Chałka...w poszukiwaniu ideału.

Skubnęłam kilka dojrzałych poziomek, obejrzałam rozrastające się krzaczki ziół, podparłam ciężki kwiat różowej hortensji i wchodząc z balkonu do domu poczułam ten dobrze mi znajomy zapach. Powiew powietrza owinął nim mnie, niczym szalem. Delikatny zapach pieczywa wymykał się z piekarnika. Była w nim skromna nuta słodyczy, która zmienia go w wyjątkowy. Taki zapach działa na zmysły. Wyczuwam głód i myślę o miodzie, który zatrzymał zapach kwiatów lipy i teraz sączy go wraz z każdą kropelką złocistej gęstości dzieła pszczół. Oglądam przez szybkę piekarnika, jak rumieni się. Najpierw delikatne muśnięcia, potem kolory zaczynają nabierać mocy. Tak piecze się chałka. Moje ulubione pieczywo śniadaniowe. 
Ciągle szukam tej idealnej, ale to nie ma najmniejszego uzasadnienia. Każda, którą upiekę wydaje mi się tą najlepszą. Potem mija jakiś czas i w głowie kiełkuje myśl "a może by tak zrobić kolejną chałkę i zobaczyć jak smakuje?". Zaczynam sama siebie diagnozować ;) Chyba "nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by gonić go". Tym sposobem mam kolejną chałkę idealną. Zapewne za jakiś czas pojawi się kolejna na blogu. Nie bądźcie zaskoczeni. Niech Was też nie zwiedzie zdjęcie, to nie jest chałka, to jest chała która ma prawie pół metra długości i szeroka jest na ponad 15 cm. Jakoś tak wyszło, że uplotłam jednego giganta. Na razie preferuję chałki z błyszcząca skórką. Nie używam kruszonki ani żadnych ziaren. Jednak z czasem, kto wie...


500 g mąki pszennej o dużej zawartości białka (użyłam manitoby)
60 g cukru
1 łyżeczka soli
1 duże jajo 
60 g roztopionego tłuszczu (masło lub margaryna)
250 ml letniej wody
10 g suszonych drożdży lub 7 g drożdży instant
ew. wanilia/tonka

dodatkowo do posmarowania:
1 jajko
1 łyżka letniej wody

Tłuszcz rozpuścić i ostudzić. W dzieży miksera, w którym będziemy wyrabiać ciasto wymieszać drożdże z łyżeczką cukru i 1/4 wody. Odstawić na ok. 10 minut. Jajko roztrzepać. Rozpuszczony tłuszcz połączyć z wodą, cukrem i solą. Wymieszać, dodać do drożdży. Wsypać mąką, dodać roztrzepane jajo  i całość wyrobić hakiem przez ok. 10 minut. Ciasto musi być gładkie i nie przyklejać się do ścianek. Przykryć misę folią i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 1 godzinę lub do podwojenia masy. Ciasto pięknie daje się formować, nie wymaga podsypywania mąką, ani smarowania rąk olejem. Nie lepi się. Można podzielić masę na 3 części i upiec tradycyjny warkocz lub pomęczyć się nad czymś bardziej efektownym ;) 
Jeśli interesuje Was jak zrobić taki splot jak powyżej zajrzyjcie do filmiku instruktażowego tu - klik. Masę trzeba podzielić na 5 równych części. Uformowałam wałeczki o długości 54 cm. Jednak nie tak równe na całej długości jak na filmie, tylko na końcach, na ok. 10 cm znacznie węższe. Mam nadzieję, że rozumiecie, środek grubszy, a końcówki coraz cieńsze. Zaplatałam razem z filmem. Jest bardzo pomocny. 
Po zapleceniu wyłożyć blachę papierem do pieczenia. Po przekątnej ułożyć chałkę, włożyć blachę do dużej torby foliowej i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 50 minut. Następnie nagrzać piekarnik do 190 stopni C. Chałkę wysmarować rozbełtanym jajkiem z 1 łyżką wody. Wstawić do piekarnika na 20 minut. Następnie sprawdzić czy się nie przypieka zbyt mocno. Jeśli kolor jest dobry, przykryć chałkę folią aluminiową i piec kolejne 20 minut. Po wyjęciu ostudzić na kratce. Smacznego!


11 komentarzy:

  1. Małgosiu ta chałka wygląda zjawiskowo.Zapleciona perfekcyjnie!!!
    Nie mogę się napatrzeć

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, jak malowana. Ta jest dla mnie idealna. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest piękna, to chyba najpiękniejsza chałka jaka upiekłam :)

      Usuń
    2. Właśnie taka piękna też wybornie smakuje. Został już tylko "ogonek" ;D

      Usuń
  3. Dokładnie tak jak MARGOT napisała - zjawiskowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym nie jadła,tylko do ściany przybiła i patrzyła jaka cudna.
    Coś niesamowitego,takiej chałki to ja nigdzie nie widziałam.
    Pozdrawiam.
    I.

    OdpowiedzUsuń