Marlenka.

To jedno z moich ulubionych ciast. Kiedyś poleciła mi je Klara, prowadząca bloga "Kulinarki". Poszukiwałam przepisu na ciasto, które może być zrobione wcześniej niż w dniu podania, czyli nieco leżakować. Marlence to bardzo służy, ba jest wręcz obowiązkowe, żeby ciasto nabrało właściwej wilgotności i smaku. Ma wspaniały miodowo-karmelowy smak i bardzo smaczny, budyniowy krem. To ormiański wypiek, który zrobił prawdziwa karierę w Czechach. W 1994 r. do miejscowości Frydek-Mistek przeprowadził się z Armenii Gevorg Avetisyan. Musiał utrzymać rodzinę. Wraz z siostrą wpadli na pomysł wypiekania staroormiańskiego ciasta z rodzinnego przepisu. Pierwsze ciasta sprzedawano znajomym i lokalnym kawiarniom. Szybko zyskały uznanie i popularność. Nazwano je Marlenką od imienia matki i córki Ormiańczyka. W 2003 roku założyli własną firmę produkującą Marlenkę. Dziś produkują 100 tysięcy ciast miesięcznie, zatrudniają prawie 200 osób, a Gevorg Avetisyan jest dziś poważnym biznesmenem. Od tego roku można odwiedzić nowe specjalne Centrum dla zwiedzających. Tu jest strona firmy - klik
Tyle o historii ciasta, a teraz przejdźmy do działania. Przepis pochodzący z bloga "Sweetlive recepty", zaadaptowany przez Aleksandrę  prowadzącą bloga "Przepisy Aleksandry" podaję ze zmianami Klary i swoimi.


Marlenka


proporcje na foremkę o wymiarach ok. 25 x 34 cm

Składniki na ciasto:
600 gramów mąki pszennej
120 gramów masła
150 gramów cukru 
3 łyżki miodu
1 płaska łyżka sody
1 łyżeczka octu
2 duże jajka

Składniki na krem:
1 puszka masy kajmakowej (najlepsza jest z Gostynia), w temperaturze pokojowej
1 budyń waniliowy 
250 gramów masła 82%, w temperaturze pokojowej
500 ml pełnego mleka
1 łyżka cukru

Wykonanie:

Najpierw zrób krem.

Ugotuj budyń z mleka, cukru i budyniu zgodnie z  instrukcją na opakowaniu. Odstaw, by schłodził się do temperatury pokojowej.
 
Utrzyj masło z masą kajmakową. Następnie miksuj ma małych obrotach i dodawaj do maślanej masy po jednej łyżce budyniu.  Gotowa masa będzie dość płynna - nadmiar wilgoci wchłonie ciasto. Przykryj naczynie z masą  i odstaw w chłodne miejsce.

Teraz ciasto.  

Do garnka przełóż masło i miód, kiedy się rozpuszczą dodaj cukier i gotuj na średnim ogniu - mieszaj, aż rozpuszczą się wszystkie składniki.

W osobnej miseczce wymieszaj sodę z octem, od razu zacznie się pienić, więc natychmiast dodaj ją do masy.

Zmniejsz ogień na najmniejszy i cały czas mieszaj miksturę. Po paru minutach zmieni się kolor na pomarańczowo-brązowy. Zacznie pięknie pachnieć w kuchni - Martina, autorka przepisu napisała, że zacznie pachnieć "Marlenką" .


Zdejmij miksturę z ognia i schładzaj co jakiś czas mieszając. Jak mikstura będzie ciepła ale nie gorąca (tak żeby rąk nie poparzyć) dodaj jajka i mieszaj bardzo energicznie (za pomocą trzepaczki), aby jajka połączyły się z całością, ale nie ścięły.

Stopniowo dodawaj do masy mąkę. Ważne, żeby z ciastem na Marlenkę pracować póki jest ciepłe, więc należy od tego etapu wszystko robić szybko.

Kiedy ciasto będzie już gęste i będzie się go trudno łączyło z mąką za pomocą łyżki, wysyp na stolnicę pozostałą mąkę i przelej ciasto. Zagniataj wszystko razem do dobrego połączenia się składników.

Podziel ciasto na 6 równych części. Każdą rozwałkuj bardzo cienko i równo. Świetnie robi się to między arkuszami papieru do pieczenia (mniej więcej na rozmiar dużej blachy, w której będziemy składać ciasto).  Gdyby masa ostygła i stawiało opór podczas rozwałkowywania, podgrzej ją przez chwilę w mikrofali. Dobrze też robi kawałkom ciasta zawiniętym w folię odłożenie ich na ciepły kaloryfer :) 

Blaty piecz na blasze z wyposażenia piekarnika, wyłożonej papierem  w temperaturze  180-190 stopni C,  do uzyskania przez nie koloru złotawo-brązowego (kilka minut). Blaty można upiec na parę dni przed złożeniem Marlenki.

Złóż ciasto.

Formę na Marlenkę wyłóż papierem do pieczenia. Wykrój z blatów równe kawałki wielkości dna formy. 

Skrawki ciasta możesz  rozdrobnić na  małe kawałeczki i posypać nimi wierzch wypieku (u mnie dodatkowo z wiórkami gorzkiej czekolady).

Włóż pierwszy blat na dno formy i posmaruj go 1/6 masy kremu. Powtórz to z kolejnymi blatami  ciasta. Zawiń szczelnie całość w folię i odłóż przynajmniej na noc do lodówki. Ciasto po dwóch dniach jest moim zdaniem najsmaczniejsze. 

1 komentarz: