Samosy - hinduskie pierożki.

Samosy - hinduskie pierożki.

Zapraszam Was do zrobienia hinduskich pierożków smażonych w głębokim tłuszczu. Są bardzo popularne nie tylko w Indiach, ale wszędzie gdzie spotykamy hinduska mniejszość, np. w Singapurze czy w RPA. To popularny w kraju curry fast food i jakże zdrowy. 

Samosy z mięsnym nadzieniem


Składniki na 16 szt.:

Ciasto:
250 g mąki pszennej (użyłam typu 00)
40 g płynnego masła klarowanego
125 ml letniej wody
1 łyżka soku z cytryny
1/2 łyżeczki soli

Nadzienie:
450 g mięsa wieprzowego, mielonego (np. z łopatki)
1 duża czerwona cebula
3-4 ząbki czosnku
1 kawałek kory cynamonu (dł. ok. 8-10 cm)
1 strączek zielonego kardamonu
1 chili
4-5 goździków
1 łyżka garam masala
imbir (kawałek o dł. 2 cm)
1 łyżka mielonej kurkumy
pieprz cayenne do smaku
sól do smaku

1 łyżka płynnego, klarowanego masła

Mąkę wysypać na blat, zrobić w środku dołek, wlać do niego letnie masło klarowane, wymieszać, potem dodać  pozostałe składniki i zagnieść miękkie i elastyczne ciasto. Zawinąć w folię i ułożyć w ciepłym miejscu, żeby odpoczęło przez przynajmniej 30 min.
Drobno posiekaną cebulę, czosnek i imbir obsmażyć na maśle klarowanym, dodać przyprawy (oprócz soli i pieprzu cayenne), wymieszać, przesmażyć, wrzucić na to mięso, posolić, wymieszać i smażyć na średnim ogniu. Gdy mięso zmieni kolor, dodać do niego posiekaną chili, pieprz cayenne do uzyskania akceptowalnego stopnia ostrości. Mięso ostudzić do wykonania pierożków.
Ciasto uformować w wałek i podzielić na 8 równych kawałków. Stopniowo każdy rozwałkować na koło, przekroić na pół. Wzdłuż przekrojenia delikatnie posmarować brzegi masłem klarowanym. Złożyć w rożek jak na filmie KLIK (od 13 minuty), ułożyć go między kciukiem i palcem wskazującym, napełnić farszem dociskając łyżeczką. Brzegi przed zlepieniem góry też posmarować masłem i zakleić. Odłożyć na omączona powierzchnię i spieszyć się z pozostałymi.
Pod koniec lepienia samosów rozgrzać 1-1,5 litra oleju w garnku. Zrobić próbę z kawałkiem ciasta. Gdy wypływa i delikatnie obrumienia się w ciągu 15 s to można smażyć. Wkładać 3 samosy na raz, żeby zbytnio nie schłodzić tłuszczu. Po zrumienieniu wyłożyć na papierowy ręcznik, żeby odsączyć. Podawać ciepłe.

Zawijana bułka ze szpinakiem-wiosna w piekarni.

Zawijana bułka ze szpinakiem-wiosna w piekarni.

Kwiecień sypnął kwieciem, a wokół i w piekarni Amber zazieleniło się wiosennie. Tym razem pieczemy z przepisu Tosi, z blogu Smakowity chleb. Ten wypiek już w marcu wyróżnił się urodą, dołączony do listy "Na zakwasie i na drożdżach". Wersja Tosi to pojedyncze bułeczki, ja jednak postanowiłam upiec długą bułkę do krojenia. Wybrałam wersję na drożdżach, ale u Tosi znajdziecie również przepis z użyciem zakwasu. Dokonałam też drobnych zmian w przepisie.
Dzisiejszy wypiek dołączam do "wiosennie zakręconej" listy Wisly "Na zakwasie i na drożdżach" i do Panissimo.


Zawijana bułka pszenna ze szpinakiem


Nadziewane kalmary.

Nadziewane kalmary.

Morze to źródło ryb i jego owoców. Jako fanatycy posiłków opartych na nich ugotujemy dziś danie, które przywoła aromaty z wybrzeża Konkan w Indiach (pisaliśmy o nim tu - klik). Przygotujemy nadziewane kalmary.


NADZIEWANE KALMARY


Indie - puste plaże wybrzeża Konkan.

Indie - puste plaże wybrzeża Konkan.

Spokój i cisza tych miejsc przerosły nasze oczekiwania. Kuchnia również. Zwykle raczyliśmy się potrawami wegetariańskimi, bo te dominowały. Proste restauracyjki, w których poza Hindusami trudno było znaleźć obcokrajowca serwowały fantastyczne potrawy z ziemniaków, pomidorów, okry, bakłażana, cukinii, cebuli, pomidorów, czosnku, chili, wzbogacone obłędnymi mieszankami przypraw. Można było ucztować za równowartość kilku złotych. Wybrzeże Konkan to prawdziwa oaza pozbawiona cech masowej turystyki. Cieszymy się, że właściwie przez przypadek zawitaliśmy w tej okolicy. Ganpatipule, do którego udaliśmy się natychmiast z lotniska po podróży z Europy leży 350 kilometrów od Mumbaiu. 


W poszukiwaniu chałki idealnej.

W poszukiwaniu chałki idealnej.

Nie wdaję się w rozważania typu "najlepsza chałka na świecie". Wszystko jest przecież bardzo subiektywne, a poczucie smaku w szczególności. Od jakiegoś czasu poszukiwałam chałki, która przypominać mi miała tę z dzieciństwa. Był to zbędny wysiłek, bo najlepszy dla mnie przepis znalazłam w książce stojącej w domu na półce -"Ciasto drożdżowe na różne sposoby" autorstwa Małgorzaty Zielińskiej. Niezbyt słodka w smaku, puszysta i równie smaczna w kolejnych dniach (2 sztuki przetrwały trzy dni). Polecam Wam, może to będzie i dla Was chałka idealna :)


Chałka na miodzie


Składniki na 2 średnie chałki:

500 g mąki pszennej
20 g świeżych drożdży
60-70 ml letniej wody
1 łyżeczka cukru
3 jaja L
4 łyżki oleju
1/4 szklanki płynnego miodu
1 jajo M do glazury chałki

Rozpuścić drożdże w wodzie, dodać cukier, 2 łyżki mąki i odstawić w ciepłe miejsce, żeby zaczyn zaczął pracować. 

Zaczyn dodać do przesianej mąki i reszty składników i wyrabiać ciasto ok. 10 min. Powinno być gładkie, elastyczne i odchodzić od powierzchni dzieży czy blatu (jeśli wyrabiamy ręcznie). Gdyby było za ścisłe można dodać trochę wody. Masę odstawić w ciepłe miejsce do podwojenia objętości, raz w trakcie wyrastania odgazować.
Podzielić ciasto na dwie porcje. Każdą z porcji na 3 części. Uformować równe wałeczki i spleść w warkocz, pamiętając, żeby dobrze zlepić końce i podwinąć je pod spód.
Chałki ułożyć na blasze do pieczenia wyłożonej pergaminem. Przykryć czystą ściereczką i poczekać do podwojenia objętości. Posmarować dobrze roztrzepanym jajkiem i piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C przez 30-35 min.

Przepis na chałkę dodaję do kwietniowej listy przepisów wiosennie zakręconych na blogu Wisly NA ZAKWASIE I NA DROŻDŻACH oraz do Panissimo.