Ciasto drożdżowe mojej Mamy.

 Pewnie każdy, kto lubi ciasto drożdżowe  ma swój ulubiony rodzaj. Dla mnie ciasto, które piecze moja Mama jest tym najulubieńszym. Ma swój niezapomniany smak, który kojarzy mi się z latami dzieciństwa oraz ciepłem domu, który pachniał tym wypiekiem. Niby zwykłe ciasto, ale dla mnie to magia :) Koniecznym elementem jest gładka i błyszcząca skórka. Tak...wiem, pewnie większość z Was lubi ciasto z kruszonką. Ja jednak wolę takie, kruszonka nie jest tu konieczna, ale rodzynki tak. Uwielbiam je. Pamiętajcie, że robiąc ciasto drożdżowe z jakiegokolwiek przepisu, wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową.


Składniki na 2 keksówki

500 g mąki pszennej do wypieków drożdżowych
50 g świeżych drożdży
125 g rodzynek
3 duże jaja
1 duże jajo do wysmarowania ciasta
125 masła
200 ml letniego mleka
120 g cukru
cukier waniliowy
szczypta soli

Z 1 łyżki mąki i cukru oraz 2 łyżek mleka zrobić rozczyn z rozkruszonymi drożdżami. Odstawić aż wyrośnie. 
Rodzynki zalać wrzątkiem i odstawić. Przed użyciem kilka razy wypłukać w czystej wodzie.
Masło rozpuścić i odstawić do ostudzenia. 
Jaja utrzeć z resztą cukru i cukrem waniliowym na puszystą, jasną masę. Dodać rozczyn, pozostałe mleko, sól i stopniowo przesianą mąkę. Dolać przestudzone masło i wyrabiać aż masa stanie się gładka, elastyczna i będzie odchodzić od ścianek naczynia. Na koniec dodać rodzynki, osuszone na papierowym ręczniku. Ciasto odstawić pod przykryciem, aż podwoi swoją objętość. 
Przygotować foremki - natłuścić je i wysypać bułką tartą. Wyrośnięte ciasto odgazować, podzielić na dwie części. Zwinąć je i ułożyć w foremkach. Masa powinna sięgać do połowy form. Odstawić pod ściereczką do wyrośnięcia. Gdy wyrośnie ostrożnie posmarować powierzchnię roztrzepanym jajkiem. Piec ok. 45-50 min w temperaturze 190 stopni C. Po upieczeniu wyjąć z foremek i ostudzić na kratce. Smacznego :)

2 komentarze:

  1. A wiesz, że u mojej mamy to też była ta błyszcząca skórka i bez kruszonki ? No a rodzynki to już obowiązkowo. Moja mama nigdy nie robiła wg jakiegoś przepisu. Czy to pączki (genialne smażyła) czy drożdzowe placki, zawsze były na zasadzie: tyle ile przyjmie . Żadnego ważenia, mierzenia. Ja w sumie też tak robię, a tylko na potrzeby spisania przepisu na blog, odważam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu bo do takiego pieczenia bez odważania, to trzeba doświadczenia. Poza tym kiedyś nie było łatwo z wagą, a i jak były to niezbyt dokładne. Ja też spisałam ten przepis na własne potrzeby, bo mama pewnie zrobiłaby to ciasto z zamkniętymi oczami :D Dzięki za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń