Republika Południowej Afryki - Rezerwat Przyrody Stony Point.

Stony Point Nature Reserve znajduje się na terenie Betty's Bay, małego, wakacyjnego miasteczka w Zachodniej Prowincji Przylądkowej, ok. 100 km od Kapsztadu. Otoczone jest ono malowniczymi górami Kogelberg.

Odwiedzone przez nas miejsce ma wiele walorów do odkrycia. Oczywiście jednym z najważniejszych jest możliwość obcowania z dzikimi zwierzętami, oglądania ich życia z bliska. Czują się tam na tyle bezpiecznie, że nie uciekają od ludzi. To zasługa zmian jakie zaszły w traktowaniu przyrody w RPA.


Trudno uwierzyć, ale w tym właśnie miejscu do połowy XX wieku funkcjonowała stacja wielorybnicza Waaygat. Republika Południowej Afryki całkowicie zakazała połowu wielorybów dopiero w 1979 r. Pozostałości infrastruktury dla tej nieistniejącej branży wciąż można znaleźć na miejscu. Poniżej na zdjęciu widać okrągły mały budynek, który prawdopodobnie służył jako wieża strażnicza. Ponieważ statki nie miały łączności radiowej z brzegiem, strażnik mógł powiadomić pracowników stacji o konieczności przygotowania się, zanim wielorybnicy dobili do brzegu.


Dziś w miejscu, gdzie dopływały statki  i na brzeg wyciągano ciała wielorybów mamy taki widok.


Najpierw przedstawiam Wam zaobserwowane ptaki.

Ostrygojad afrykański

Relację zaczynam od ptaka, którego nazwałam "moim biletem do domu". Powiedziałam Piotrowi, że jak nie sfotografuję ostrygojada afrykańskiego, to nie wracam ;) Kiedy zjechaliśmy z północnych i środkowych prowincji nad ocean, kierując się od Przylądka Igielnego do Kapsztadu, odwiedziliśmy po raz drugi  Stony Point (byliśmy tam podczas poprzedniej podróży po RPA). To miejsce ze sporą kolonią pingwinów przylądkowych, którą chcieliśmy znów zobaczyć. Wzburzone wody zimnego Prądu Benguelskiego z Atlantyku mieszają się z ciepłym Prądem Mozambickim Oceanu Indyjskiego przynosząc ptakom sporo rybnego pokarmu do złowienia. Poszarpane brzegi tego niespokojnego wybrzeża świadczą o sile wody. To właśnie w Stony Point spotkaliśmy pierwszego ostrygojada. Był bardzo daleko, a teren kolonii ogląda się ze specjalnych kładek. Zastanawiałam się, czy zdjęcia w ogóle się udadzą, a szczegóły na nich utrwalone zobaczyłam dopiero na ekranie komputera.

Ostrygojad poszukiwał na kamieniach morskich ślimaków zwanych czaszołkami, które są jadalne również dla człowieka. Mają czareczkowate muszle i tkwią przyczepione do kamieni. Wzięłam je w czerwone obwódki, dla lepszej widoczności.


Na jednej ze skał wykorzystał coś w rodzaju naturalnej półki.  Na zdjęciu poniżej idzie z muszlą w dziobie.


Półka ta pozwalała mu spokojnie rozprawić się ze zdobyczą i łatwiej utrzymać się podczas konsumpcji.


Poniżej podważa swoim długim dziobem ślimaka i wyciąga go z muszli.


Przynosi kolejną muszlę ze ślimakiem.


Gdy woda robi się wzburzona,


ratuje się wykorzystując skrzydła.


Na wybrzeżu atlantyckim w West Coast National Park ostrygojad afrykański przeszukiwał swoim długim dziobem piasek na płyciznach. Wszystkie ostrygojady żywią się czaszołkami, omułkami  i innymi małżamiwieloszczetami skorupiakami i czasem drobnymi rybami. Na polach w Szkocji szukały dżdżownic i larw owadów, widzieliśmy to nie raz.



Rodzina ostrygojadów liczy obecnie 11 gatunków. Jeszcze niedawno było ich 12, ale ostrygojad  z Wysp Kanaryjskich, zamieszkujący głównie wybrzeża Lanzarote i Fuerteventury oraz ich przybrzeżnych wysepek wymarł w XX  wieku. Na obszarze Ameryki żyją 4 gatunki, 1 w naszym rejonie, 2 w Australii i 3 w Nowej Zelandii.  Populacja ostrygojada afrykańskiego szacowana jest na ok. 6000 i mimo, że jeszcze niedawno uważany był za zagrożonego, obecnie jego populacja rośnie. Na mapce z Wikipedii - klik ciemniejszym pomarańczowym kolorem zaznaczono rejon występowania, a jaśniejszym wybrzeża, gdzie okresowo ten gatunek się przemieszcza. 


Ostrygojady afrykańskie żyją ok. 35 lat. Samice są nieco cięższe od samców i mają dłuższy dziób.


Pingwin przylądkowy


Pingwiny przylądkowe to jedyne pingwiny żyjące w Afryce. Ptaki te rozmnażają się na 25 wyspach  i w 3 miejscach na kontynencie między Zatoką Algoa w RPA i i centralną Namibią.  Dwie kolonie zostały założone przez pingwiny w latach 80. na stałym lądzie w pobliżu Kapsztadu, a mianowicie na Boulders Beach w pobliżu Simon's Town (pisaliśmy o niej tu - klik) i Stony Point w Betty's Bay (pierwsze gniazdo znaleziono tam w 1982 roku). Zakładanie kolonii kontynentalnych stało się prawdopodobnie możliwe dzięki zmniejszeniu liczebności drapieżników, chociaż kolonia Stony Point została zaatakowana  w 1986 r. przez lamparta przylądkowego, który zabił 60 pingwinów. Trzecia kolonia kontynentalna istnieje w Namibii, ale nie wiadomo kiedy została założona.


W XX wieku populacja pingwinów przylądkowych zmniejszyła się o 90%. Obecnie jest to gatunek zagrożony. W Stony Point kolonia tych towarzyskich ptaków liczy ok. 2000 par i jest ona największą z kontynentalnych. Ptaki te rozmnażają się w wieku 4-6 lat.


 Zazwyczaj są wierne swoim partnerom  przez kilka sezonów, dopóki jedno z nich nie zginie. Na zdjęciu poniżej pingwiny leżą przy kawałku łodygi wodorostu morskiego ecklonia maxima zwanego też bambusem morskim. Jego łodygi sięgają 8 m długości i  często można je zobaczyć wyrzucone na brzeg. W tamtejszych wodach tworzą tzw. lasy morskich wodorostów.


Pingwiny potrzebują światła dziennego, aby znaleźć pożywienie. W ciągu dnia wiele ptaków jest daleko od swoich kolonii. Zaloty rozpoczynają się późnym popołudniem i wieczorem, kiedy ptaki wracają z morza.



Gniazda zakładają zwykle poza zasięgiem słońca pod krzakami lub w norach. Składane są dwa jaja, które inkubowane są przez 38-41 dni, przez oboje rodziców. 



W Stony Point instalowane są też specjalne domki dla pingwinów, ze względu na ograniczone miejsca  do gniazdowania.


Od 1967 r. zbieranie jaj pingwinów jest zabronione.  Niestety jeszcze w latach 70. uważano je za przysmak i zbierano na sprzedaż. Jaja chętnie kupowały np. piekarnie lub po prostu sprzedawano je do jedzenia, podobnie jak jaja innych morskich ptaków.  Ten proceder w znacznym stopniu przyczynił się do znacznego zmniejszenia populacji.


Pisklęta karmione są do trzech miesięcy. Do tego, żeby wychować pisklę od wyklucia do odejścia, rodzice potrzebują ok. 25 kg ryb. Pingwiny powinny wtedy znaleźć pożywienie w promieniu 15 km od gniazda. Niestety obecnie nie zawsze się to udaje.


Silni pływacy, zwykle poruszają się z prędkością 3 km/h, ale żeby uciec przed niebezpieczeństwem muszą osiągnąć 10, a wyjątkowo nawet 19 km/h.


Chociaż mogą nurkować do 130 m, większość zejść pod wodę ma mniej niż 50 m. Nurkowania na ryby trwają zazwyczaj 1-2 minuty. Pingwiny mogą wstrzymać oddech na ok. 2 i 1/2 min. Pisklęta pingwinów są karmione częściowo strawionymi rybami, dopóki nie opuszczą kolonii.


Kiedy po raz pierwszy opuszczają kolonię, młode pingwiny mają szaroniebieski odcień piór. Spędzają kolejne 12-18 miesięcy na morzu. Nowicjusze nigdy w życiu nie widzieli całej ryby. Teraz muszą znaleźć i złowić ryby dla siebie. Tylko ci, którzy są w stanie to zrobić, będą mogli przeżyć. Młode początkowo nie są w stanie pływać z taką samą prędkością co dorosłe ptaki.


 Nie potrafią pływać wystarczająco szybko, aby złapać dorosłe sardynki i sardele i prawdopodobnie żywią się kalmarami, skorupiakami i młodymi rybami. Kiedy po raz pierwszy wyruszają w morze, ich maksymalna prędkość wynosi 4-6 km/h. Poprawia się do 8-12 km/h do końca pierwszego roku. Wolniejsze prędkości młodych pingwinów ułatwiają drapieżnikom ich złapanie. Ponieważ wiele z nich nie jest w stanie znaleźć wystarczającej ilości jedzenia,  umierają z głodu lub są łapane i zjadane przez foki. Te, które przetrwają, wychodzą na brzeg szaro i biało upierzone. 


Pod koniec tego młodzieńczego etapu ptaki,  które miały wystarczająco dużo jedzenia i mają zapasy tłuszczu przez miesiąc pierzą się, nie wchodząc do wody. Uzyskują wtedy upierzenie dorosłych ptaków.



W wodzie pióra pingwina zatrzymują powietrze i natłuszczone izolują ciało od zimnej wody. Stan piór pogarsza się z czasem i wymaga wymiany.


 Pierzenie następuje raz w roku. Zanim to nastąpi muszą zgromadzić zapasy tłuszczu, bo przez ok. trzy tygodnie nie mogą pływać, żeby upolować coś do jedzenia.



 W Stony Point  najczęściej pierzenie ma miejsce w listopadzie i grudniu. My byliśmy tam w połowie stycznia i widzieliśmy sporo pierzących się pingwinów.


Ptaki potrafią na ten okres podwoić swoją wagę.


Trochę danych o pingwinach:
wzrost – 65 cm,
waga: 3,1 kg (samica); 3,6 kg (samiec),
długość życia: 10-11 lat, ale wiele żyje nawet 20 lat, a najstarszy znany miał 27 lat,
pokarm: pingwiny afrykańskie żywią się głównie bogatymi w olej rybami, które występują w górnych wodach szelfu kontynentalnego Afryki, zwłaszcza są to sardynki i sardele.


Naturalnymi wrogami pingwinów w wodzie są kotiki afrykańskie i w mniejszym stopniu żarłacze białe (rekiny). Na lądzie wydry, żenety, karakale i mangusty oraz psy i koty domowe. Niepilnowane jaja lub pisklęta pożerają mewy. Łowienie ryb na komercyjną skalę, zwłaszcza sardynek i sardeli  powoduje głód i w konsekwencji śmierć pingwinów. Szkodliwe są też nierzadkie wysięki ropy naftowej do wody. W 2019 roku populacja wynosiła  20 850 par tych ptaków (klik). Na początku XIX żyło ich ok. 4 milionów, a w 1910 r. 1,5 miliona. Pod koniec XX wieku pozostało tylko około 10%, obecnie kilka procent. Ten dramatyczny spadek jest nieco szybszy w RPA, niż w Namibii.


Kormorany

Stony Point to jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie można razem spotkać cztery gatunki kormoranów. Trzy  z nich są endemiczne. 

Kormoran białorzytny, po angielsku bank cormorant podobnie jak wyżej opisane gatunki (ostrygojad afrykański i pingwin przylądkowy) jest ptakiem endemicznym. Żyje na wybrzeżach Namibii i zachodnim wybrzeżu RPA, rzadko zapuszcza się w ląd, najczęściej do 10 km od brzegu (klik).


Kormorany te budują gniazda z wodorostów i guana w bliskiej odległości od morza. Najczęściej gniazdują na klifach i skalistych wyspach przybrzeżnych.  Polują na ryby, w szczególności na babkę brodatą, a także na skorupiaki i głowonogi, żerując głównie wśród wodorostów.  Ich przysmakiem jest homar jasus lalandii. Niestety oba preferowane przez kormorany gatunki występują tylko lokalnie, a  homary  są powszechnie poławiane przez rybaków ze względu na mięso. 


Obecnie ten osiadły ptak liczy ok. 5000 osobników (klik) i uważany jest za gatunek zagrożony. Przyczyniają się do tego komercyjne połowy ich potencjalnego pokarmu. Na jaja i pisklęta polują mewy i pelikany. Gniazda ze skał zabiera czasem morze.  Młode kormorany opuszczają gniazdo, zanim nauczą się prawidłowo latać, dlatego na tym etapie są szczególnie narażone na ataki drapieżników.
 

Miejsca gniazdowania zajmują foki, wysiedlając  kormorany w ostatnich latach z ich 16 stałych lęgowisk. Ptaki giną też w pułapkach na homary oraz na skutek wycieków ropy naftowej (np. w 2000 r. zginęło 25% populacji z wyspy Robben).


Średnia długość życia  tych ptaków szacowana jest na sześć lat.

Kormoran przylądkowy, po angielsku cape cormorant jest też gatunkiem endemicznym, choć zasięg jego występowania jest większy niż kormorana białorzytnego. Żyje na wybrzeżach południowej Afryki od Angoli do Mozambiku.


Gatunek ten jest również zagrożony wyginięciem. W ostatnich latach ubyło 50% lub więcej (w zależności od kraju) tych ptaków. Obecnie szacuje się ich ilość na 234 000 osobników (klik).  Uważa się, że spadki były głównie spowodowane przełowieniem sardynek i sardeli, czyli ryb, którymi się żywią. Przyczyną śmierci ptaków jest też podatność na pastelerozę, tzw. ptasią cholerę. W 1992 r. na ośmiu badanych wyspach spowodowała śmierć 14 500 ptaków. Kolejna przyczyna to wycieki ropy naftowej. Najlepiej udokumentowano zdarzenie z 1974 r. (w głównym porcie morskim Namibii - Walvis Bay), było tam ponad 4500 ofiar śmiertelnych, głównie z powodu głodu spowodowanego utratą zdolności do lotu na skutek zabrudzenia piór ropą.


Inne przyczyny wymierania gatunku to drapieżnictwo fok, ibisów, mew morskich i pelikanów białych dotyczące głównie jaj i młodych ptaków. 


Podobnie jak kormorany białorzytnie, przylądkowe zarówno w okresie lęgowym, jak i poza lęgowym zamieszkują klify i półki skalne na stałym lądzie oraz na wyspach przybrzeżnych. Sporadycznie można je spotkać w słonawych wodach lagun przybrzeżnych, ujściach rzek i w portach, ale nie wykorzystują tych siedlisk do rozrodu. W największym zagęszczeniu występują na obszarach dogodnych siedlisk, w pobliżu miejsc połowów szprot i sardeli. To ptaki o długości ciała 60-65 cm, o prawie 10 cm są mniejsze od kormoranów białorzytnych.
Na zdjęciu poniżej oba gatunki. Z lewej kormoran przylądkowy, z prawej dwa białorzytne. Widać tu jak kormoran przylądkowy wykorzystuje ogon do podparcia ciała.


Kormoran koroniasty to trzeci, endemiczny gatunek kormoranów (w j. ang. crowned cormorant). Niestety mam tylko jedno niezbyt dobre zdjęcie. To najmniejszy z występujących tam kormoranów, co widać przy mewie południowej. Ma niewiele ponad 50 cm. Na pierwszym planie jest młody ptak, który ma brązowe pióra, a z tyłu dorosły. W tej pozycji nie widać  sterczącej grzywki nad dziobem, która jest charakterystycznym znakiem tych ptaków. Za to czerwonej plamy na twarzy i czerwonych oczu można się dopatrzeć. 


Kormorany koroniaste są ściśle związane z zimnymi wodami prądu benguelskiego. Występują od Przylądka Igielnego w RPA do Swakopmund w Namibii. Populacja liczy niewiele ponad 4300 ptaków (klik). Uważa się ją za stabilną, choć zagrożeniem, zwłaszcza w okresie lęgowym, są mewy południowe i pelikany białe. Kormorany żywią się wolno poruszającymi się rybami i bezkręgowcami, które łowią w  przybrzeżnych wodach, wśród wodorostów. Gniazda robią z patyków, wyścielając je wodorostami lub piórami. Budują je na skałach, drzewach lub na ziemi. 

Kormoran białoszyi (w j.ang. white-breasted cormorant) to największy kormoran z całej czwórki. Może osiągać 95 cm długości. Nie jest gatunkiem endemicznym, występuje od Afryki Wschodniej po Południową. 


Jest ptakiem dość powszechnie spotykanym zarówno na morskich wybrzeżach jak i w estuariach oraz na dużych wodach śródlądowych. Gniazduje w podobnych miejscach  jak kormoran  koroniasty. 


Żywi się głównie rybami. Małe połyka pod wodą, a duże wyciąga na brzeg. Preferuje rejony z piaszczystym dnem. Oprócz charakterystycznej białej plamy piór na szyi i piersi ma żółtą skórę na twarzy i szmaragdowe oczy. Kormorany białoszyje spotkaliśmy też w Etiopii (klik).


Mewy

Mewa szarogłowa (grey headed gull, podgatunek poiocephalus) to mewa trochę większa od spotykanej u nas śmieszki. Żyje w koloniach w Afryce na południe od Sahary. W okresie lęgowym ma na głowie szarą "maskę". Na zdjęciu poniżej widać już tylko nikłe ślady wiosennego "stroju" oraz charakterystyczna jasną tęczówkę oka.


Mewy te do życia wybierają wybrzeża zbiorników słonych i słodkich, a najwięcej tych mew żyje w strefie okołorównikowej. Po dwóch latach życia osiągają dojrzałość. Rozmnażają się w koloniach. W RPA nie są to duże skupiska, liczą od kilku  do ok. 300 par. Żywią się rybami, mięczakami i owadami. Znane są też z kleptopasożytnictwa, czyli wykradania pokarmu innym ptakom oraz z zabierania niepilnowanych jaj innym ptakom.
Znalazłam też ciekawe informacje o tym, że mewy szarogłowe stanowią poważny problem w Międzynarodowym Porcie Lotniczym O. R. Tambo w Johhanesburgu, na który zresztą przylecieliśmy podczas opisywanej podróży.  Mewy te występują licznie na obszarach bezpośrednio przylegających do lotniska i albo przelatują nad lotniskiem, przechodząc przez ścieżki podejścia i odlotu samolotu, albo przylatują na lotnisko, żeby się pożywić. Niestety przez to  powodują  uszkodzenia samolotów i wpływają na opóźnienia spowodowane przestojami, a tym samym wywołują straty przeliczane na miliony dolarów rocznie. Lotnisko współpracuje z organizacją  BirdLife South Africa. W jej wyniku opracowano projekt monitorowania ptaków przy pomocy lokalizatorów słonecznych Milsar S9 Radio/GSM. Urządzenia te są produkowane w Polsce i wykorzystują system ładowania słonecznego oraz sieć GSM do rejestrowania pozycji i prędkości ptaków w określonych odstępach czasu. Urządzenia te pozwoliły na zbadanie zwyczajów ptaków związanych z ich wędrówką i codziennym przemieszczaniem się. Nie zmienia to faktu, że od 17 lat  mewy siwe są gatunkiem wysokiego ryzyka na lotnisku. Więcej informacji dla zainteresowanych tu - klik.


Mewa przylądkowa (w j ang. hartlaub's gull)  jest gatunkiem podobnym, czasem ciut mniejszym od szarogłowej i do tego endemicznym dla atlantyckiego wybrzeża RPA i Namibii. To co na pierwszy rzut odróżnia oba ptaki, to ciemna źrenica oka u mewy przylądkowej.


 Jest to dziesiąty najrzadszy gatunek mew, na 50 żyjących na świecie. Mewy te nie migrują, przystosowały się do życia wśród ludzi. W Kapsztadzie traktowane są jako uciążliwe sąsiedztwo, zanieczyszczają budynki, kąpią się w miejskich zbiornikach wodnych i  odwiedzają tereny lotniska. Na dodatek sporo hałasują, a ich głosy podobne są do głosów wron. Rozmnażają się w koloniach, a tradycyjna, jedna z największych jest na wyspie Robben, w sąsiedztwie Kapsztadu. Ta sama, na której więziony był Nelson Mandela. Gatunek ten jest wszystkożerny,  żywi się resztkami, a także szuka odpowiednio małej ofiary, często brodząc w płytkiej wodzie. Oba gatunki opisanych mew odwiedziły nas, gdy jedliśmy lunch nad brzegiem oceanu. 


Mewa południowa, zwana też mewą dominikańską jest dużym ptakiem. Gatunek ten żyje wyłącznie na półkuli południowej. Jest też jedyną mewą występującą na Antarktydzie (na Półwyspie Antarktycznym i we wschodniej części kontynentu). W RPA występuje podgatunek vetula, lokalnie nazywany przylądkową. Nazwa ptaka "dominikańska" nawiązuję do czarno-białych habitów zakonników dominikańskich. 


Mewa ta osiąga do 65 cm długości ciała. Żywi się mięczakami, skorupiakami planktonowymi, ale i padliną. Często podąża za statkami, łatwiej w ten sposób zdobywa ryby. W Kapsztadzie i okolicach obserwowano je  podnoszące skorupiaki i wielokrotnie przelatujące w górę na kilka metrów, następnie zrzucające je na skały poniżej, w celu ich rozbicia. Według danych z 2020 roku jest 11000 par lęgowych i ich liczba stale rośnie.


Gęsi egipskie (kazarki egipskie)

W Stony Point spotkaliśmy też gęsi egipskie. To popularne ptaki, zwłaszcza, że Afryka kontynentalna, poniżej Sahary i Dolina Nilu są ich ojczyzną. Obecnie gatunek ten jest też w Europie. Kazarka została introdukowana na Wyspach Brytyjskich skąd stopniowo kolonizowała zachodnią część naszego kontynentu.


To ptaki bardzo terytorialne. Nie lubią kiedy inne kazarki kręcą się w pobliżu, w okresie lęgowym. Tworzą też silne relacje partnerskie. Przebywają głównie na lądzie jedząc nasiona, liście, trawy i łodygi roślin. Czasami zjadają szarańczę i inne robaki  Pisklęta żywią się głównie małymi bezkręgowcami wodnymi, zwłaszcza planktonem słodkowodnym. Samiec i samica gęsi egipskiej różnią się jedynie wielkością, samiec jest trochę większy.


W Stony Point żerowały wśród zielonych zarośli przy brzegu. Z pewnością one zachęcały je do pobytu, bo im dalej od brzegu, tym zieleni coraz mniej.


Inne zwierzęta

Góralek przylądkowy  to ssak najbliżej spokrewniony ze słoniem. W RPA mówi się na nie dassie lub z angielska  rock rabbit. Góralki są nieduże, ważą do 5 kg. Zwykle tworzą grupy z dominującym samcem oraz kilkoma samicami z potomstwem. 


Lubią skaliste miejsca, bo maja się gdzie schować przed drapieżnikami.  Żerują zwykle w promieniu 50 m od nory. Jedzą głównie rośliny.


90% czasu spędzają na odpoczynku i trawieniu. Hyraceum - ich wysuszone odchody (góralki wypróżniają się zwykle w tym samym miejscu)  są stosowane zamiast piżma jako składnik perfum ;) 


Szyszkowiec zwyczajny albo jaszczurka przylądkowa

To kolczasta, opancerzona jaszczurka w języku angielskim nosi nazwę cape girdled lizard. Żyje wyłącznie we Wschodniej i Zachodniej Krainie Przylądkowej. Żywi się owadami, ślimakami, gąsienicami i mrówkami. 


Przebywa wśród skał, gdzie lubi się wygrzewać. W szczelinach chowa się w razie zagrożenia i na czas snu. Jeśli drapieżnik próbuje wyciągnąć ją, nadyma się wdychanym powietrzem i owija kolczastym ogonem. Jest wtedy nie do wydobycia.

Południowoafrykańska agama skalna

Jaszczurka ta żyje w RPA i Botswanie. Samca zazwyczaj łatwiej dostrzec, bo ma jasnoniebieską głowę. Samice są jednobarwne, szarobrązowe i bardziej płochliwe. 


Podobnie jak szyszkowce to dzienne jaszczurki, żywiące się małymi owadami,  takimi jak mrówki i termity. Naturalnymi wrogami są dzierzby białobarkowe, węże, orły, a w ostatnich latach też koty domowe.

To wszystkie zwierzęta, jakie zdołaliśmy zaobserwować. Ucieszyło nas to, że w miejscu smutnej historii rzezi wielorybów powstał wspaniały rezerwat przyrody, chroniący kolejne zagrożone gatunki morskie. Ruszyliśmy do Kapsztadu drogą, która jest jedną z najpiękniejszych jakie widzieliśmy.


Prowadzi ona wzdłuż  wód Zatoki Fałszywej i gór Kogelberg.


Przy okazji podziwiamy roślinność fynbosu. Nazwę tę nadali tutejszej roślinności Holendrzy.  Oznacza ona piękny busz. 


Poniżej kwitną wrzośce.


Po drugiej stronie zatoki  majaczy Przylądek Dobrej Nadziei.



Zatrzymując się obserwujemy jak uchatka południowoafrykańska upolowała ośmiornicę, którą wielokrotnie podrzucała nad wodą i w końcu ją zjadła. Do 1984 r. sama byłaby obiektem polowań dla jej futra, od tego czasu obowiązuje zakaz. 


Zatrzymujemy się też przy plaży, ale bez chęci kąpieli ;)  Czerwona flaga informuje, że rekiny tu są. W wodach tych żyją żarłacze białe, największe z rekinów drapieżnych i najbardziej niebezpieczne. Mają bardzo czuły węch i potrafią wyczuć jedną kroplę krwi w 115 l wody. Pływają szybko, z prędkością nawet 40 km/h. Są jedynymi rekinami wystawiającymi głowę ponad powierzchnię wody w celu obserwowania ofiary. Zdjęcia brak ;D


Nie zniechęca to jednak wszystkich. Kąpiących widać tu jako maleńkie punkciki wśród przybrzeżnych fal.


Uszczęśliwiają nas nie tylko widoki, ale i fakt, że nasza podróż z Johannesburga do Kapsztadu przebiegła zgodnie z planem i znów odwiedzimy najpiękniej położone miasto świata. 



10 czerwca 2013 roku zaczęliśmy prowadzić naszego bloga. Dziękujemy Wam za te 9 lat!

4 komentarze:

  1. A ja ogromnie dziękuję, że jesteście i mogę oglądać z wielką przyjemnością wszystkie zdjęcia, które zawsze bardzo dokładnie opisujecie. Bardzo ciekawych rzeczy dowiaduję się dzięki Wam. Jeszcze raz dziękuję i gratuluję tych 9 lat cudownych podróży. Mam nadzieję na kolejne lata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Bardzo Krysiu za Twoja obecność :) Bez takich czytelników jak Ty pisanie na blogu straciłoby sens. Pozdrawiamy serdecznie

      Usuń
  2. Wspaniale opracowany wpis. Najbardziej zaintrygowała mnie góralka, o istnieniu której nie miałam pojęcia. Tym bardziej nie miałam pojęcia, do czego są wykorzystywane jej odchody :)
    Życzę kolejnych lat w prowadzeniu bloga!
    Pozdrawiam, Renata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za odwiedziny , życzenia i pozdrowienia. Góralek, rodzaj męski :)

      Usuń