Podróż po Etiopii - cz. 2 - Addis Abeba.
Nasza podróż po Etiopii zaczyna i kończy się w stolicy kraju - Addis Abebie. To duże miasto, liczące ponad 3 miliony mieszkańców ma niezbyt długą historię. Zostało założone w 1887 roku przez cesarza Menelika II jako prezent dla jego żony Taitu Betul. Podobno miejsce to wybrała sama cesarzowa, ze względu na obecność w nim źródeł siarkowych. Początkowo było to dokładnie na wzgórzu Entoto na wysokości ok. 3200 m n.p.m., jednak chłodny, górski klimat i brak wody wymusiły przeprowadzkę. Mieszkańcy przenieśli się ok. 800 metrów niżej, a w 1889 roku "Nowy Kwiat" (bo takie jest znaczenie słów Addis Abeba) został stolicą Etiopii.
Dziś to tętniąca życiem, duża metropolia afrykańska. Czasem nazywana jest "polityczną stolicą Afryki", bo jest siedzibą np. Unii Afrykańskiej oraz Komisji Gospodarczej ONZ dla Afryki. My będąc przez jeden dzień w tym mieście poświęciliśmy czas na zwiedzanie głównych "atrakcji". Gdy wracaliśmy już ostatniego dnia wyprawy, przez okna samochodu zobaczyliśmy miasto z innej perspektywy. Dziś Addis jest jak jeden plac budowy, pełen kontrastów. Powstają głównie budynki wysokie, nowoczesne. Nad wszystkim unosi się spore zanieczyszczenie spalinami. Do tych warunków trzeba dodać wysokość 2400 m n.p.m.
To czego najbardziej oczekiwałam w czasie naszej wizyty w stolicy, to odwiedzenie Muzeum Narodowego. Etiopia nie bez powodu nazywana jest pierwotną ojczyzną ludzkości. Dokonano na jej terenie wielu odkryć z zakresu paleoantropologii, w szczególności w regionie Afar. Według najnowszych badań opartych na analizie DNA osób z całego świata, naukowcy doszli do wniosku, że ludzie rozprzestrzenili się z obecnego rejonu Addis Abeby około 200000 lat temu. Tak więc przyjazd do Addis możemy niemalże traktować jak symboliczny powrót do domu.
Dla mnie historia ludzkości jako gatunku jest fascynująca. Skamieniałości i inne znaleziska dostarczają informacji, na bazie których naukowcy zmagają się z odtwarzaniem przeszłości. To dziedzina, która bez przerwy rozwija się, bo wystarczy nowy materiał dowodowy, żeby zmienić teorie dotyczące naszego pochodzenia. Do bohaterów tych odkryć należą nie tylko istoty z nieznanego, odległego niewyobrażalnie nam świata, ale i naukowcy, którzy dokonując odkryć na ich bazie, a poprzez swoje teorie i debaty starają się stworzyć z fragmentów układanki jakąś logiczną całość.
Największym odkryciem w Muzeum Narodowym i prawdziwą sensacją paleoantropologii jest Lucy. W 1974 Donald Johanson wraz ze swoim zespołem z Muzeum Historii Naturalnej w Cleveland prowadził badania wykopaliskowe w Hadar, w rejonie Afar. Tam odkrył kości stanowiące 40 % całego szkieletu hominina, którego nazwano australopithecus afarensis. Australopithecus oznacza "małpę południową" i pierwotnie został opracowany dla gatunku znalezionego w Afryce Południowej. Jest to nazwa rodzaju lub grupy kilku blisko spokrewnionych gatunków. Słowo afarensis jest związane z miejscem, w którym odkryto niektóre z pierwszych skamielin tego gatunku - rejonu Afar w Etiopii. Zdjęcie poniżej przedstawia odnalezione fragmenty szkieletu. Niestety szklana gablota i górne oświetlenie, odbijające się w szybach strasznie utrudniły mi zrobienie porządnego zdjęcia.
Po wnikliwej analizie okazało się, że to szczątki dorosłej istoty płci żeńskiej o wzroście 1,1 m i wadze ok. 30 kg. Wprawdzie mózg był dość mały, podobny do szympansa, ale miednica i kości nóg były podobne do ludzkich, dzięki czemu Lucy stała i chodziła wyprostowana. Ma 3,2 mln lat i można ją zobaczyć w muzeum w Addis dopiero od 2013 roku, wcześniej była w USA. Tak przypuszczalnie wyglądała.
Dwa lata po odkryciu Lucy, której imię wzięło się od popularnej w latach siedemdziesiątych piosenki The Beatles "Lucy in the sky with diamonds" w tym samym miejscu, w okolicach Hadar odkryto szczątki tzw. "pierwszej rodziny". Były to skamieliny szczątków dziewięciu dorosłych i czworga dzieci. Prawdopodobnie byli ofiarami jakiejś nieznanej katastrofy, która pogrzebała je wszystkie w tym samym czasie. To ważne odkrycie pozwoliło naukowcom zebrać informacje na temat biologii i rozwoju jednego gatunku kopalnego. Dostarczyło również dowodów na to, że australopithecus afarensis żył w małych grupach w oparciu o możliwe więzi rodzinne.
W grudniu 1992 roku, na terenie Aramis, w rejonie Afar etiopski paleoantropolog Yohannes Hailes-Selassie odkrył dwa fragmenty zębiny. Po tym znalezisku cała ziemia wokół została przesiana przez drobne sito, aby odsłonić nawet najmniejsze kawałki kości. W ten sposób pozyskano 125 fragmentów szkieletu istoty opisanej jako Ardi i sklasyfikowanej dopiero po 15 latach od odkrycia jako ardipithecus ramidus, wymarłego hominina żyjącego 4,4 miliona lat temu i będącego, jak większość ekspertów twierdzi, przodkiem australopitecusa. Ardi była rodzaju żeńskiego o wysokości 120 cm, wadze ok. 50 kg i łączyła w sobie cechy anatomiczne współczesnego człowieka i małpy, które pozwalały jej na dwunożny, wyprostowany chód oraz umiejętności wspinaczkowe przypisane małpom. Przy okazji prac archeologicznych pozyskano 150 000 próbek roślin i zwierząt kopalnych.
Kolejnym odkryciem była Selam (w języku amharskim znaczy pokój) nazywana czasem "dzieckiem Lucy" (choć jest datowana na 100 000 lat wcześniej niż żyła Lucy) - młodzieńczy szkielet odkryto w 2000 roku w Dikika, w okolicy Hadar. Żyła 3,3 miliona lat temu i miała około 3 lat, kiedy zmarła. Jest to najwcześniejszy szkielet hominina młodzieńczego, jaki kiedykolwiek znaleziono. W latach 2005 - 2009, znów w rejonie Afar odkryto "Starszego brata Lucy", nazwanego Kadanuumuu (w języku amharskim znaczy wielki człowiek) - częściowy szkielet mężczyzny mającego około 1,6 metra wysokości (30% większy niż Lucy), który żył około 3,6 miliona lat temu.
W Muzeum Narodowym można też zobaczyć szczątki innych homininów (to określenie grupy składającej się ze współczesnych ludzi, wymarłych gatunków ludzkich i wszystkich naszych bezpośrednich przodków, w tym członków rodzaju homo, australopithecus, paranthropus i ardipithecus)
Homo habilis z okresu 2,4 - 1,8 mln lat znany jest głównie ze wschodniej i południowej Afryki, jednak szczątki odnalezione w Etiopii uznane są za najstarsze pochodzące z okresu od 2,4 - 2,3 mln lat temu.
Homo erectus jest znany w Afryce w okresie od 1,7 do 1 mln lat temu, a późniejsze przykłady tego gatunku w Afryce są rzadkie. Homo erectus ewoluował też w Azji w okresie od 1,5 do 0,5 mln lat temu. Europejskie szczątki datowane na 0,8 mln lat wykazują pokrewieństwo do afrykańskiego. Podobieństwa sugerują, że migracja z Afryki do Europy miała charakter ciągły, tym samym z migracją przepływały geny. Pozostałości Homo erectus są z różnych okolic Etiopii (Dolina Omo, Awash, Melka Kunture, Gona i Konso).
To najstarsze znane szczątki homo sapiens potwierdzające tezę, że homo sapiens pochodzi z Afryki sprzed 200 000 lat. Stanowią je części trzech niecałych czaszek znalezionych w okolicach Bouri w środkowym Awash. Analiza skał i pyłu wulkanicznego potwierdza ich wiek na 160 tysięcy lat. Dzielą charakterystyczne cechy z homo sapiens: wysokie, zaokrąglone czoło i oddzielone grzbiety brwi. Te szczątki nazwano „idaltu” (co znaczy„starszy”). Inne szczątki znaleziono w 1967 w Kibish w Dolinie Omo.
Jak widać Etiopia jest szczęśliwym miejscem dla "łowców skamielin", a ilość odkryć nie ma co porównywać z żadnym innym krajem na świecie. Mam nadzieję, że nie zamęczyłam Was tą historią i teraz zapraszam na powietrze, żeby zobaczyć Addis.
Ze względu na wiek miasta nie ma w nim jakiś szczególnych zabytków. Oto Katedra Świętej Trójcy, najważniejsza rangą świątynia Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego. Wybudowana została w latach trzydziestych XX wieku jako wotum wdzięczności za zwycięską wojnę z Włochami prowadzoną w latach 1894-96. Dziś jest siedzibą arcybiskupa Addis Abeby, który jest jednocześnie zwierzchnikiem Kościoła.
Budynek o masywnej bryle przypomina europejskie świątynie.
Natomiast w środku wygląda jak inne kościoły etiopskie, zachowujące swój własny styl.
Tu część oddzielona mieści granitowe sarkofagi ostatniego cesarza Etiopii Haile Selassie, który rządził krajem w latach 1930-36 i 1941-74. Przerwa w rządzeniu krajem wynikała z włoskiej inwazji zakończonej okupacją. Obok cesarza spoczywa również jego żona Menen Asfaw.
Imperialny tron.
Sklepienie pod kopułą katedry.
Na tyłach katedry znajduje się małe ale bardzo ciekawe muzeum związane z Kościołem Etiopskim i monarchią.
Po drodze mijamy Pomnik Zwycięstwa. Został on postawiony na cześć walczących Etiopczyków z włoskimi siłami faszystowskimi w latach 1928-33 oraz tych, którzy przyczynili się do wyzwolenia państwa w 1941 roku. Dolna część pomnika symbolizuje pochodzący z IV wieku obelisk z królestwa Aksum, starożytnej cywilizacji etiopskiej. Oryginalny obelisk wraz ze spiżowym lwem, symbolem monarchii etiopskiej został wywieziony przez okupantów włoskich do Rzymu. Lew został zwrócony Etiopii w 1967 roku, ale z obeliskiem było dużo trudniej i zwrócono go dopiero w 2005 roku. Był to największy i najcięższy ładunek lotniczy jaki kiedykolwiek przewożono. Pomnik stylizacją nawiązuje właśnie do niego.
Kierujemy się do Starej Dzielnicy Addis. Wszędzie na ulicach można zobaczyć pracujących czyścibutów.
Mamy świadomość, że ta dzielnica niebawem zniknie, a na jej miejscu powstaną kolejne wieżowce.
W wąskich uliczkach życie toczy się spokojnym rytmem, a mieszkańcy prowadzą tradycyjne życie. Trudno jest taki klimat znaleźć na ruchliwych ulicach, które przypominają inne w dużych miastach.
Domy pobudowane są jakby naprędce, z nietrwałych materiałów, które wydaje się, mogłyby pofrunąć przy silnym wietrze.
Ludzie są mili, uprzejmi i bardzo pomocni, gdy szukamy drogi.
Wędrujemy ulicą ze straganami i dostrzegamy pierwszą możliwość wypicia kawy. Okazuje się, że tak pije się kawę w całej Etiopii. Małe kramy są przy drogach poza miastem i ulicach w mieście (oczywiście nie biorę tu pod uwagę strefy hotelowej). Z pewnością nie są to warunki bliskie naszym skojarzeniom z kawiarniami, ale tam zupełnie normalne.
Zmęczeni siadamy na stołeczkach przyglądając się uważnie kolejnym czynnościom. Kawa jak widać w Etiopii jest zielona i podpieka się ją na patelni przed przygotowaniem. W ten sposób ma się wpływ na intensywność palenia. Etiopczycy kupują kawę zieloną, ale zgodnie z prawem etiopskim nie można jej z kraju wywozić. Gdy chcieliśmy kupić kawę paloną, okazało się, że w sklepach jest wyłącznie mielona. Dopiero przed odlotem nasz kierowca zawiózł nas w miejsce, gdzie kupiliśmy kawę ziarnistą. Przyznam, że już jest wypita i niczym szczególnym nie różni się od tej dostępnej w naszym kraju.
Następnie zmielona w młynku lub utłuczona i utarta w moździerzu trafia do dzbanka, postawionego na rozpalonym węglu. Zagotowana, rozlewana jest do małych naczynek.
Wiesia i Piotr twierdzą, że ta kawa była najsmaczniejsza, a pili kawę wszędzie. Może to była "magia" pierwszego razu ? Rytuałowi przyrządzania kawy zawsze towarzyszy okadzanie miejsca za pomocą aromatycznych kryształków wrzucanych do ognia.
Po wypiciu kawy ruszyliśmy do ostatniego zabytku - Katedry Świętego Jerzego. Po drodze mijaliśmy stragany z mięsem, które tu wyglądały szczególnie czysto, choć i tak przyprawiłyby o zawrót głowy inspekcję Sanepidu.
Katedra Św. Jerzego została zbudowana na cześć zwycięstwa nad Włochami w 1896 roku i jest poświęcona św. Jerzemu, patronowi Etiopii. Kościół ma ośmiokątną formę i został ukończony w 1911 roku przez ormiańskich, indyjskich i greckich artystów. W 1930 roku był w nim koronowany Haile Selassie.
Przed katedrą, na rondzie stoi pomnik Menelika II, cesarza rządzącego Etiopią w latach 1889-1913, pochodzącego z dynastii salomońskiej (według legendy zapoczątkowali tę dynastę król Salomon i królowa Saba). Pomnik upamiętnia zwycięstwo nad Włochami w bitwie pod Aduą. Dzięki temu Menelik II zapewnił ówczesnej Abisynii suwerenność i kontrybucje po zakończonej wojnie i podpisaniu traktatu pokojowego. Jako władca znany jest z tego, że zjednoczył kraj, stolicą uczynił Addis Abebę i przeprowadził szereg reform. Zakazał handlu niewolnikami, utworzył regularną armię i rozpoczął budowę kolei.
Na koniec udajemy się do Parku Ghion, który obejmuje dawne ogrody przy pałacu Haile Selassie. W parku odbywa się koncert, część jest zamknięta i dla nas niedostępna, za to muzyka (bardzo głośna) roznosi się wszędzie. My szukamy tam wytchnienia i oczywiście ptaków.
Ptaków jest niewiele i znajdujemy je właściwie na końcu ogrodu. Na dodatek robi się coraz ciemniej.
Poniżej samiczka nektarnika złotogłowego
złotokos rdzawobrzuchy
szlarnik białooki
czepiga
i spotykana wszędzie kania czarna.
Pociechą dla tak małej ilości ptaków były spotkane w parku piękne Etiopki w tradycyjnych strojach, które brały udział w przyjęciu weselnym.
Następnego dnia ruszyliśmy na północ od Addis Abeby.
Kolejny fascynujący odcinek podróży!
OdpowiedzUsuńTrudno się oderwac od tekstu i zdjęc.
Mnóstwo informacji i Wasze ukochane ptaki.
Serdecznie pozdrawiamy-)
o tak tak
UsuńDzięki wielkie, pozdrawiamy :)
UsuńNie wiedziałam, że to własnie Etiopia jest kolebką homo sapiens. Całe życie człowiek się uczy.
OdpowiedzUsuńEtiopki prześliczne.
Tak Krysiu, to niesamowite :) Pozdrawiamy serdecznie
UsuńPiękne kobiety...:-) Przeczytałam jednym tchem. Lecę do części 3:-)
OdpowiedzUsuńCzy to nie dziwne, że skończyłam pisać o Haile Selassie i wpada mi przed oczy Wasz post ze zdjęciami? Patrzę na datę, byłam w Kolumbii w tym czasie, ale dobrze się stało. Historia Lucy i innych jest fascynująca, slicznotka z niej była:) Wszystko jest bardzo ciekawe, chyba już nadrobiłam wszystko z Etiopii, dziękuję.
OdpowiedzUsuńDziękuję za fascynujący cykl opowieści o egzotycznej Etiopii
OdpowiedzUsuń