Ptaki naszego lasu i okolic cz. 2.

Przyznam, że nie miałem świadomości jak różnorodna jest ptasia rodzina zamieszkująca naszą okolicę. Słysząc śpiew ptaków i przypatrując się im z daleka zauważałem przede wszystkim wszelkie odcienie szarości. Ptaki były do siebie podobne, z małymi wyjątkami nie byłem w stanie ich odróżnić.

Odkąd zadomowiła się u nas lornetka oraz teleobiektyw przyglądam się im bliżej i z większą uwagą. Zachwycam się ich barwami, zwyczajami, charakterem, zachowaniami. Wędrując po okolicy dokładnie wiem, gdzie można spotkać naszych ulubieńców. Traktują bowiem określony teren jak swój dom. Tak jak my wiemy, gdzie mieszkamy, tak one mają swoje ulubione adresy - terytoria, do których wracają bez cienia wahania. Musicie wiedzieć, że wiele z nich przylatuje z innego kraju, ba nawet z innego kontynentu.

Niedawno pokazaliśmy ponad 20 gatunków ptaków naszego lasu, dziś kolejnych kilkanaście z lasu i okolic.


Najpierw udajmy się nad morze.

Oto JASKÓŁKI DYMÓWKI. Przytulone do siebie na wystających balach mola w Orłowie odpoczywają przed kolejnym lotem po posiłek. Ptaki te to prawdziwi podróżnicy. Zimę spędzają w Afryce na południe od Sahary. U nas pojawiają się wiosną, często w tych samych miejscach co przed rokiem. Zbudowane gniazda służą im przez lata, choć niekonieczne tej samej parze. Dom zasiedla ten, kto wcześniej przyleci. Inne zmuszone są budować gniazdo od podstaw. Kiedy urodzą się młode, rodzice są wyjątkowo zajęci, bo kulinarne zachcianki dzieci są nieograniczone. W godzinach rannych, by zadowolić swe potomstwo, jaskółka pojawia się w gnieździe co dwie minuty. Po południu zmieniają się priorytety. Samce uganiają się za samicami. Nie dziwne, że przy takim libido jedna trzecia z nich wychowuje w końcu nie swoje potomstwo.


Znad morza przez teren pobliskich osiedli idziemy w kierunku lasu. Zanim tam docieramy spotykamy tych, którzy upodobali sobie tereny podmiejskie. Tam gdzie człowiek, tam jest WRÓBEL. Gniazda buduje w szczelinach budynków. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że jest monogamistą i żyje w długotrwałych związkach.


Choć wróble traktujemy jak ptaki pospolite to ostatnimi czasy ich ilość znacznie zmalała. Przetrzebiły je sroki, których jest coraz więcej. Na szczęście obserwujemy, że w naszych okolicach populacja odbudowuje się. Czym więcej wróbli, tym mniej kleszczy i komarów. Kibicujemy więc ich związkom.


Ptakiem często mylonym z wróblem jest MAZUREK. Różni się kolorem głowy - mazurek ma dużą, brązową czapkę. W przeciwieństwie do wróbla przemieszcza się po sporej okolicy. Niestety ostre zimy nie służą mu, ale u nas na wybrzeżu nie jest na szczęście rzadkością.


Na łąkach i polanach, ale też na budowach na skraju lasu obserwujemy tego sympatycznego ptaka machającego ogonkiem podczas pieszych wędrówek. To PLISZKA ŻÓŁTA. Kolejny mały podróżnik. Przylatuje do nas wiosną z Afryki, by po złożeniu jaj i wychowaniu potomstwa powrócić na Czarny Ląd. Zaobserwowaliśmy dwa podgatunki. Oba to samce, prezentujące swe piękne kolory potencjalnym partnerkom. Oto żółty jegomość z czarną głową...


... oraz jego kolega w jaskrawym mundurku i szarej czapeczce.


Kolejnym ptakiem preferującym podobne okolice jest KOPCIUSZEK. Dawniej zamieszkiwał górskie rejony Europy oraz Azji. Dziś przeniósł się w pobliże miast. Zimuje w północnej i wschodniej Afryce oraz w Indiach. Pojawia się u nas dość wczesną wiosną, dzięki czemu czasem nawet trzykrotnie przystępuje do lęgu. Na skraju lasu, na budowie, ganiało się kilka kopciuszków. Były znacznie szybsze niż oko naszego aparatu, wyraźnie dolegało im ADHD. Ale i tak udało się w końcu wypatrzyć tego młodego osobnika.


Na pobliskiej łące usłyszeliśmy prawdziwie wirtuozerski śpiew. Wystarczyło podnieść głowę i wytężyć wzrok by zobaczyć, że SKOWRONEK jak zwykle wykonuje swoją pieśń w locie. Potrafi tak śpiewać przez kilkanaście minut. Ten był mniej cierpliwy. Może miał ojcowskie obowiązki, bo widzieliśmy jak pikuje w kierunku gęstwiny traw, gdzie być może ma gniazdo. Nie sposób je odkryć, bo dla zmyłki po wylądowaniu wędruje jeszcze kawałek pieszo. W końcu odwiedzi potomstwo, nie zdradzając jego lokalizacji. Skowronki latają szybko i wysoko, na stu, nawet dwustu metrach ponad ziemią. Niełatwo "ustrzelić" je w locie.


Jeszcze trudniej zrobić im zdjęcie na ziemi. Ten okaz przypadkowo wylądował nieopodal w kępie ptasiej wyki. Na krótką chwilę. Widać jak zlewa się z kolorem traw.


Jeżeli hobby skowronków jest śpiew, to podróże niespecjalnie. By przezimować oddalają się zaledwie kilkaset kilometrów na południe.

Zupełnie inaczej niż GĄSIOREK, który przylatuje do nas późną wiosną z południa Afryki. Przelot zajmuje mu ponad trzy miesiące. Przebywa zatem dłużej w podróży niż w obu domach. Znamy takie miejsce, gdzie para gąsiorków pojawia się prawie zawsze. Są to młode drzewa na skraju leśnej polany. Samca ochrzciliśmy "zorro", wiadomo dlaczego.
 

Zazwyczaj przesiaduje w najwyższym punkcie obserwując okolicę, ale my do dzisiejszej zdjęciowej galerii wybraliśmy przykłady jego zamiłowania do kwiecistych, kolorowych roślin.


Ostatnio odkryliśmy, że gąsiorków jest u nas całe zatrzęsienie. Ale o tym następnym razem... 

Kolejnym podróżnikiem zimującym na północ od równika, czasem bliżej, bo na Półwyspie Arabskim jest PLESZKA. Piękny ptak o kolorowym ubarwieniu i charakterystycznej białej plamie powyżej oczu znajduje miejsce na najwyższym drzewie na skraju lasu. Jego śpiew słychać na całą okolicę, ale niełatwo go spostrzec, bo siada bardzo wysoko, w najwyższym punkcie. Charakterystyczny czerwonoszary mundurek, czarna głowa i biała plama powyżej oczu pozwala ją łatwo zidentyfikować.


Pleszki zasiedlają dziuple o szerokim wejściu i tam składają swoje jaja. Czasem zdarza się, że jajo podrzuci im kukułka. Jeśli jest jednolicie niebieskie nie wzbudza zdziwienia ptaka, która wykona za kukułkę czarną robotę. Pod koniec września lub na początku października pleszki opuszczają naszą okolicę i wracają do Afryki.


Oto pan DZWONIEC. Skąd nazwa? Od dzwoniąco-brzęczącego śpiewu, który pojawia się wczesną wiosną, bo to jeden z pierwszych u nas ptaków, które przystępują do lęgu. W przeciwieństwie do wróbla samce są wyjątkowo kochliwe i nie gardzą większą ilością partnerek. Na szczęście są na tyle odpowiedzialne, że opiekują się dziećmi będącymi owocem kilku szalonych dni (bo przecież nie nocy).


Chodząc po lesie w pobliżu strumienia zwykle słyszeliśmy melodyjne trele, ale trudno nam było stwierdzić do kogo należy ten głos. W końcu przysiedliśmy na dłużej i pojawił się on, STRZYŻYK. To jeden z najmniejszych ptaszków naszego lasu, ale o zdecydowanie donośnym głosie. Słychać go bowiem z odległości ponad stu metrów.



Łatwo go poznać po paskach na lotkach i ogonie, który chętnie podnosi i opuszcza. Trudno go jednak uwiecznić, bo jest wyjątkowo ruchliwy. Jedyny sposób, to cierpliwie czekać...


Dobrze odżywiony strzyżyk robi wrażenie większego niż jest w rzeczywistości. Puszy się, by zrobić lepsze wrażenie na samicy. Nie jednej, bo podobnie jak dzwoniec jest miłośnikiem kobiet. Samice wyraźnie akceptują takie zachowanie, wychodząc z założenia, że lepiej być żoną bogatego puszczalskiego niż wiernego biedaka.


Przez jakiś czas obserwowaliśmy SZPAKA, który zasiedlił dziuplę wysoko na drzewie. Niełatwo było go uchwycić obiektywem aparatu, bo kiedy zbliżaliśmy się na bagatela kilkadziesiąt metrów, stawał się wyjątkowo nerwowy i latał z gałęzi na gałąź. Czujność stracił dopiero, gdy przysiadł na łące leśniczówki.


Nieopodal pojawiła się POKLĄSKWA. To rzadki ptak. Zimuje w środkowej i wschodniej Afryce. Większość bezbłędnie trafia do swoich wcześniejszych lęgowisk. A gdy już przylecą, przemieszczają się na niewielkim terenie. Są czujne i gdy widzą człowieka nie zbliżają się do gniazda. Obserwowaliśmy pokląskwę przez jakiś czas z większej odległości i rzeczywiście nie byliśmy w stanie stwierdzić dokąd zmierza i co zamierza.
 

Jeszcze większą rzadkością jest u nas GIL, zwłaszcza w porze wiosennej i letniej. Jako dzieci byliśmy karmieni kłamstwem, że ptak ten pojawia się u nas tylko zimą. W rzeczywistości tylko część migruje na północ. Inne pozostają na miejscu, zwłaszcza na północy Polski, skutecznie się rozmnażając. Gil to piękny i kolorowy ptak. Lubi towarzystwo, więc zwykle spotyka się go z partnerką, albo z dziećmi. Ten niestety nie dał się podejść. Jednak mimo słabej jakości zdjęcia chcieliśmy wykazać, że gil bywa u nas cały rok. Ledwo widoczna drobina na prawo powyżej dowodzi, że postarał się o młode.


Udajemy się na Wyspę Sobieszewską. Tam również skupiamy się na leśnych stworach. Na skraju lasu w pobliżu plaży wita nas PIECUSZEK. Wybrał najwyższy punkt, z którego obserwuje okolicę.


Namiętnie śpiewa, bo jego celem jest zwabienie partnerki. Nie po to przylatuje z południowej części Afryki, aby bezczynnie spędzić wiosnę. Jego gniazdo to prawdziwy majstersztyk. Ma postać kilkunastocentymetrowej kuli z bocznym wejściem, a wnętrze otulone jest ponad setką piórek. Niełatwo je znaleźć w gęstwinie traw. 

 
Kolejny ptak uwielbiający panoramiczne widoki to TRZNADEL. Zwykle spotyka się go na terenach wiejskich, ale nasz wyraźnie upodobał sobie niezbyt gęsty las. To piękny ptak o jaskrawym żółtawym odcieniu. Zimę spędza zwykle nie dalej niż na południu Europy, a wiosną zakłada gniazdo na ziemi, podobnie jak słowik, czy skowronek.



Samicę trudno odróżnić od samca. Niby jest ciut skromniej ubarwiona i trochę mniejsza, ale nie byłbym skłonny iść w zaparte, że ptaszek na poniższym zdjęciu jest kobietą.


Nad jeziorem w szuwarach bywa TRZCINNICZEK. Jak sama nazwa wskazuje, przebywa zwykle wśród trzcin zgrabnie chwytając się ich pazurkami. Jest prawie niezauważalny, bo gęstwina roślin pozwala mu skutecznie się ukryć. Ten mały ptaszek na zimę wybiera się do Afryki równikowej, a wraca zwykle później niż większość, bo dopiero w połowie maja. Daje znać o sobie intensywnym śpiewem. Po kilku miesiącach pobytu i odchowaniu młodych wraca do Afryki. Ptaki te preferują poligamię i stosują zasadę, że najważniejsza jest skuteczność, dlatego też zwykle poświęcają swój zapał wychowaniu najsilniejszych w ich mniemaniu piskląt.


Sporo tej wiosny zobaczyliśmy, wiele przed nami. Oglądanie ptaków wymaga cierpliwości, porannej aktywności i dostosowania się do ich zwyczajów. Nagrodą jest możliwość obcowania z naturą i niezwykłymi obrazami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz