Śnieguły z rewizytą na cyplu Szperk.

Oto Szperk. Długi na niecały kilometr, wąski na kilka do kilkunastu metrów, wcinający się w morze cypel w Rewie. Wszystko zależy od poziomu wody sprawiającego, że jego długość i szerokość zmieniają się. Miejsce znajduje się niedaleko Trójmiasta, jakieś pół godziny jazdy samochodem. Warto pojawić się tu poza sezonem, gdy nie ma ludzi. Prawdziwym powodem wizyty w Rewie był „cynk” (Dziękujemy Małgosiu S. :). Otóż dowiedzieliśmy się, że na cypel przyleciały śnieguły. Było to małe stadko liczące kilkunaście osobników.



W listopadowe, słoneczne, ale magicznie zamglone popołudnie byliśmy tam prawie sami. Oprócz kilku miejscowych, okolicą rządziły ptaki. Upodobały sobie to miejsce pływając w płytkich wodach zatoki, żerując, latając nad morzem, szukając miejsca na nocleg, bo byliśmy tam około piętnastej. Warto spojrzeć na to miejsce z innej perspektywy. Z perspektywy lecącego ptaka.



Śnieguły mieliśmy okazję i szczęście odwiedzić w pobliżu koła podbiegunowego, na Islandii. Było to latem w okresie ich zalotów, gniazdowania, wysiadywania jaj, wychowywania młodych. Lubiły nagie, kamieniste gołoborza, bez drzew z drobną roślinnością. Charakterystyczne dla Islandii. Choć ptaka udało się nam namierzyć, to miejsce gniazdowania pozostało dla nas tajemnicą. Nic dziwnego, bo śnieguły mają specyficzną strategię rozmnażania. Samce przylatują z zimowisk kilka tygodni wcześniej niż samice, żeby wybrać najlepsze lokum. Najczęściej są to szczeliny skalne, przestrzenie pod kamiennymi płytami, w piargach, ale też nie stronią od ludzkich domów wybierając miejsca poza zasięgiem wzroku. Zdarzają się i takie sytuacje, kiedy zasiedlają nunataki, czyli skaliste szczyty wystające z lądolodu. Dzięki tej strategii mają większe szanse uniknąć straty jaj czy piskląt, na które chętnych nie brakuje (lisy polarne, wydrzyki, mewy). Ponieważ w tego typu miejscach jest nieco chłodniej, niż na otwartej przestrzeni, samiczka, która buduje gniazdo w w miejscu wybranym przez samca grzeje jaja, a samiec ją dokarmia. Po około dwóch tygodniach wykluwają się młode, dokarmiane głównie owadami opuszczają gniazdo po 14 dniach.


Teraz, gdy zbliża się zima śnieguły przybyły z rewizytą do nas. Są już inaczej ubarwione, ciemniejsze, mniej kontrastowe niż islandzkim latem.
Przybrały kolory jesieni i zimy, ale są równie atrakcyjne jak wcześniej. Ich ulubione obecnie tereny to nadmorskie puste plaże, wydmy, czasem nadmorskie łąki.


Ptaki są ruchliwe, acz wcale nie płochliwe. Koncentrują się na zdobywaniu pożywienia na brzegu morza. Nie wiemy co je tak przyciąga, ale jasne jest że okolica taka jak Szperk jest dla nich bardzo atrakcyjna. Nie ma ludzi, jest bezpiecznie, a sądząc po ilości innych ptaków, jest sporo jedzenia.
Śnieguły należą do rodziny trznadlowatych (rząd wróblowe), stąd ich krótki, ale gruby dziób i charakterystyczna, nieco krępa budowa ciała. W Polsce są przelotem, aczkolwiek można spotkać osobniki, które zatrzymują się na całą zimę w niewielkich stadkach.
Żerują na brzegu morza, po czym wzbijają się nagle całą grupą i lądują w miejscu, gdzie kontynuują przerwany wcześniej posiłek.
Islandzkie śnieguły zwykle na zimę docierają do Hybryd i Wysp Brytyjskich, niektóre do Skandynawii. Tylko część z nich przebywa długą drogę na nasze wybrzeże, a niektóre dolatują nawet na wschód Polski. Niestety ich wizyty są nieregularne, stąd tyle radości sprawił nam ich pobyt u nas.
Nietrudno usłyszeć perlisty śpiew stadka przelatującego nad głową. Czasem są to delikatne gwizdy, a czasem nerwowe, ochrypłe dźwięki, gdy poddenerwowane rywalizują o terytorium.

Migracje śnieguł to najbardziej intrygująca część ich życia, ciągle kryjąca przed nami mnóstwo tajemnic. Najwięcej badań w tym zakresie prowadzą Amerykanie, w Europie Brytyjczycy i Norwegowie. Poniższy rysunek pokazuje obszary migracji ptaków. Kolorem szarym oznaczono miejsca, gdzie ptaki przybywają na rozmnażanie, niebieskim zimowe siedliska, bordowym oznaczono średni roczny czas przypadający na migrację jesienną, a zielonym na wiosenną (informacje ze strony - KLIK). Z artykułu wynika, że te drobne ptaszki (długość: 15-18 cm od głowy do ogona, rozpiętość skrzydeł: 32-38 cm, waga: 26-50 g) mają wyjątkowe możliwości przebywania w ekstremalnych warunkach.



Miło jest powitać tego rzadkiego zwolennika zimnych klimatów w naszym regionie. Oby znalazł dla siebie ulubione miejsce, do którego będzie wracał co roku.

4 komentarze:

  1. Cudne zdjęcia,cudne ptaki i wspaniała opowieśc .
    Jak zawsze miło tu zajrzec.
    Pozdrawiam -)
    I.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy do nas przylecą zależy od wielu czynników, są piękne i dobrze, ze choć czasem zajrzą z krótka wizyta, pozdrawiam was serdecznie!
    j

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, że też dopiero teraz tutaj zajrzałam... Zdjęcia są wprost ge-nial-ne, tło niesamowicie pasuje do tych ptaków, a technika wykonania to już w ogóle wyższa szkoła jazdy ;)). Same śnieguły nie gorsze. W sumie w upierzeniu zimowym podobają mi się chyba nieco bardziej niż samce w letniej szacie. Za niepłochliwość również je cenię, zawsze jest w tym coś ujmującego. Może wynika ona z tego, że śnieguły lęgną się często na odludnych terenach, gdzie ludzi niewiele, a może to specyfika gatunku?

    OdpowiedzUsuń