bo to sernik na każdą porę roku. Dekoracja w postaci pralinowych jaj jest świątecznym akcentem.


proporcje na tortownicę o średnicy 26 cm

na spód:

30 g mąki pszennej
70 g rozpuszczonego i ostudzonego masła
60 g drobnego cukru
1 pomarańcza - tylko otarta skórka
szczypta soli

Rozgrzewam piekarnik góra - dół  do 200 stopni C. Tortownicę wykładam papierem do pieczenia i dodatkowo smaruję masłem. Dobrze, gdy brzeg papieru nieco wystaje ponad formę. Jeśli macie blachę, z której sernik wyjdzie bez problemów, zrezygnujcie z tej czynności (poza smarowaniem). Składniki łączę ugniatając palcami, wykładam do tortownicy i równomiernie rozprowadzam i ubijam, pomagając sobie tłoczkiem cukierniczym (może być też wypukła strona łyżki). Piekę 10-15 minut do lekkiego zrumienienia. Odstawiam spód do ostudzenia. 

na masę serową

1 kg sera wiaderkowego
210 g drobnego cukru
3 duże jaja
40 g mąki tortowej
150 g kwaśnej, gęstej śmietany
80 ml likieru Cointreau
szczypta soli

Do piekarnika wstawiam żaroodporne, nieduże naczynie z gorącą wodą i zwiększam temperaturę do 220 stopni C. 
Do misy, która pomieści całą masę wrzucam ser. Rozluźniam go przy pomocy łopatki silikonowej.  Dodaję sypkie składniki - sól, cukier i mąkę i mieszam, żeby masa się połączyła. Następnie dodaję kwaśną śmietanę i po jednym jajku. Po wmieszaniu jednego jaja, dodaję kolejne. Bardzo dobrze robi się to trzepaczką rózgową. Na koniec wlewam likier Cointreau. Cały czas mieszam ręcznie i tylko do połączenia składników, żeby nie napowietrzać masy. Przelewam ją do formy, wyrównuję wierzch i wstawiam do nagrzanego piekarnika. Po 10 minutach zmniejszam temperaturę do 150 stopni C i piekę ok. 30-35 minut. Po upieczeniu wyciągam sernik z piekarnika i odstawiam do ostudzenia. Robię to razem z formą i papierem. Gdy przygotuję polewę, będzie ona tylko na wierzchu, jak na zdjęciu. Jeżeli zależy Wam, żeby polewa spłynęła po bokach to musicie wyjąć sernik z formy (radzę po ostudzeniu) i użyć zimnej polewy, której trzeba zrobić ciut więcej.

polewa z marakują

200 ml miąższu z  owoców marakui
3 jaja + 1 żółtko
drobny cukier*
60 g zimnego masła pokrojonego w kosteczki

*Nie podaję ilości cukru, bo to zależy od słodkości owoców i preferencji smakowych. Ja tym razem dałam 30 g.

  W małym rondelku dobrze rozgrzać sok z marakui z cukrem (nie dopuszczając do zagotowania). W misce ubić widelcem jaja z żółtkiem. Następnie cienką strużką wlewać gorący sok cały czas mieszając. Uzyskaną masę przelać do rondelka, postawić na małym ogniu i gotować, cały czas mieszając, dopóki masa nie osiągnie 77 stopni C. Przyda nam się tu termometr cukierniczy, ale jeśli go nie macie to temperaturę poznacie po tym, że masa gęstnieje jak budyń. Zdjąć z ognia, dodać porcjami zimne masło, mieszając, by się roztopiło. Nieco ostudzić. Na ostudzony sernik wylać ciepłą (nie gorącą) glazurę, rozsmarować. Sernik wstawić do lodówki przynajmniej na 5 godzin. Najlepiej na noc. Ciasto podajemy w temperaturze pokojowej. 
Pasztet z grochu z żurawiną.

Pasztet z grochu z żurawiną.

 To danie raczej niefotogeniczne, ale pyszne. Przepis zaczerpnęłam od naszych gdyńskich mistrzów kulinarnych - Joli Słomy i Mirka Trymbulaka, których bardzo cenię. Wszystko co wymyślą  w ramach wegańskiej i bezglutenowej kuchni jest pyszne. Korzystam z ich przepisów, nieco je modyfikując. Dodaję m.in. jajka, których ze zrozumiałych względów w przepisach nie ma. Dlatego receptura jest nieco zmieniona, a wersja autorów jest tu - klik

Nie obawiajcie się, że pasztet zrobiony na bazie grochu będzie wzdymający. Jeśli zastosujecie glon kombu, nie ma z tym problemu.


Składniki na ok. 2 litry masy ( u mnie na 4 foremki 0,5 l):

500 g łuskanego grochu 
330 g marchwi 
250 g brukselki (użyłam rozmrożonej)
250 g selera 
125 g suszonej żurawiny 
100 g ziaren słonecznika
2 duże jaja 
0,25 szklanki zmielonego siemienia lnianego
1,5 łyżki pieprzu ziołowego
1 łyżka lekko czubata mielonego kminku
1 łyżeczka startej gałki muszkatołowej
1 łyżeczka świeżo zmielonego czarnego pieprzu
sól
sos sojowy
olej do smażenia
bułka tarta do wysypania foremek
kilka kawałków suszonych glonów kombu (1 - 1,5 łyżki)

Wykonanie:

W odrobinie wody, w której będziemy gotować groch namoczyć na ok. 30 min glon kombu.

Groch opłukać na sicie i zalać wodą w ilości 2 razy większej niż jego objętość. Dodać  namoczony glon kombu. Doprowadzić do wrzenia i gotować na małym ogniu ( u mnie ok. 40 minut), aż wchłonie wodę i stanie się miękki. Należy obserwować groch, bo jeśli damy za mało wody groch może się przypalić, a jeśli za dużo wyjdzie nam zupa, a nie o to chodzi ;) Groch może wymagać różnej ilości wody w zależności od tego czy jest świeży czy już trochę leży, dlatego trzeba mieć to na uwadze.

Warzywa pokroić na drobne kawałki i  dusić na oleju, aż zmiękną. Jeśli się nieco skarmelizują to jeszcze doda im smaku. Na koniec dodać przyprawy i sos sojowy, odstawić na bok. 

Ugotowany groch zmiksować partiami z duszonymi warzywami i jajami w melakserze. Wyłożyć do miski, dodać sól i sos sojowy, spróbować i ewentualnie doprawić. Dodać siemię lniane i całość dokładnie wymieszać. Na koniec dodać do masy podprażony słonecznik oraz suszoną żurawinę. 

Masę przełożyć do  foremek wysmarowanych olejem i wysypanych bułką tartą. Piec ok. 50 minut w temperaturze 180 stopni C. Podawać, gdy pasztet całkowicie wystygnie i ściśnie się, najlepiej kolejnego dnia.