Wegetariańskie bobotie.
września 23, 2015
/
25
Jakiś czas temu przy okazji wędrówek po Royal Natal odkryliśmy klasyczne danie z RPA zwane bobotie. Znajdziecie je tutaj: KLIK.
Stało się ono jednym z naszych ulubionych dzięki prostym składnikom, bogactwu smaków i złożonym aromatom. Gotowaliśmy je w domu. Wspominaliśmy też w czasie jednej z naszych podróży, gdzie raczyliśmy się nim w pensjonacie przed jedną z wypraw. O niej też napiszę za chwilę.
Dziś Bobotie, zaprezentujemy w nieco inny sposób. Alternatywnie. Bezmięsnie. Oto uczta dla wegetarian. Danie jest proste w przygotowaniu, choć ilość składników jest spora.
WEGETARIAŃSKIE BOBOTIE
Przepis na 4 porcje pieczone w obręczach o średnicy około 8cm lub w naczyniu do zapiekania o powierzchni około 200-250 cm kwadratowych.
Składniki:
mieszanka przypraw:
łyżeczka nasion kuminu
łyżeczka nasion kolendry
1/3 łyżeczki nasion kozieradki
1/4 gwiazdki anyżu
2 goździki
pozostałe przyprawy:
łyżeczka oregano
łyżeczka chili w proszku
łyżeczka curry
Na bobotie:
3cm korzenia imbiru, drobno posiekane
2 ząbki czosnku, drobno posiekane
4cm laski cynamonu
liść laurowy
łyżka orzechów laskowych i płatków migdałów
2 białe cebule, posiekane
2 marchwie, posiekane
1 łodyga selera naciowego, posiekana
mały bakłażan
3 łyżki zielonej soczewicy
1 figa lub 3 suszone morele, drobno pokrojone
2 kawałki białego chleba lub bułki (bez skórki)
100ml mleka
1/2 soku z limonki
starta skórka z 1/2 limonki
sól i pieprz do smaku
oliwa i masło
na górę bobotie:
pół szklanki kwaśnej śmietany 18% (lub jogurtu)
1 jajko
Wykonanie:
Mieszankę przypraw uprażyć na patelni, po czym zetrzeć w moździerzu.
Chleb (bez skórki) pokroić na drobne kawałki i zamoczyć w mleku.
Posiekaną marchewkę ugotować w wodzie przez kilka minut.
Na oliwie i maśle usmażyć cebulę, czosnek, imbir i seler naciowy. Dodać podgotowaną marchewkę. Dodać mieszankę przypraw, pozostałe przyprawy, sok i skórkę z limonki. Gotować na małym ogniu, aż warzywa będą dość miękkie.
Bakłażana pokroić na cienkie, półcentymetrowe plastry. Podsmażyć z obu stron na oliwie, po czym podgotować w niewielkiej ilości wody przez minutę. Część będzie podstawą bobotie (wykrojone obręczą na dnie dania). Pozostałą część pokrojoną w drobną kostkę dodać do pozostałych warzyw.
Wcześniej moczyć soczewicę w wodzie przez 20 minut, po czym kolejne 20 minut gotować w osolonej wodzie.
Dodać ugotowaną soczewicę do pozostałych warzyw, wraz z chlebem z mlekiem oraz uprażonymi na patelni i posiekanymi drobno orzechami i migdałami.
Na koniec dodać posiekane owoce (figi lub suszone morele) i gotować jeszcze przez chwilę. Doprawić solą i pieprzem. Całość lekko przestudzić.
Wymieszać kwaśną śmietanę z roztrzepanym jajkiem. Doprawić solą i pieprzem.
Na dnie obręczy ułożyć plastry bakłażana (wycięte na wymiar obręczy). Na nie wkładać masę warzywno owocową. Górę zalać niewielką ilością kwaśnej śmietany z jajkiem, aby przykryć całość. Piec przez 30 minut w 180C, ostatnie 5 minut z górną grzałką, by zarumienić "pierzynkę" ze śmietany i jajka.
Wyłożyć z piekarnika i poczekać, by danie odpoczęło przez 5 minut (lepiej się zwiąże). Mięsna wersja tęskni za ryżem, zaś wegetariańska broni się sama. A jeśli komukolwiek braknie dodatku to jakakolwiek mieszanka sałat z winegretem uzupełni smak tego wegetariańskiego dania.
Oglądając te przepiękne zdjęcia zwierząt czuję się, jakbym tam razem z Wami była:) A przepis zapisuję do tych 'do zrobienia'. Pozdrawiam:) Gosia
OdpowiedzUsuńDziękujemy Gosiu, pozdrawiamy :)
UsuńPrzepiękne zwierzaki i bobotie do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękujemy Marianno, pozdrawiamy :)
UsuńAle Wam zazdroszczę ...:-) Cudne zdjęcia. I wegetariańskie bobotie też pyszne musi być:-) Pozdrawiam cieplutko:-)
OdpowiedzUsuńBobotie to feria aromatów, warto zjeść to danie :) pozdrawiamy
UsuńWybieram wegetariańską wersję.
OdpowiedzUsuńTyle cudownych składników bobotie.Nie jadłam,a chętnie bym spróbowała.
Piękna wycieczka w krainę zwierząt.
Dziękuję za kolejną ucztę dla ciała i ducha....:-)
Serdecznie pozdrawiam-)
I.
I my pozdrawiamy Cię serdecznie :)
UsuńPięknie dziękuję za wspaniały reportaż wraz z garścią informacji, nie byłam w Afrycie Płd. pewnie już nie będę ale reportaż pokazał wiele, za co dziękuję, a jednocześnie zapraszam do siebie odpowiedziałam na pytania Liebster Blog Award z 29.07.2015 przepraszam, ze trochę to trwało!
OdpowiedzUsuńJadwigo już dwukrotnie napisaliśmy komentarz pod Twoim postem z odpowiedziami . Za każdym razem była informacja, że komentarz ukaże się po Twojej moderacji . Gdy ten pierwszy nie ukazywał się, pomyśleliśmy, że coś poszło nie tak i napisaliśmy drugi. Nie wiemy zatem co się dzieje. Przeczytaliśmy zaraz tylko jak napisałaś posta, bardzo podobały nam się Twoje odpowiedzi i dziękujemy za piękny wstęp ;) Miło nam , że do nas zaglądasz. Obserwowanie słoni było niebywałym przeżyciem. Pozdrawiamy serdecznie
UsuńPatrząc na składniki, to jest danie dla mnie. Co do zdjęć, to nie wiem czy to powinnam pisać, bo powtarzam się, ale muszę : cudowne.
OdpowiedzUsuńDzięki Agnieszko, polecamy to danie :)
UsuńWow, te zwierzaki przebiły nawet taki fajny przepis
OdpowiedzUsuńuwielbiamy je :)
UsuńSuper, dzisiejsze danie w sam raz dla mnie :) Pięknie zdjęcia zwierząt, szczególnie słoni :)!
OdpowiedzUsuńPolecamy bobotie, bardzo nam smakuje, pozdrawiamy :)
UsuńZwierzęta zawsze są piękne!
OdpowiedzUsuńWspaniałość Natury zachwyca.
Bobotie jadłam w Kapsztadzie w klasycznym wydaniu, z mięsem wieprzowym i baraniną.
Chętnie spróbuję wersji wege.
Koniecznie wypróbuj :) pozdrowienia
UsuńŚwietna relacja i piękne zdjęcia...a te słonie, ach! Cudowne:)
OdpowiedzUsuńDzięki Elexis :)
UsuńNie wiedziałam, że słonie są takie zaborcze, jeżeli chodzi i wodę.:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te zwierzęta, zawsze mnie rozczulały.
Zdjęcie przytulającej się pary (PRZEPIĘKNE!) chętnie ustawiłabym jako tapetę w komputerze,
ale gdyby moje koty dowiedziały się, że zamieniłam je na jakieś tam słonie... ;)
Magdo-zachowania słoni były dla nas bardzo czytelne, widzieliśmy dużo ciekawych sytuacji, których nie sposób pokazać czy opisac. Jeśli zmienisz zdanie co do zdjęcia, prześlemy Ci na meila, może koty nie dowiedzą się ;)
UsuńAż mnie ciarki przeszły, jak zaczęłam sobie wyobrażać, jak cudownie musi być patrzeć na słonia z tak niewielkiej odległości! Coś niesamowitego :)
OdpowiedzUsuńDla mnie do tej pory największym takim przeżyciem była wizyta w parku jeleni i karmienie ich marchewkami ;)
Ach, no i tak się słoniami zajęłam, że o jedzeniu całkiem zapomniałam ;)
OdpowiedzUsuńO tym daniu czytałam już, ale nie miałam okazji jeść. Wersja wegetariańska kusi mnie niesamowicie :)
Gin-obie wersje są pyszne. A kontakt ze zwierzętami, zwłaszcza dziko żyjącymi jest niesamowitym przeżyciem. Pewnie dlatego tak kochamy Afrykę. Dla mnie trzymanie małego lwiątka na rękach było przeżyciem równie cennym co trzymanie w dłoni młodej sikorki. Każda chwila jest ważna.
Usuń