Chleb pytlowy na zakwasie z pestkami dyni. Dodatkowo - jak zrobić zakwas żytni.
Dziś w październikowej Piekarni Amber moja propozycja chleba. Dziękuję Amber za zaproszenie. Bardzo lubię wspólne pieczenie, bo oprócz dobrej energii, która towarzyszy naszemu przedsięwzięciu, wiele się uczę i próbuję wypieków, o których istnieniu często nie wiedziałam. To bardzo inspirujące zajęcie, które wzbogaca również mój dom w nowe smakowe doświadczenia. Do październikowego pieczenia wybrałam chleb, który bardzo lubię. Prosty i wdzięczny, bo zawsze się udaje pod warunkiem posiadania aktywnego zakwasu. Pierwotny przepis pochodzi z bloga Wisly - Zapach Chleba, ale z czasem ewoluował i u mnie ostatecznie przyjął taką postać jak poniżej. Najczęściej piekę go z pestkami słonecznika, ale sezon dyniowy natchnął mnie do zmiany.
CHLEB PYTLOWY NA ZAKWASIE Z PESTKAMI DYNI
Składniki
proporcje na dwie nieduże keksówki o wymiarach ok. 24 cm x 11 cm (mierzone u góry)
zaczyn
115 g aktywnego zakwasu żytniego (dokarmionego 24 h wcześniej)*
375 g mąki żytniej 720
300 g wody
Do zakwasu dodać wodę, wymieszać, następnie mąkę. Wystarczy wymieszać łyżką i zostawić na 14 - 16 godzin przykryte, w temperaturze pokojowej.
Ciasto chlebowe:
cały zaczyn
485 g mąki żytniej 720
485 g mąki żytniej 720
80 g pestek dyni, namoczonych na 2 h przed wyrabianiem chleba
375 ml wody
2 płaskie łyżeczki soli
Do zaczynu dodać wodę i całość dobrze połączyć w jednolitą masę (przydatna jest tu trzepaczka rózgowa). Następnie do powstałej masy przesiać przez sito mąkę, dodać sól i odcedzone pestki dyni. Całość dobrze wymieszać.
Foremki wyłożyć mocno zgniecionym pergaminem, wysmarować cienko olejem papier. Następnie wyłożyć ciasto chlebowe, które na koniec trzeba ugnieść i wygładzić mokrą dłonią. Powinno zająć około pół foremki. Odstawić pod przykryciem (lub w worku foliowym) do wyrośnięcia w ciepłe miejsce (np. pod żarówkę w piekarniku) na ok. 2,5 do 3 godzin. Wyrośnięte ciasto powinno sięgać do brzegów keksówek. Piec z parą ok. 20 minut w temperaturze 230 stopni i kolejne 25 minut w temperaturze 210 stopni. Po upieczeniu i wyjęciu z formy ostudzić na kratce. Najlepiej jeść po ok. 12 godzinach. Dziękuję Wszystkim, którzy wzięli udział w Październikowej Piekarni i upiekli chleb, który zaproponowałam.
Październikowi Piekarze:
Akacjowy blog
Bochen chleba
Codziennik kuchenny
Dom z mozaikami
Konwalie w kuchni
Kornik w kuchni
Kuchenne wojowanie
Kuchnia Gucia
Kuchennymi drzwiami
Kulinarna Maniusia
Leśny zakątek
Moje małe czarowanie
Nie-ład mAlutki
Ogrody Babilonu
Posadzone i zjedzone
Proste potrawy
Stare gary
Weekendy w domu i ogrodzie
W mojej kuchni
W poszukiwaniu slowlife
Zacisze kuchenne
*Jak zrobić zakwas żytni ? Jeśli nigdy tego nie robiliście, to od razu uprzedzam, że to bardzo proste. Korzystam z przepisu ze strony - klik. Przepis jest niezawodny. Potrzebujemy do zrobienia zakwasu mąkę żytnią razową, czyli tzw. typ 2000.
1 dzień, godzina np. 20.00
50 g mąki żytniej razowej mieszamy z 50 g wody i odstawiamy pod przykryciem na 24 godziny (Robię to w szklanym słoju lub plastikowym naczyniu i niezbyt szczelnie przykrywam, żeby był minimalny dostęp powietrza. Można w przykrywce słoja zrobić otworki gwoździem i zakrętkę zakręcić.) Mieszaninę pozostawić na 24 godziny w ciepłym miejscu (ok. 26 stopni C, np. okolice kaloryfera)
2 dzień
Do masy z dnia pierwszego dodajemy 100 g wody, mieszamy, dodajemy 100 g mąki i 1 łyżkę cukru. Mieszamy całość i pozostawiamy na 24 godziny. Po 12 godzinach zakwas powinien urosnąć, zmieni też swój zapach na lekko kwaśny. Po 24 godzinach opada.
3 dzień
Do masy dodajemy 100 g mąki i 100 g wody. Mieszamy i odstawiamy na 12 godzin!
Czwartego dnia rano zakwas jest gotowy do użycia.
Gdy zakwas będzie gotowy, część jego używamy do zrobienia zaczynu, a pozostałą część trzymamy w lodówce. Raz w tygodniu trzeba zakwas wyjąć i odżywić dodając wodę i mąkę. Polecam informacje TU - klik.
Chlebuś jest pyszny :-) piękne zdjęcia - naprawdę piękne miejsca :-) dziękuje za wspólne pieczenie :-)
OdpowiedzUsuńMałgosiu,
OdpowiedzUsuńdziękuję za wspaniały przepis do październikowej Piekarni!
Pieczenie tego chleba to prawdziwa radość.
Myślę, że mógłby pojawić się jako ciekawostka kulinarna w japońskich ogrodach...
Pozdrowienia!
Fantastycznie zdjęcia i magiczna podróż!
OdpowiedzUsuńi wow! ale piękne dziurki w chlebie! u mnie był bardziej zwarty miąższ.
Dzięki za wspólne pieczenie :)
Bardzo pyszny chleb wybrałaś :) Dziękuję za wspólne pieczenie!
OdpowiedzUsuńCudne są japońskie ogrody, taki spokój w nich jest:)
Piękne zdjęcia wspaniałych miejsc, trochę zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspólne pieczenie. Wasz chlebek wygląda super smacznie, mój trochę nieudany, ale dzięki za podpowiedzi i pocieszenie:)
Uwielbiam japonskie ogrody.
OdpowiedzUsuńPiekna zdjecia jak zwykle.
Chlebus wyglada przepysznie!
Pozdrawiam-))
I.
Wspaniała propozycja do wspólnego wypiekania!
OdpowiedzUsuńPiękne ogrody!
Dziękuję za wspólny październikowy czas!
Dziękuję za wybranie przepusu i wspólne blogowe pieczenie chleba. Opis i zdjęcia japonskiego ogrodu są niesamowite. Największe wrazenie zrobiło na mnie fantazyjne zagrabianie żwiru, po prostu kosmos.
OdpowiedzUsuńMałgosiu, w piękną podróż nas dzisiaj zabrałaś z pysznym chlebem w ręku :-) Super chlebek, naprawdę mi podpasował:-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, a chlebek prezentuje się wspaniale, bardzo podoba mi się taki pomysł z wspólnym pieczeniem chleba :)
OdpowiedzUsuńEch, u nas się tak nie szanuje zieleni, nawet jak jest park, to wycina się w nim drzewa na potęgę, ludzie rzucają śmieci gdzie popadnie (bo kosz był 3 kroki dalej a nie pod ręką), zrywają i kradną kwiaty... Mało jest tak pięknych miejsc jak na Waszych zdjęciach.
OdpowiedzUsuńA chlebek wyszedł jak marzenie, jeszcze tylko odrobina masełka i jesteśmy w raju :)
Chlebek piękny a zdjęcia z Japonii niezwykle relaksujące :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna sceneria, mnóstwo zieleni. Cudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Małgosiu dziękuje za ten pyszny chleb :-) Smakował i wołali następny bochen :-) Ogrody japońskie mi dotąd nieznane teraz pomyślałam że warto je obejrzeć na żywo :-)Piękne obrazy :-) Do nastepnego upieczenia :-)
OdpowiedzUsuńPopatrz, ja zamiast pestek dyni od razu sięgnęłam po słonecznik ;)
OdpowiedzUsuńW ogrodach zafascynował mnie las bambusowy - zdjęcie jak z bajki, Małgosiu ♥
Piękny chleb, super przepis, a podróż niesamowita, zaczytałam się. Dziękuję, pysznie było w Październikowej Piekarni!
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoją propozycję do Październikowej Piekarni. Chleb jest przepyszny!
OdpowiedzUsuńZdjęcia ogrodów cudowne.
Może kiedyś pokażesz nam wszystkie klonowe zdjęcia? Uwielbiam klony. :)
Pozdrowienia!
I znów bardzo "smakowity" post. Dobrze, że jestem już po śniadaniu :-) Uwielbiam harmonię japońskich ogrodów... Pięknie to uchwyciliście na zdjeciach
OdpowiedzUsuńChlebek wygląda rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńA te ogrody - ależ bym chciała pospacerować po jednym takim z aparatem, Małgosiu od Waszych zje∂ć oderwać się nie można :) Pięknie!
Udanego weekendu :)
Pięknie się Wam się upiekł :)
OdpowiedzUsuńMuszę jednak przyznać, że moją uwagę bardziej przykuły zdjęcia z podróży, szczególnie imponujące "lasy" bambusowe. Pięknie!
Bardzo dziękuję Wszystkim za komentarze :) Cieszę się, że chleb zyskał wielu zwolenników, a ogrody japońskie można podziwiać nie tylko w Japonii, choć teraz mama wrażenie, że tak pięknych nie ma nigdzie indziej. Pozdrawiam serdecznie M
OdpowiedzUsuńNiesamowite!
OdpowiedzUsuńIle pracy ludzie wkładają w te ogrody, w projekty i pielęgnację... Aż ciężko to pojąć :)
Piękny chlebek i cudne zdjęcia :), dziękuję za wspólne pieczenie :)
OdpowiedzUsuńNiestety po raz kolejny przegapiłam Piekarnie Amber. Widząc ten chlebek u Ciebie, żałuję jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zawsze piękne i tych rzeczy wielkich i tych bardzo malutkich.