O ptakach na kanaryjskiej wyspie Lanzarote powinnam była już dawno napisać. Byliśmy tam kiedyś w listopadzie. Nie jest to wymarzony okres do obserwacji ptaków, ale najlepszy, żeby uciec od późnojesiennej szarości. Wzięłam teleobiektyw i miałam go w pogotowiu niemal zawsze. To, że zwlekałam z napisaniem, wynika z problemu identyfikacji niektórych osobników. Nie lubię tego robić i irytuje mnie szukanie szczegółów u ptaków, które trudno rozpoznać. Zawsze mam z tyłu głowy myśl, że może to jednak nie ten? Szczególnie dotyczy to brodzących, które w tym okresie mają szatę przejściową i znaki szczególne ułatwiające rozpoznanie stają się mało widoczne. Na wyspie było niesłychanie wietrznie, co utrudniało stabilne utrzymanie aparatu. Morska bryza też stanowiła problem związany z robieniem zdjęć. Krople słonej mgiełki niesionej przez wiatr ciągle osiadały na obiektywie. Wystarczyło ją wyczyścić i za chwilę znów była. Mimo różnych perturbacji udało mi się sfotografować kilka gatunków. Pierwszy raz właśnie na Lanzarote spotkałam kamusznika, należącego do rodziny bekasowatych.

Zwykle poszukują na ziemi nasion, ale łapią też chętnie pasikoniki, świerszcze czy szukają gąsienic motyli.
Dzierzba śródziemnomorska (rodzina dzierzb) podobna do spotykanego u nas srokosza, jest ciut mniejsza. Ma ok. 24-25 cm długości.
Dopiero za czwartym razem doliczyłam, że faktycznie jest 10 siweczek :) Ciagle wychodziło mi mniej.
OdpowiedzUsuńBrawo! To urokliwe ptaszki :)
Usuń