Do Cieszyna wpadliśmy po drodze, jadąc na Morawy. Czujemy niedosyt, bo miasto wydało nam się zachwycające. Byliśmy tam wieki temu, każde osobno i oboje niewiele pamiętamy, bo to odległe czasy. Bez wątpienia warto miastu poświęcić więcej uwagi, ale nam tak się ułożyło. Postanowiliśmy odwiedzić trzy cieszyńskie atrakcje. O szlaku magnoliowym dowiedziałam się kiedyś od Anity. Od tego zaczął się pomysł odwiedzin. Po kontakcie z Kasią, mieszkanką Cieszyna, dostaliśmy namiary na pozostałe atrakcje. Nie zawiodły nas! To mało powiedziane :) Naprawdę warto było! Podziękowania dla Anity i Kasi :) Zwłaszcza Kasi za fatygę i informacje o stanie kwitnienia magnolii.
Magnolie i wszelkie lilie wodne wzbudzają we mnie niegasnący zachwyt. Dlatego jak tylko mam możliwość fotografuję je. To był mój pierwotny motyw odwiedzin.
Potem jednak, już na miejscu zrozumiałam, że wcale nie to jest najważniejsze. W Cieszynie kwitnie bardzo dużo magnolii. Jadąc przez miasto trudno ich nie zauważyć. Magnolie to tylko element całego otoczenia. Szlak, o którym znajdziecie informacje wraz z mapką i opisami przystanków tu - klik, doczekał się też swojego wpisu w Wikipedii - klik.
Drzewa są tu pięknym elementem otoczenia budynków. W XIX wieku magnolie sadzono w ogrodach, najczęściej przy willach bogatych mieszczan. Jednak pierwsze magnolie sprowadził do Cieszyna katolicki ksiądz, jezuita - Leopold Jan Szersznik i było to ok. 1800 roku.
Cieszyński Szlak Kwitnących Magnolii to trasa wynosząca niewiele ponad 1 km. Drzewa najczęściej zobaczymy przez ogrodzenie, choć gałęzie "tu i tam" wystają i wyrastają wysoko. Drzewa z rodzaju Alexandrina, Rustica Rubra, czy Lennei to stare odmiany z XIX wieku, o dużych kwiatach, odporne na choroby i przemarzanie.
Czytając przy poszczególnych przystankach o opisanych miejscach, zanurzycie się nieco w historię miasta, której architektura jest nieodłącznym elementem. Przy okazji poznacie kim byli dawni mieszkańcy tych wyjątkowych miejsc. Stare, ale bardzo dobrze utrzymane budynki mają ciekawe i zrobione z dbałością o szczegóły wykończenia. Często schowane są za kutymi w metalu ogrodzeniami i ciągle mają swoich lokatorów. Ich piękno przyciąga też tymczasowych gości ;)
Niestety fotografowanie budynków to wyzwanie. Wszędzie wzdłuż ulic stały zaparkowane samochody, co znacznie utrudniało "złapanie" perspektywy. Nie ma jednak co marudzić, każdy powinien to zobaczyć na własne oczy.
Tu jeszcze widok na fragmenty ulicy 3 Maja, która stanowi część magnoliowego szlaku.
Drugie miejsce, które odwiedziliśmy to ...
Puńcówka to nazwa potoku, dopływu Olzy, która rozdziela Cieszyn na część polską i czeską. O tej porze roku Lasek tonie w czosnku niedźwiedzim. Kwiaty jeszcze się nie rozwinęły, choć kilka udało nam się zobaczyć.
Pierwsze ptaki, jakie spotkaliśmy tuż przy wejściu do rezerwatu to raniuszki. Chodząc po lasku widzieliśmy całkiem sporo popularnych gatunków (sikory, kowaliki, rudziki, pliszki, pełzacze), pojawił się też dzięcioł czarny.
Rezerwat utworzono 61 lat temu, żeby chronić populację
cieszynianki wiosennej. To roślina zagrożona wyginięciem, która w Polsce występuje głównie na Pogórzu Cieszyńskim.
Bez problemu znaleźliśmy ją przy ścieżce, choć większość kępek była już w przekwicie i w naturalny sposób znikała pod liśćmi czosnku w środku rezerwatu.
Poniżej cieszynianka z Gołubieńskiego Ogrodu Botanicznego na Kaszubach, gdzie zobaczyliśmy ją po raz pierwszy w porze pełnego kwitnienia.
Na Ziemi Cieszyńskiej jest to roślina symboliczna, której motyw wykorzystuje się w nadawaniu honorów osobom zasłużonym dla lokalnej społeczności. Jest to Laur Ziemi Cieszyńskiej. Złota, Srebrna i Honorowa Cieszynianka to statuetka przedstawiająca kwiat cieszynianki wykonany według projektu cieszyńskiego plastyka Henryka Jasińskiego.
Lasek Miejski nad Puńcówką to naturalny grąd, obecnie mający postać lasu brzostowo-jesionowego. To jedyna taka postać lasu w Polsce, występująca tylko na obszarze Pogórza Cieszyńskiego. Rośnie tam ponad 180 gatunków roślin.
Oprócz wymienionych takich jak cieszynianka, czosnek niedźwiedzi i widoczny na zdjęciach wyżej bluszcz pospolity, naszą uwagę przyciągnęły paprocie
i rosnące dywanami kokoryczki oraz
ziarnopłony wiosenne.
Megi podczas spaceru zaspokoiła w Puńcówce swoje pragnienie, bo noszona przez nas woda w butelce, wlewana do miski już tak dobrze nie smakuje ;)
Ostatnie miejsce, które odwiedziliśmy to Stary Cmentarz Żydowski przy ul. Hażlaskiej 39. Jego dzieje sięgają pierwszej połowy XVII wieku. Ma niecałe 2 ha powierzchni i ok. 1500 zachowanych nagrobków. Tyle suchych informacji. Właściwie to do tej pory nie wiem co napisać o cmentarzu. Widziałam wiele nekropolii żydowskich, w tym te duże w Polsce - w Łodzi i w Warszawie, czy najstarszy i największy cmentarz żydowski na świecie położony na Górze Oliwnej w Jerozolimie. Jednak ten w Cieszynie zrobił na mnie niezapomniane wrażenie. Zdjęcia też nie pokażą tego, co widzi ludzkie oko i jakie temu towarzyszą emocje. A emocje były!
Pamiętam, kiedy po raz pierwszy spojrzałam z góry na cmentarz. Było to obok domu pogrzebowego. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Podobne emocje towarzyszyły mi w kompleksie świątyń w Kambodży, które wchłaniała dżungla. Tu wszystko przykrył bluszcz. Oplótł kamienne macewy i schwytał je w swoje posiadanie, niczym w sieć.
W niektórych miejscach drzewa weszły z macewami w jakiś wyjątkowy rodzaj współpracy.
W innych przypadkach jakby wybrały współistnienie oznaczające, że są nierozerwalnie ze sobą połączone.
Klimat tego miejsca poruszył mnie do głębi. Nie umiem tego ubrać w słowa.
Patrząc na rozchwiane stele nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że "wędrują" one w dół wzgórza.
Wśród kurtyny z bluszczy kryły się różne ptaki. Uwiły sobie gniazda mając nadzieję, na spokojne, niezakłócane ludzką obecnością rodzicielstwo. Kos wyprowadził właśnie swoje młode z gniazda i nie krył irytacji z naszej obecności.
Widok na dom pogrzebowy przy cmentarzu.
Kamień przynoszony na żydowski grób to częsty widok na cmentarzach. Jest to symbol trwałej, nieprzemijającej pamięci. Tak będzie z tym wspomnieniem o miejscu niezwykłym, którego uroku nie odda żadne zdjęcie :)
Wiele razy byłam w Cieszynie. To miasto jest takie magiczne. Zdjęcia cmentarza są fascynujące
OdpowiedzUsuńKrysiu cieszę się z Twoich odwiedzin. Miasto piękne, a cmentarz wyjątkowy. Pozdrawiamy :)
UsuńA ja tak blisko mieszkam tego magnoliowego miasta. Wstyd mi, że zawsze tylko przejazdem tam bywałam. Pięknie zajrzałaś do wnętrza magnolii. Cmentarz żydowski z klimatem trudnym do opisania. Jakże trafnie porównany do Angkor. Bardzo mi się podobał Cieszyn Twoimi oczami widziany. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Ula :) na cmentarz warto zajrzeć. Już jestem ciekawa jakby wyglądał w Twoim obiektywie :) Pozdrawiam
UsuńZafascynowałaś mnie zdjęciami tego cmentarza żydowskiego. Jest zupełnie inny od cmentarza- muzeum we Wrocławiu. Tutaj macewy są w pewnych odległościach od siebie, co daje poczucie przestrzeni, a zarastająca je zieleń otula w przeszłości.
OdpowiedzUsuńMagnolie są i w Szczecinie specjalnym symbolem, stare krzewy sprzed stu lat i masa nowych. Chcę do Cieszyna!
Klaro to wyprawa przez cały kraj, ale może skuszą Cię wina morawskie, które nam poleciłaś ;) Przy okazji zobaczysz cmentarz....jest niesamowity i żadne zdjęcie tego nie odda. We Wrocławiu nie widziałam cmentarza, ale przy okazji nie omieszkam :)
Usuń