Żołna

Dziś napiszę o bardzo kolorowym ptaku :) Marzenie o zrobieniu zdjęć żołnie ciągnie się za nami jak ogon...od bardzo dawna.



Widzieliśmy żołny w Indiach czy Afryce, ale nigdy nie były to spotkania przynoszące nam dobrą, fotograficzną pamiątkę. Złożyło się na to kilka czynników - brak odpowiedniego sprzętu i płochliwość ptaków, na dodatek widzianych przez sekundy. Poniżej pierwsza spotkana w życiu żołna białoczelna (Tanzania) i po jakości zdjęcia widać, że to tylko dowód na spotkanie, ale nie zdjęcie nad którym chcielibyśmy się zatrzymać.


Do dłuższego spotkania wreszcie doszło. Choć przyznamy, że nie były to szczególnie dobre okoliczności. W Izraelu, w okolicach Morza Martwego, na jego południowym krańcu wjechaliśmy na odcinek drogi wiodący do granicy z Jordanią. Po lewej stornie mięliśmy zaminowany teren i nie było szansy, żeby zejść z drogi.


Po drugiej stronie skały, w których prawdopodobnie żołny chroniły się lub gniazdowały.


Przy każdej próbie wyjścia z samochodu ptaki odfruwały. W końcu daliśmy za wygraną i robiliśmy zdjęcia nie wychodząc z auta. Efekty choć nie wymarzone, to jak na takie warunki zadowalające :) Dodam tylko, że te grube pręty widoczne na zdjęciach to w rzeczywistości po prostu druty rozwieszone między słupami na zaminowanym terenie, gdzie żołny najchętniej siadały.


Jak widać to smukły i bardzo kolorowy ptak. Jego nazwa łacińska merops apiaster sugeruje, że lubi podjadać pszczoły. W rzeczywistości poluje na różne owady, a gdy złapie takie jak osy czy pszczoły, to uderza nimi lub pociera o twarde podłoże, żeby pozbyć się jadu czy żądła. Łapanie owadów, szczególnie w powietrzu ułatwia im długi, szpiczasty i lekko zakrzywiony w dół dziób, który po złapaniu ofiary działa niczym kleszcze. Lubią jeść chrząszcze, termity, jętki, modliszki, ważki, cykady, szarańczaki, trzmiele czy koniki polne. Podczas zalotów samczyk karmi samicę dużymi owadami, sam jedząc małe. 


Żołny mają bardzo ciekawe zwyczaje lęgowe. Gniazdują w koloniach. Wybierają w tym celu wysokie, piaszczyste brzegi rzek, wąwozów czy jak na zdjęciu wzgórz. Podobno w wyborze miejsca jest jeszcze jeden warunek konieczny. Lubią obserwować otoczenie z góry, co znacznie ułatwia im zdobywanie pokarmu. Zauważyliśmy z Piotrem, że druty spełniały ten warunek.


Budują w takich miejscach ziemne nory, których długość czasem sięga ponad metr. Najczęściej jednak nie przekracza 80 cm. Pary wspólnie kopią kilka korytarzy, ale tylko jeden z nich prowadzi do gniazda. Wszystko po to by zmylić drapieżniki, takie chociażby jak węże czy szczury. Zdarza się, że niektóre pary korzystają z pomocy synów z poprzedniego lęgu, który również dokarmia swoje młodsze rodzeństwo. 

Lęg zwykle liczy ok. 4-6 jaj. P 20 dniach wysiadywania przez oboje rodziców wykluwają się młode. Po 30 dniach pisklęta opuszczają swój rodzinny dom.


Żołny osiągają wielkość od 27 do 29 cm. Trudno jest odróżnić samicę od samca, gdyż różni je głównie tęczówka oka. Jest ona czerwona u samców i brunatnoczerwona u samic.



Przez chwilę mięliśmy możliwość zobaczyć w tym samym miejscu żołnę wschodnią, nieco inaczej ubarwioną i trochę mniejszą od zwyczajnej (zwanej też europejską).


U nas nie spotkamy żołny wschodniej, za to zwyczajne przylatują gniazdować do Polski. 


Podobno najczęściej wybierają te ptaki południową i wschodnią część kraju, chociaż czytałam że zagnieździły się też w okolicach Wałcza.


W tak daleką drogę wybiera się ich niewiele. Kilkadziesiąt par zaobserwowano w świętokrzyskim i jest to obecnie najliczniejsza populacja. 


Żołny objęte są ścisłą ochroną.


W tym roku w  "The Guardian" pojawi się artykuł o żołnach, które przyleciały do Wielkiej Brytanii. Może to oznaka ocieplania się klimatu, a może przystosowywania się żołn do nowych warunków.

2 komentarze:

  1. Najbliżej Polski duże kolonie tego ptaka znajdziecie w Dobrudży rumuńskiej i bułgarskiej, sa tez na Węgrzech, zwłaszcza na południu. W Polsce ciagle nieliczne, ale na Podkarpaciu, w Małopolsce i Świętokrzyskim, a zwłaszcza na Ponidziu sa czoraz częściej widywane. Ponidzie zresztą to kraina idealna dla nich :-) trzeb abędzie zapolować z aparatem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to niesamowite, że ptaki te dolatują do nas. Miejmy nadzieję, że zagustują w naszych rejonach i będzie ich coraz więcej :) Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń