Potrawka z borowików z dodatkiem szalotki, białego wina, tymianku i śmietany.

 W tym sezonie rozsypał się u nas róg obfitości prawdziwków. W naszym bukowym lesie głównie zbieram prawdziwki, ale ten rok był wyjątkowy. Od końca sierpnia non stop za każdym razem, kiedy wychodzę z Megi na spacer przynoszę do domu grzyby. Chyba w całym swoim życiu nie zebrałam ich tyle co teraz. Poza tym przez dłuższy czas grzyby były w zasadzie w stu procentach zdrowe. Robiliśmy je na wszystkie możliwe sposoby do bieżącego spożycia. Prawdziwkami obdarzyłam też całą najbliższą rodzinę. Domowa spiżarnia wzbogaciła się o grzybowy susz. Jednak największa dla mnie frajda to po prostu zbieranie grzybów. Czasem były tak piękne, że można było na nie patrzeć jak w obraz, zachwycać się i cieszyć chwilą. 

Bardzo chętnie robię potrawkę z grzybów. To wspomnienie z rodzinnego domu. Przez lata robiłam ją z mieszanych grzybów leśnych, z dodatkiem cebuli i śmietany. Tak przyrządzoną jedliśmy często jako danie obiadowe z tłuczonymi ziemniakami. Jednak w tym sezonie "prawdziwkowym" zmieniłam skład i jest to nieco inna potrawa. Sąsiadka podpowiedziała mi, żeby do smażonych na maśle borowików, które z natury są słodkawe, dodać nieco białego, wytrawnego wina, które zrównoważy smak. Poeksperymentowałam i w końcu wyszły idealne. 

proporcje dla dwóch głodnych osób 😉

800 g oczyszczonych i pokrojonych prawdziwków

2-3 łyżki masła

80 g drobno pokrojonej szalotki

1 czubata łyżeczka suszonego tymianku/ 1 czubata łyżka liści świeżego tymianku

80 ml białego, wytrawnego wina

sól i pieprz do smaku

2 łyżki czubate kwaśnej śmietany do sosów 


Rozgrzać patelnię, na 2 łyżki masła wsypać szalotkę. Zeszklić ją  i dodać pokrojone borowiki. Smażyć aż wyparuje z nich płyn i delikatnie zrumienią się. Jeśli na patelni będzie zbyt sucho, dodać jeszcze jedną łyżkę masła. Podlać potrawkę winem, alkohol wyparuje ale smak wina pozostanie. Doprawić do smaku tymiankiem, solą i pieprzem. Na koniec dodać śmietanę i usmażyć tylko  tyle, żeby całość ładnie się połączyła. Smacznego :) Do dekoracji dodałam na wierzch nieco posiekanej natki pietruszki.

Na koniec mała próbka tego co widzialam w lesie :)


Na dolnym pasku ostatnie zdjęcie pokazuje umorusany nosek Meguni, która jest moją nieodłączną towarzyszką grzbobrania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz