Roże karnawałowe.

Róże to miła odmiana wśród karnawałowych słodkości. Robi się je z ciasta na chruściki i nie wymagają wcale więcej pracy. A efekt? Sami oceńcie. Do dekoracji wykorzystałam wiśnie z domowej konfitury, ale mogą być również nabrane łyżeczką dżemy bez całych owoców. Ten dodatek jest jak przysłowiowa wisienka na torcie. Dodaje smaku i uroku :) 

Robiąc ciasto wykorzystajcie mąkę pszenną o jak najniższym numerze. Najlepiej 400-450, ale jeśli nie macie, może być i 500. Im wyższy numer, tym więcej pracy będzie wymagało ciasto, bo mąka jest coraz gęstsza. Będzie konieczne dłuższe wyrabianie i napowietrzanie. Dobrze jest mąkę przesiać przez sito przed zrobieniem ciasta.

Róże tak jak chruściki smażymy w temperaturze 180 stopni C. Bardzo przydaje się  tu termometr cukierniczy. Kolor ciasta po usmażeniu powinien być jasny,  słomkowy. 

Ilość ciasta zależy od tego ile chcecie otrzymać róż. Swoje robiłam z trzech warstw posługując się obręczami cukierniczymi (można wykorzystać szklanki itp.) o średnicy 8,7 cm, 6,7 cm i 4,7 cm. Z  podanych składników otrzymałam ok. 40 róż.


Róże karnawałowe

300 g mąki pszennej typ 400 - 500
3 duże żółtka
3 łyżki kwaśnej śmietany
szczypta soli
1,5 łyżki spirytusu

dodatkowo:
odrobina białka z jaja
cukier puder do oprószenia 
konfitura
olej do smażenia

Jeśli chcecie zrobić więcej ciasta, pamiętajcie, że na każde 100 g mąki dajemy jedno duże żółtko i jedną łyżkę kwaśnej śmietany. Wszystkie składniki razem wymieszać i gdy się połączą dodać spirytus. Zagnieść gładkie ciasto, zawinąć w folię i odłożyć na ok. 30 minut w ciepłe miejsce, żeby odpoczęło. 

Ciasto wymaga napowietrzenia. Można to zrobić podczas pierwszego etapu rozbijając je wałkiem. Dużo prościej jest ciasto napowietrzyć przepuszczając je trzykrotnie przez maszynkę do mielenia (już po odpoczynku). Można też rozwałkowywać je kilka razy przez maszynkę do makaronu  lub tradycyjnie wałkiem i składać po rozwałkowaniu, powtarzając całą czynność. 

Gdy ciasto jest gotowe, bardzo cienko je rozwałkowujemy, tak żeby było widać podłoże pod ciastem. Robimy to porcjami. Resztę ciasta trzymamy w worku foliowym. Wykrawamy krążki ciasta i nacinamy je nożem na brzegach w kilku miejscach. Białko z jednego jaja, a właściwie jego odrobinę najlepiej jest rozbić widelcem, żeby się nie ciągnęło. Środek dużego i średniego krążka  smarujemy ociupiną białka (tylko małe maźnięcie). Sklejamy róże i wkładamy do rondla z rozgrzanym tłuszczem do 180 stopni C. Najlepiej po 3 sztuki, żeby zbyt nie wychłodzić oleju. Smażyć do osiągnięcia słomkowej barwy. W międzyczasie przewrócić na drugą stronę. Ostrożnie, bo są bardzo kruche. Po usmażeniu wyłożyć przy pomocy łyżki cedzakowej na ręcznik papierowy. Gdy ostygną posypać cukrem pudrem i ozdobić konfiturą. Smacznego!
Skorzystałam z proporcji na ciasto i pomysłu na jego wykonanie z kanału na YT - Silver tv - klik.

1 komentarz:

  1. Ale piękne. Nigdy nie smażyłam takich róż. Dawno temu, byłam poczęstowana i smakowało mi.

    OdpowiedzUsuń