Podróż po Etiopii - cz.3 - w poszukiwaniu dżelad.

Po zwiedzeniu stolicy Etiopii Addis Abeby na jeden dzień wybraliśmy się w kierunku północnym. Była to trasa wynosząca ponad 100 km w jedną stronę, niedługa, ale należy pamiętać, że drogi w Etiopii nie są w najlepszym stanie. Ruszyliśmy wcześnie rano, wiedząc, że będzie to pierwsza i zarazem ostatnia szansa na zobaczenie dżelad. 


To chyba jedyne małpy, o spotkaniu których marzyłam. Od dziecka kojarzyły mi się z Etiopią, a oglądane filmy przyrodnicze rozbudzały moją ciekawość. Bardzo zależało mi na tym, żeby je zobaczyć. Na szczęście udało się i dziś mam co wspominać :)


Dlaczego dżelady są takie wyjątkowe ? M.in. dlatego, że trudno do nich dotrzeć, bo żyją na dużych wysokościach, między 1800 a 4400 m nad poziomem morza. 


Wykorzystują górskie klify i trawiaste łąki na zboczach i szczytach. Na klifach śpią wybierając na noc półki skalne, które zapewniają im względne bezpieczeństwo. Zdarza się, że śpią w różnych miejscach i każdy osobnik musi pilnować się, żeby razem ze swoim stadem ruszyć na nocleg, bo pozostanie samemu zazwyczaj jest wyrokiem.


O świcie opuszczają klify, udając się najczęściej na jakąś trawiastą równinę, położoną ponad nim. Dżelady to jedyne ssaki naczelne, u których podstawą pożywienia w 90 % jest trawa. 


Poza tym jedzą kwiaty, kłącza, korzenie i nasiona. To jedyne małpy roślinożerne !


Duże wysokości zapewniają im w zasadzie stały dostęp do trawy, bo skutki pory suchej są tam odczuwane dużo mniej niż na terenach niżej położonych.


Jednak wysoko ranki bywają mroźne, a w porze deszczowej niebezpieczeństwem bywają burze. Przed chłodem skutecznie chroni je grube futro.


Żeby spotkać dżelady pojechaliśmy właśnie w taki górski rejon ze stromymi klifami. To tzw. Kanion Psa głęboki na ok. 700 metrów, w dole którego płynie Jenna, wpadająca do Błękitnego Nilu. 



Dżelady były w naszym towarzystwie bardzo ostrożne. Nie pozwalały zbytnio skracać dystansu i  poruszały się blisko krawędzi klifów. 




Małpy te żyją w stadach, w których jest kilka samic wychowujących młode oraz  dominujący samiec. Może się zdarzyć, że są też dwa do trzech samców, które współpracują z dominującym, ale nie kopulują z samicami. Przynajmniej oficjalnie.


Naukowcy z RPA, którzy prowadzili badania nad dżeladami odkryli, że członkowie stada dopuszczają się zdrady. Niedominujące samce kopulowały z samicami, gdy samiec alfa ich nie widział. Małpy potrafiły nawet tłumić odgłosy, żeby nie zostać podsłuchane. Jeśli zdrada wyszła na jaw, samiec karał oboje. Te wyjątkowe zachowania kojarzą się z podstępem, kłamstwem  i zdradą obecną w życiu ludzi.  


W stadach dżelad to samice decydują, o wyborze samca. Zdarza się, że jakiś inny samiec chce "przejąć" stado i dochodzi do walk między samcami, ale partnerki mogą mu udzielić wsparcia i utrzymać sytuację bez zmiany. 


Może być też odwrotnie i samice zmieniają partnera.


Wśród dżelad można też spotkać męskie stada, składające się z samców, którzy osiągnęli dojrzałość i musieli opuścić swoje rodzinne stado. Tworzą grupy, bo w nich funkcjonują bezpieczniej, choć bywają zakałą okolicy.


Relacje między samcem alfa a samicami są partnerskie, obie strony dbają o siebie i zacieśniają więzy wspólną pielęgnacją.


Dżelady mają skomplikowaną komunikację, którą stanowią głównie dźwięki i gesty. Gdy czują zagrożenie podwijają górną wargę, odsłaniając dziąsła i zęby.




Innym znanym sygnałem jest też pokazywanie jasnych powiek poprzez podnoszenie czoła.


Mimo, że staraliśmy się zachowywać spokojnie i z dystansem, nie mogliśmy pozostać niezauważeni. 


Dżelady są pod ochroną jednak zdarza się że w porze suchej gdy brakuje żywności polują na nie ludzie. Dwukrotnie podczas naszej podróży w jakiś lokalnych uroczystościach widziałam osoby przebrane w futra samców dżelad, co potwierdził nasz kierowca. 
Innym podłożem konfliktu małp z człowiekiem jest wchodzenie dżelad na tereny uprawne. Niestety jak na gatunek, jesteśmy dużo bardziej inwazyjni niż dżelady. W Kanionie Psa sporo jest tarasowych upraw, które ograniczają im teren żerowania.



Oprócz dżelad w czasie tej podróży były inne atrakcje (choć oczywiście dżelady były dla mnie numerem 1 ;) Już po wyjeździe z miasta spotykaliśmy przy drodze ptaki. Oto kruk srokaty.


Wielkością przypomina naszą siwą wronę. Najchętniej zamieszkuje otwarte przestrzenie w sąsiedztwie wiosek czy miast i właśnie w takiej okolicy go spotkaliśmy. Zwykle żyje w parach lub małych grupach zbierając na ziemi owady, drobne bezkręgowce, gady, młode ptaki, jaja, owoce i  pozostawione przez człowieka resztki jedzeniaSpotkaliśmy jeszcze kilka kruków srokatych w towarzystwie sępów plamistych zwanych też sępami Rüppella  (to np. ten z rozłożonymi skrzydłami, większy) i sępów brunatnych, objadających resztki mięsa z porozrzucanych kości.



Sępa afrykańskiego podziwialiśmy również gdy kołował nad kanionem, wyglądał bardzo okazale. Ten (jak sama nazwa wskazuje) żyjący wyłącznie na Czarnym Lądzie ptak jest uznany za gatunek krytycznie zagrożony. Przyczyn jest wiele np. zamienianie obszarów naturalnych w rolnicze czy kłusownictwo, zwłaszcza związane z medycyną ludową. W 2007 roku w Tanzanii padło ok. 150 sępów afrykańskich.  Odkryto wtedy, że przyczyną było stosowanie diklofenaku, który dla sępów spożywających padlinę zwierząt leczonych nim był śmiertelnie toksyczny.



Wśród pasących się na łące krów było sporo drozdów kroplistych. Jako łapacze owadów korzystały z obecności bydła, mając w ten sposób więcej jedzenia, niż bez nich.


Na drutach (jak to niestety często bywa) wypatrzyłam przy drodze żołny etiopskie. Taki punkt obserwacyjny jest lubiany przez żołny różnych rodzajów, bo pozwala wypatrzeć motyle, koniki polne, muchy, pszczoły, chrząszcze itp., którymi te ptaki się żywią.


Gdy dotarliśmy do Kanionu Psa, powitał nas  toko srokaty..


To ptak żywiący się głównie owocami i owadami.



Na krawędzi klifów, z których roztaczał się piękny widok na okolicę


znów pojawił się szlarnik białooki, dla którego lasy, parki, ogrody i plantacje są typowym habitatem.





Kolejny ptak to smolarek czarny - rezydujący wyłącznie w Etiopii i Erytrei. Lubi wąwozy, klify skalne, szczególnie w okolicach wodospadów. Rejon to dla smolarka wymarzony.


i ... No właśnie i...Pisanie tego posta uświadomiło mi, z jakimi zawiłościami muszę się ciągle mierzyć przy identyfikacji ptaków. Zwłaszcza gatunków z innego kontynentu. Ten ptak to z całą pewnością crithagra tristriata, tłumaczony przez wyszukiwarki jako afrokulczyk skromny. Okazuje się jednak, że nazwa łacińska afrokulczyka jest inna. Poleganie na automatycznych tłumaczach to zapuszczanie się w niezłe "chaszcze" językowe, czasem zupełnie absurdalne. No i tak pozostałam jedynie z nazwą łacińską i jej odpowiednikiem w języku angielskim - Brown-rumped Seedeater. Charakterystyczną cechą tego ptaka są m.in. białe długie "brwi" nad oczami oraz biała plama piór pod dziobem. Żywi się drobnymi owocami i owadami. Gniazduje najchętniej w kolczastych krzewach akacji i jałowców. Lubi górzyste rejony. Jest endemicznym ptakiem na Wyżynie Abisyńskiej.


Zrobiliśmy jeszcze zdjęcie portugalskiego mostu, wokół pochodzenia którego jest sporo kontrowersji. Jedni twierdzą, że most został  zbudowany w XVI wieku przez Portugalczyków, inni że został on zbudowany przez Rasa Darge'a Sahle Selassie, wujka cesarza Menelika II w  wieku XIX. Znany jest również jako Most Rasa Darge'a.


Ruszyliśmy do Debre Libanos, by zobaczyć jeden z najważniejszych etiopskich klasztorów. Pierwotny budynek powstał w XIII wieku założony przez Tekle Haymanota, jedynego etiopskiego świętego, który miał w tej okolicy medytować w jaskini przez 29 lat. Opat klasztoru był drugim najpotężniejszym urzędnikiem Etiopskiego Kościoła .


Budynek klasztoru został zniszczony przez włoskich okupantów w 1937 roku, którzy wywieźli cenne przedmioty, do dziś niezwrócone takie jak dywany, krucyfiksy, puchary i kielichy mszalne, amfory, szaty liturgiczne i pozłacane mitry.


Włosi dokonali tu masakry, mordując 297 mnichów i 23 osoby świeckie. Obecny budynek został postawiony nagrobem Tekle Haymanota i powstał na zamówienie cesarza Haile Selassiego w 1961 roku.
Po wyjściu z klasztoru zobaczyliśmy biegnących w stronę świątyni ludzi. Myśleliśmy początkowo, że to pielgrzymka, ale okazało się, że to kondukt żałobny.



Ludzie wraz z trumną, na czele z duchownym obeszli klasztor dookoła i zniknęli równie szybko jak przyszli.


My poświęciliśmy jeszcze trochę czasu na podpatrywanie osób, które udawały się do kościoła. W Etiopii panuje zwyczaj, że należy okryć się białą szatą. Gdy wierni w niedzielę idą do świątyni, widać ich z daleka.  


Podziwialiśmy też umiejętność dzieci w odczytaniu pisma etiopskiego. To alfabet sylabowy stosowany do języka amharskiego i kilku lokalnych.


Poszliśmy też w okolice klasztoru, by zobaczyć czy są tam ptaki. Oczywiście jak wszędzie zaraz pojawiali się ludzie chcący pogadać. Mimo, że było sporo drobnych ptaszków, niewiele udało nam się zrobić dobrych zdjęć. Ciągle słyszeliśmy o kłopotach finansowych i potrzebie wsparcia, co okazało się stałą "śpiewką" ludzi lgnących  na widok chodzącego bankomatu, jakim są zagraniczni turyści.  W takich sytuacjach nie wdawaliśmy się w rozmowy, staraliśmy się ignorować,  ale nic ich nie zrażało do odejścia, za to ptaki zdecydowanie tak.
Poniżej pliszka jasna występująca wyłącznie w Afryce, lubiąca obszary górskie, zalesione, z płytkimi strumieniami. Właśnie w takim miejscu znaleźliśmy się. To terytorialny ptak i monogamiczny, łączący się w pary na całe życie.


Drozd żółtodzioby lubi skraje lasu, parki i ogrody. Podobnie jak spotykany u nas śpiewak potrafi rozbijać skorupy ślimaków np. o kamienie. Podjada owoce i nasiona. jest w tym rejonie rezydentem.


Kania czarna żywi się drobnymi kręgowcami - rybami, gryzoniami, ptakami, gadami i płazami.  Lubi okolice dolin rzecznych. Właśnie w takim miejscu ją spotkaliśmy. Podczas podróży często widywaliśmy te kanie, patrolujące przestrzeń nad drogą, co sugerowałoby że łatwo tam zdobyć pokarm. Można je jednak spotkać w bardzo różnych siedliskach.



Amarantka czerwonodzioba :) Wtedy zobaczyłam ją po raz pierwszy i od razu wzbudziła mój zachwyt. Wygląda jak kolorowy kwiat wśród szarych kamieni i ziemi. To maleńki ptaszek (na zdjęciu samiec), który często trzyma się ludzkich siedzib, bo bardzo lubi nasiona zbóż. Oczywiście jada też nasiona dziko rosnących roślin.


Nektarnik fioletowy pojawia się wszędzie tam, gdzie może spijać soki z kwiatów. Ten wygląda na młodego osobnika, bo jego szata nie jest kompletna z racji małej ilości błyszczących piórek.


Żerujące na owocach czepigi.


Kolejnego dnia ruszyliśmy na południe od Addis.

11 komentarzy:

  1. :-)) ach jak miło mi się czytało przy porannej kawce:-) A małpy zachwycające. Bardzo duża dawka ciekawych informacji. I cudne zdjęcia. Pozdrawiam cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak , tak małpy przepiękne Zdjęcia zachwycają, dobre pióro, uwielbiam tu zaglądać

      Usuń
    2. Dzięki wielkie :) Zapraszam Was na kolejne odcinki relacji. Pozdrawiam M

      Usuń
  2. Fantastyczna relacja!
    Małpy i ich życie to temat-rzeka.
    Pozdrawiamy serdecznie-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie małpy omijam dużym łukiem, obserwując je z daleka. Te są bardzo ostrożne w relacjach z ludźmi, słusznie ;) POzdrawiamy

      Usuń
  3. Wow. Ze są jeszcze na świecie takie miejsca z piękną naturą jak tutaj czy na Galapagos.... Fantastyczne!
    Małpy tylko raz widziałem na żywo na Gibraltarze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżelady są tylko w Etiopii :) Polecamy, kraj wyjątkowy :)

      Usuń
  4. Fantastycznie, że udało Wam się je zobaczyć. Z wymienionych przez Ciebie ptaków padł toko srokaty, widziałam jedynie toko brunatnego w Kenii przed laty. Jak cała Etiopia? Był to wyjazd zorganizowany, czy samodzielny? Czuliście się bezpiecznie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Etiopia jest bardzo bezpieczna, choć ludzie mają raczej postawę roszczeniową i trzeba trzymac się zasad w dolinie Omo :) korzystać z miejscowych przewodników :)Bardzo ciekawy i mający duzo do zaoferowania kraj. Wyjazd we własnym zakresie, na południe turystyka masowa nie dociera bo nie ma dróg :)Mnóstwo wrażeń dla tych którzy szukają najdzikszych rejonów Afryki :)

      Usuń
  5. Dziękuję za tę ucztę dla oczu i sporą dawkę ciekawostek :). Naprawdę są to jedyne roślinożerne małpy? Ptaki stanowiły zdecydowanie najmniej ciekawy obiekt dla mnie w trakcie safari po tanzańskich parkach narodowych, ale muszę przyznać, że Wy sfotografowaliście je znakomicie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie piękne te żołny! Najpiękniejsze!

    OdpowiedzUsuń