Muzeum czekolady w Brugii.

Dziś zapraszam Was do Brugii. Nie będziemy jednak zwiedzać miasta, które jest piękne i przy okazji napiszę o nim innym razem. Z pewnością będąc w Belgii trzeba spróbować czekolady. Jest pyszna i sklepów z nią jest pełno. Każdy może pochwalić się różnymi wyrobami i własnym stylem. 




Z pewnością belgijska czekolada jest bardzo ceniona. Myślę, że powodem tego jest wykorzystywanie najlepszych surowców. Jeśli więc mięliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o czekoladzie poza tym jak smakuje, postanowiliśmy to zrobić właśnie w Brugii. Bilety do muzeum też były czekoladowe i zjedliśmy je zaraz po wejściu :) 




Archiwa Brugii dowodzą, że czekoladę sprzedawano tam już pod koniec XVII wieku. Świadczy o tym zachowany dokument z 1693 r. Wynika z niego, że istniał już wtedy zawód czekoladnika. Zachowały się również dokumenty z początku XVIII wieku mówiące o miejskich regulacjach prawnych dotyczących licencji na sprzedaż kawy, herbaty i czekolady. 


Ale skąd wzięła się czekolada ? Kakaowiec, którego owocom zawdzięczamy czekoladę pierwotnie rósł tylko w Ameryce. Olmekowie, Majowie i Aztekowie pili napój z ziaren kakaowca i używali ich jako środka pieniężnego. 


Zmiażdżone ziarna na proszek stanowiły bazę napoju. Dodawano do niego czasem dziki miód, sok z owoców i chili. 


Podawano go w specjalnych naczyniach.



 Czasem mieszali go z krwią i ofiarowywali swoim bogom. Działo się tak już ok. 4000 lat temu. 


Gdy do Ameryki dotarli hiszpańscy konkwistadorzy, zaczęto sprowadzać do Europy ziarna kakaowca. Hiszpanie doprawiali gorzki napój cukrem z trzciny i wanilią. Z czasem dodawali też do napoju anyż, cynamon, migdały i orzechy laskowe. Zamiast przelewać czekoladę jak ich poprzednicy, żeby uzyskać apetyczną piankę, stosowali specjalne trzepaczki.


Egzotyczny napój stawał się popularny również poza Hiszpanią. Na dwór francuski trafił między innymi dzięki mieszanym (hiszpańsko - francuskim) małżeństwom.


W XVII wieku szef kuchni francuskiego feldmarszałka, hrabiego du Plessis-Praslin stworzył przysmak, który nazwał „praslines”. Przy użyciu migdałów i płynnego cukru znalazł nowe zastosowanie dla czekolady. 


W XVIII-wiecznym Londynie można było napić się czekolady w specjalnych kawiarenkach (choć pierwszy tego typu przybytek otwarto tam już w 1657 roku). Niektóre z nich pełniły rolę klubów skupiających stałych bywalców. Ciągle jednak aromat tego smakołyku znany był głównie wśród majętnych kręgów. Wraz z epokami zmieniała się też moda na naczynia do picia czekolady.



W 1828 roku holenderski chemik Coenraad Johannes van Houten zdołał oddzielić od zmiażdżonych ziaren kakaowca tłuszcz (masło kakaowe). Dzięki temu otrzymał proszek czekoladowy, lekki, delikatny i łatwy do przyrządzenia. W ten sposób powstało kakao, które łatwo było łączyć z cukrem, masłem i utworzyć produkt przypominający dzisiejszą czekoladę. Dokonała tego jednak dopiero dwadzieścia lat później firma Fry and Sons z Bristolu, kiedy wygasł patent van Houtena. Opracowała ona metodę mieszania proszku kakaowego ze stopionym masłem kakaowym i cukrem, a uzyskaną rzadką dość masę można było wylewać do form.



Tak powstała pierwsza tabliczka czekolady, a firma Fry and Sons stała się największym producentem czekolady na świecie. W 1853 roku konkurencyjne dla nich przedsiębiorstwo Cadbury z Birmingham uzyskało tytuł dostawcy czekolady dla królowej Wiktorii, a w 1868 roku wyprodukowało pierwsze pudełko czekoladek (poniżej dawne opakowania na czekoladki).


W 1875 roku Daniel Peter zaczął eksperymentować z dodaniem do masy czekoladowej mleka w proszku. Kilka lat wcześniej szwajcarski chemik Henri Nestle otrzymał mleko w tej postaci przez odparowywanie. W rezultacie w 1879 roku pojawiła się na rynku pierwsza tabliczka mlecznej czekolady. 





Mechanizacja i automatyzacja spowodowały, że proces produkcji stał się łatwiejszy i szybszy. Przez to wzrosło też zapotrzebowanie na surowiec. W ten sposób zaczął powstawać rejon intensywnej uprawy kakao. 

Kakaowiec to roślina bardzo wrażliwa,  lubiąca gorący i wilgotny klimat, ocienione i bezwietrzne miejsca. Rośnie w rejonie między 10 stopniem szerokości geograficznej północnej a 10 południowej.


Z dwóch drzew kakaowca uzyskuje się około 20 owoców wypełnionych pulpą i ziarnami. Każdy owoc ma ok. 40 ziaren. Łącznie średnio otrzymuje się z dwóch drzew ok. 800 ziaren, co daje 600 g pasty kakaowej. Dodane do niej cukier i masło pozwalają uzyskać ok. 1 kg gorzkiej czekolady o zawartości miazgi 60%.

Wyróżnia się trzy odmiany kakaowca : criollo, trinitario i forastero.



Criollo ma okrągłe, aromatyczne ziarna wykorzystywane do robienia najlepszej czekolady. Jest najstarszą odmianą kakaowca i mało odporną na choroby. Forastero bardziej gorzkie, wykorzystywane jest w 80 % światowej produkcji. Najmłodsza odmiana jest hybrydą wyżej wymienionych. Trinitario przewyższa aromatem forastero. Pochodzi z Trynidadu. Jest bardzo dobrą bazą do robienia czekolady, bo łączy jakość obu odmian. 

Dojrzałe owoce zbiera się w dwóch okresach: od września do marca (80% zbiorów) i od kwietnia do września (20% zbiorów). Najpierw poukładane w pryzmy pod przykryciem fermentują przez 4-5 dni. Potem owoce rozcina się i wyjmuje się z nich ziarna wraz z miąższem. Oddzielone ziarna znów fermentują, a następnie są suszone, prażone i mielone. 

Z otrzymanej masy oddziela się masło kakaowe, a wytłoki znów się mieli. W ten sposób produktem finalnym staje się kakao.
 

Dziś najwięcej ziarna kakaowego dostarcza Afryka (ok. 2 mln ton), Azja i Oceania ok. 500 tyś, a Ameryka Południowa i Karaiby ponad 400 tyś ton.

Kupując czekoladę warto zwracać uwagę na skład. Można w nim znaleźć tłuszcze zwierzęce, emulgatory, syrop glukozowy czy gumę arabską. 



W 2000 roku UE zezwoliła na zastąpienie w czekoladzie 5% masła kakaowego tłuszczami roślinnymi. Ten drobny procent mocno wzmocnił zyski czekoladowych potentatów. 

Historię czekolady dopełniały tez różne zbiory. Można było zobaczyć m. in. niezbędne narzędzia do obróbki czekolady,


dawniej używane opakowania 



oraz piękne stare formy :) 




 Po przejściu przez wystawę różnych wyrobów czekoladowych



mięliśmy okazję popatrzeć na robienie pralinek.



Zachęcam Was do odwiedzenia tego miejsca, jeśli wybierzecie się kiedyś do Brugii. Muzeum nazywa się "Choco-Story" - KLIK .



3 komentarze:

  1. Jaki smakowity i ciekawy wpis:) Foremki są przepiękne, na szczęście mozna u nas kupić najlepsze belgijskie czekoladki, szczególnie przed świętami. W Meksyku podawali tak słodką czekoladę, że nie dało się pić, ale w Ekwadorze to poezja smaku. To samo na Karaibach, sklep- muzeum z pijalnią czekolady to fajne doświadczenie. Uwielbiam takie miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marylko ciekawe informacje :) Co do foremek, to chętnie bym przygarnęła choć jedną taką zabytkową. Dzięki za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie M

      Usuń
  2. Rewelacyjne miejsce.
    Byłam w podobnym w Szwajcarii.
    Ile ciekawostek, rekwizytów. Lubię gorącą czekoladę.
    Belgijskie wyroby czekoladowe są znakomite i można je u mnie kupić.
    Z wielką przyjemnością zawitałam do muzeum.
    Pozdrawiam:-)
    Irena

    OdpowiedzUsuń