Konfitura wiśniowa z korzenną nutą

Obiecywałam sobie w tym roku, że nie będę smażyć konfitur bo w spiżarni są jeszcze z poprzedniego roku. Jednak udało mi się kupić dojrzałe, piękne wiśnie, a wiśniowych konfitur już nie mam, więc moje plany obróciły się wniwecz. Ograniczyłam się do łubianki, a wiśnie są na bieżące spożycie i mam wątpliwości czy na tym poprzestać. Przepis bardzo udany. Konfitura składa się z mnóstwa całych owoców. Musimy jednak pamiętać by owoce (każde) kupowane na przetwory były dojrzałe i zdrowe. 


Konfitura wiśniowa z korzenną nutą

Proporcje na 5 małych słoiczków (po 250 ml).

2700 g wydrylowanych wiśni (ponad 3000 g przed wydrylowaniem, czyli łubianka)
700 g cukru trzcinowego
3 strąki zielonego  kardamonu
4 goździki
1/2 laski wanilii
1 kawałek kory cynamonowej (6-7 cm)
25 g  owocowej pektyny*


Wiśnie zasypałam cukrem na noc i odstawiłam pod przykryciem. Rano zlałam sok, dodałam przyprawy i zredukowałam go o połowę. Do zredukowanego soku włożyłam owoce, przegotowałam kilka minut i dodałam pektynę, potem gotowałam jeszcze ok. 15 minut. Przed zakończeniem zrobiłam klasyczną próbę z zimnym talerzykiem (na talerzyk skapnąć trochę masy z konfitury, przejechać palcem przez środek plamy, jeśli brzegi nie zlewają się razem i przerwa pozostaje zastygnięta, to konfitura jest gotowa. Jeśli jest za rzadka trzeba ją pogotować i zrobić za jakiś czas próbę). 
* Jeśli nie mamy pektyny, można trochę dłużej pogotować sok z cukrem.


Urok tej konfitury polega głównie na tym, że wiśnie są całe, nierozgotowane z niedużym dodatkiem gęstej masy z soku. Przyprawy nie dominują, ale dodają głębi smaku i jak dla mnie powodują, że smak jest bardziej złożony. Główna wada, za szybko znikają.

2 komentarze: