Okolice Malham ... wszystko co najlepsze w Yorkshire Dales.


Wracamy dziś do Yorkshire Dales. To nasza ulubiona okolica w Anglii. Nie w Wielkiej Brytanii, bo tą pozostaje północno - zachodnia Szkocja, ale w Anglii właśnie. 


Pisaliśmy już o niej wspominając Wichrowe Wzgórza. Dziś udajemy się do wioski Malham, a z niej na niezwykle malowniczy, ośmiokilometrowy szlak.


Jakieś 15.000 lat temu okolica pokryta była lodowcem. To on jest odpowiedzialny za powstałe wzniesienia, wąwozy, dramatyczne skalne ściany i wapienne chodniki.

Ruszamy wąską ścieżką wśród pastwisk. Jak w całym Yorkshire, poszczególne poletka odgrodzone są kamiennymi murkami.



Idziemy wzdłuż strumienia, obok którego rosną polne kwiaty. Zapach jest słodki i aromatyczny, a szemrząca woda zakłóca doskonałą ciszę. Nie przeszkadza nam, a wręcz dodatkowo koi zmysły.


Jesteśmy wypoczęci, syci i ochoczo ruszamy przed siebie. Żywa zieleń lasu dodaje nam jeszcze więcej pozytywnej energii.



Spotykamy niezwykłe zjawisko. To dowód na to, że mimo naszej tu samotności, nie jeden człowiek zawitał w tą okolicę. Oto leżące drzewo nabite monetami. Takie "money trees" można spotkać w różnych miejscach. Podobno wbite pieniądze mają przynieść szczęście lub spełnić życzenie. Można w pniach znaleźć stare jak i zupełnie nowe monety.


Mijamy pierwsze, jakże skromne wapienne skały wyłaniające się z poszycia lasu. Ciepło i wilgoć sprawiają, że porastają je rośliny, od porostów do drzew włącznie.


Okolica jest niewątpliwie dzika i fragmentami przypomina nam nasz ukochany las w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Pora tylko inna niż nasza ulubiona, bo ptaki już dawno wychowały swoje potomstwo i leniuchują.


Dochodzimy do niewielkiego wodospadu Janet Foss. Kiedyś przyprowadzano tu owce, by mogły zanurzyć się w orzeźwiającej wodzie i przy okazji napoić. Dziś ponoć kąpiel przyciąga dzieci i dorosłych. My nie jesteśmy w stanie tego potwierdzić, bo do tej pory na szlaku nie spotkaliśmy nikogo.




Zachwycają nas tutejsze drzewa...


... mieszkańcy...



... i krajobrazy.


Są też nasi ulubieńcy. Pojawia się pluszcz, ptak którego nigdy wcześniej nie spotkaliśmy, wielkością przypominający kosa lub szpaka. Lubi wartkie, górskie strumienie. Szybko płynąca, czysta woda to warunek konieczny dla jego bytowania. Potrafi w niej nurkować, żeby zdobyć drobne mięczaki, skorupiaki a nawet małe rybki. Tu ciągle kucał i trykał, co przypominało zalotny taniec. Przez to było go trudno sfotografować.


Kolejną niespodzianką była pliszka górska. Ten drobny ptak też uwielbia górskie strumienie gdzie szuka sobie pożywienia.


Nasz "ptasi" obiektyw został w hotelu, więc nie do końca byliśmy w stanie wyśledzić wszystkich latających przyjaciół. Skoncentrowaliśmy się więc na krajobrazach, a te spokojnie konkurowały z fauną. Idziemy wśród pionowych skał Gordale Scar.


To głęboki wąwóz kończący się wodospadem ulubionym przez wspinających się nań amatorów mocnych wrażeń.


Wychodzimy do rozległej doliny. Pogoda z delikatnie "angielskiej" zmienia się w ulewną. Ubrania stają się coraz cięższe, ale przyjemna temperatura powietrza i łagodniejące przerwami opady powodują, że wszystko schnie i moknie na nas na zmianę. Oto powód, dlaczego jest tu tak zielono w sercu lata. My niezrażeni kaprysami natury idziemy szerokim, zielonym szlakiem ku miejscu bliskiemu naszemu sercu.


Krajobraz nas zachwyca. Wapienne skałki mieszają się z kamiennymi murkami, porozrzucanymi tu i ówdzie kamieniami i uspokajającą zielenią okolicy.


W końcu naszym oczom ukazuje się "limestone pavement", czyli wapienny chodnik.


Pisaliśmy już o nim przy okazji "Wichrowych Wzgórz". To niezwykłe miejsce zobaczycie w tymże filmie oraz w jednej z części Harry'ego Potter'a.


Widok okolicy jest nie mniej zachwycający.


Wapienne chodniki wymagają ostrożności, bo można łatwo stracić równowagę na ich skraju,


albo przynajmniej skręcić nogę, wpadając w jedną z głębokich szczelin.


Wapienne chodniki powstawały po przejściu lodowca przez wapienne skały. Wapień przez lata wypłukiwany był przez wodę i kwaśne deszcze, które wyżerały szczeliny w pęknięciach skały. Tym samym stworzyły elementy podobne do kostki brukowej o nieregularnych kształtach.

Mnie nieodmiennie wzrusza panorama okolicy, która zdradza małość i kruchość ludzkiej istoty na tle ogromu natury


i widok drzewa, pod którym wyobrażam sobie scenę z Wichrowych Wzgórz. Zakochanych Kathy i Heathcliff'a.


Z innej perspektywy wygląda to tak.


Zostało nam już tylko zejść jakieś sto metrów niżej...


...by w całej okazałości podziwiać Malham Cove.


Wracamy do osady i jesteśmy szczęśliwi, że po słońcu, ulewie, wietrze, deszczu i ponownej dobrej pogodzie będziemy w stanie doprowadzić się do ładu podczas powrotu do hotelu. Ale, ale... przed nami jeszcze jedna, choć znacznie krótsza wędrówka. Nie mniej interesująca, choć o niej pewnie opowiemy innym razem.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń