Ptaki Islandii - część 4.

Dziś opowiemy o islandzkich ptakach brodzących. Łąki, plaże, rzeki i woda spływająca z lodowców sprawia, że Islandia jest dla nich rajem. Wszystkie ptaki, które dziś przedstawiamy należą do rodziny siewkowców. Mają podobne upodobania, jeśli chodzi o gniazdowanie i miejsca żerowania. Różnią się ubarwieniem, wielkością, wydawanymi odgłosami i różnymi preferencjami co do zimowisk.


Międzynarodowe lotnisko na Islandii znajduje się na półwyspie Reykjanes. Na szczęście dnie latem są długie, więc mimo opóźnienia i konieczności odbioru auta w wypożyczalni mieliśmy jeszcze dość czasu by zacząć zwiedzanie. Po drodze do naszej pierwszej "noclegowni" zatrzymaliśmy się w miejscu zwanym "mostem pomiędzy dwoma kontynentami".


To miejsce, gdzie wyraźnie widać rozdział między północnoamerykańską i euroazjatycką płytą tektoniczną. Na poniższym zdjęciu pokazuje to jasny "pas" przebiegający przez całą Islandię i dalej przez morze i ocean.


Płyty tektoniczne są w ciągłym ruchu. Rozchodzą się około 2 centymetry rocznie, powiększając odległość między sobą. 


Półwysep Reykjanes słynie z obszarów geotermalnych, gdzie z ziemi buchają gorące wyziewy pary, świadczące o ziemskiej aktywności. Jednym z takich miejsc jest Gunnuhver znajdujący się na południowo - zachodnim krańcu wyspy. 


W zależności od kierunku wiatru można znaleźć się w mało atrakcyjnej scenerii - buchającej mgle o zapachu zgniłych jajek. Wdychanie siarkowodoru jest mało komfortowe. My na szczęście tego uniknęliśmy, choć przy zmiennym wietrze na Islandii mogło być różnie.


Stamtąd niedaleko mieliśmy już do naszego pierwszego pensjonatu położonego wśród pól, z dala od cywilizacji. Kiedy wstaliśmy wczesnym rankiem nasze oczy ucieszył niezwykły widok dziesiątków ptaków. To rycyki, kuliki i ostrygojady.


Pasły się na świeżo skoszonych łąkach, ale były na tyle płochliwe, że trudno było je podejść. Wystarczyło spłoszyć pojedynczego ptaka, by całe stada przeniosły się dalej.



Niemniej nasz zapał, ale i ostrożność pozwoliły zrobić kilka zdjęć z bliska. Oto kulik mniejszy.


Latem przebywa w północnej Europie preferując pastwiska i wybrzeża, zaś zimą udaje się do północnej Afryki. Islandia jest jednym z miejsc jego gniazdowania. Ma długość ok. 40 cm, w tym dziesięciocentymetrowy dziób.

Wśród tej ferajny znalazł się też rycyk. Podobnej wielkości ptak latem wybiera te same miejsca co kulik, zaś zimą pojawia się w środkowej i południowej Europie. Nie ciągnie go do Afryki. Lubi wybrzeża, ujścia rzek i mokradła.


Namierzyliśmy też krwawodzioba, ptaka o charakterystycznych czerwonych nogach i nasadzie dzioba.


Te hałaśliwe ptaki pierwsze ostrzegają o zbliżającym się niebezpieczeństwie.


Zaledwie 20 kilometrów od półwyspu Dyrholaey (o którym pisaliśmy tu - klik) z zielonych wzgórz spadają w dół wodne welony wodospadu Skogafoss. Dzień wcześniej widzieliśmy go w pełnym słońcu, jednak spieszno nam było na kolację. Wiedząc, że następnego dnia będziemy obok niego przejeżdżać daliśmy sobie spokój z fotograficzną sesją. Na Islandii takie sytuacje należy jednak bezwzględnie wykorzystywać. Kolejny poranek okazał się bowiem mglisty.


Na szczęście warunki te nie przeszkodziły pokazać się ptakom. Po raz kolejny zobaczyliśmy tu kulika...


... który wyrażał swe niezadowolenie z zakłócania mu spokoju swoim głośnym "piupjuuu".


Nieopodal poranny rekonesans przeprowadzał ostrygojad.


To piękny ptak o pomarańczowym dziobie ubrany w białą koszulę i czarny frak.


On również upominał nas z powodu zakłócania "miru łąkowego" o poranku. A przyznam, że miał powód, bo robiliśmy podchody przez dłuższą chwilę.


Ostrygojady widzieliśmy w różnych miejscach, między innymi w takich pięknych okolicznościach przyrody.



Przechadzały się zwykle po łąkach żerując w pobliżu wody lub w niej. Nazwa ptaka sugeruje jakie jest jego ulubione menu.


Udajemy się w głąb lądu do interioru. Tęczowe góry Landmannalaugar są wyjątkowo urokliwe.


U ich stóp znajdują się rozlewiska rzek spływających z topniejących lodowców.


Spotkaliśmy tam płatkonogi szydłodziobe pływające w powstałych w rozlewiskach jeziorkach.


Mimo, że w wodzie przypominają one kaczki, należą do tej samej rodziny siewkowców, o czym można się przekonać gdy chodzą po łące. W trakcie naszego spotkania nie miały jednak ochoty na spacery.


Jadąc dalej przez bezdroża interioru powoli zbliżaliśmy się do północnego wybrzeża i wulkanicznego kanionu Hljodaklettar. Przed wjazdem do głównej atrakcji wśród rozległych łąk płynął niewielki strumień...


... obok którego w krzakach skrył się kszyk. Nie zamierzał wyjść z bezpiecznego ukrycia. Być może miał tam gniazdo, bo znany jest z ich budowy w takich niedostępnych miejscach.


Wracamy na południowe wybrzeże. Tu zarówno na rozległych, zwykle ciemnych lub kamienistych  plażach i w niewielkich zatoczkach urzędują biegusy. Oto biegus zmienny.


Nieco mniejszy biegus morski żerował w jednej z zatok.


Biegusy rzadko zapuszczają się w głąb lądu, stąd właśnie takie miejsca należą do ich ulubionych. Niby morze, ale woda spokojna...


... co pozwala namierzyć małe co nieco.


6 komentarzy:

  1. Wasze zdjęcia są jak zawsze fenomenalne, czy współpracujecie z National Geographic? Serio, uważam, że macie poziom professional! :)
    Zapiekankę zjadłabym z wielką przyjemnością, pieczona ryba jest po wędzonej najlepsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kasiu, czujemy się podbudowani :) Zapiekankę polecamy, pozdrowienia :)

      Usuń
  2. Zapiekanki są pyszne.Przepis wyśmienity!
    Wasza opowieść jak zwykle cudna,a zdjęcia ptaków przepiękne.
    Pozdrowienia-))
    I.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny przepis!
    Zapiekanki z rybą uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. jak pięknie wykonana ta zapiekanka!

    OdpowiedzUsuń