Rudzik - nasz ulubieniec.

Kolejna ptasia opowieść, tym razem o stworzeniu permanentnie noszącym pomarańczowo-rudawą ozdobę. Ptaszek należący do drozdowatych, jeden z mniejszych w całej rodzinie nazywa się rudzik. Wygląda jak opierzona kulka na długich, cienkich nóżkach. Zwykle spotykamy go w lesie lub na jego skraju. Czasem na logo hipermarketu Auchan. Widoki leśne są nam jednak znacznie bliższe.


Z naszych doświadczeń wynika, że rudzik uwielbia okolice przepływającej przez las rzeczki, gdzie baraszkuje wśród krzaków i połamanych gałęzi. Początkowo niełatwo go zobaczyć, bo zlewa się z kolorami okolicy. Zwłaszcza gdy zauważy coś niepokojącego, np. zbliżającego się człowieka, odwraca się tyłem chowając swoją charakterystyczną rudą plamkę. Zdradza się z daleka swoim "tik-ik-ik-ik"   sprawiając, że wypatrujemy go w gęstwinie i zaczynamy śledzić jego poczynania. Chętnie korzysta z dobrodziejstwa życiodajnej wody i pierwszych promieni słońca.


Wczesną wiosną rudziki stają się wyjątkowo aktywne. Zaczynają walczyć o swoje rewiry przeganiając konkurentów. Rozpoczyna się sezon śpiewów, w którym są wyjątkowo wytrwałe. Śpiewają od samego rana do wieczora. Kiedy większość ptaków myśli już o odpoczynku rudzik pod wieczór nadal produkuje się ze swoim trele.


W końcu pojawiają się samice i kończą się wojny o terytoria. Dla rudzika zaczyna okres miłości i pokoju. Jakby naśladował hipisów - "make love not war".


Podpatrzyliśmy jedną z pań rudzików budującą gniazdo. Zbierała mech ...


... po czym przenosiła go do niewielkiej dziupli u pnia drzewa, wyścielając przyszłe gniazdo. Było to już "meblowanie" pokoju, bo wcześniej powstała pierwsza warstwa złożona z liści. Na koniec zaś w gnieździe pojawiły się delikatne korzonki i włosie, czyli swego rodzaju dywan.  Samiczka składa zwykle 5-6 jaj, które będzie wysiadywać przez dwa tygodnie. Rudziki lubią gniazda w takich miejscach. To było z widokiem na rzeczkę, co zapewniało obfitość pożywienia.


Takich owadów, jak na zdjęciu ptak łowi setki. Dużo białka daje sporo energii rudzikowi i jego dzieciom, które rosną wówczas jak na drożdżach. Po kolejnych dwóch tygodniach młode opuszczają gniazdo, by zacząć dorosłe życie, wspomagane jeszcze przez jakiś czas przez karmiących rodziców.


Oto młodziutki rudzik, poznany po nakrapianej główce, bez charakterystycznego pomarańczowego ubarwienia. Był w stanie podlatywać zaledwie kilka metrów i krył się w gęstwinie czekając na rodzica dostarczającego świeżego owada.


I inne napotkane.



Kolejny przyuważony przez nas podlot z ciekawością samodzielnie penetrował okolicę. Ten jest już nieco starszy, o czym świadczy pojawiający się na brzuszku rudy kolor, ale na tyle młody, że widać charakterystyczne jasne plamki na głowie.


Rudziki można zobaczyć u nas cały rok, choć większość z nich w październiku emigruje nad Morze Śródziemne. Tam zimują ciesząc się znacznie przyjemniejszymi temperaturami i większą ilością pożywienia.


Część z nich wybiera jednak nasz klimat i decyduje się na spędzenie zimy w dość nieprzyjaznym miejscu. Na szczęście, bo dzięki temu możemy je obserwować. Listopad jest w tym roku piękny więc spotkania z rudzikami wcale nie są rzadkie.


Te, które odleciały pojawią się znów przylatując nocą na przełomie marca i kwietnia.


Rudzik - nasz ulubieniec. Często pierwszy towarzysz naszych spacerów, bo upatrzył sobie na rewir skraj lasu tuż obok miejsca, gdzie wkraczamy do jego domostwa.


W Wielkiej Brytanii jest symbolem nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia. Jego wizerunek można znaleźć na kartkach świątecznych, ozdobach, papierze, świątecznych słodyczach itp. Prawda, że sympatyczny?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz