Ciasteczka owsiane.

Ciasteczka owsiane.

Zawsze pod koniec lata zaczynają się ptasie migracje. Wszyscy słyszymy o bocianach, jaskółkach, żurawiach itp. Od kilku lat obserwujemy też w "naszym" lesie moment, kiedy spora część ptaków odlatuje. Robi się bardzo pusto i cicho. Na pocieszenie dziś ciastka owsiane, dla nas pyszne, niezbyt słodkie z ciekawą nutą smakową. Każde ciacho jest spore bo ma średnicę ok. 8-9 cm. Jeśli lubicie słodkie wypieki zwiększcie nieco ilość cukru. 

Ciasteczka owsiane

Składniki na 24 szt.

250 g mąki pszennej
szczypta soli
1 płaska, niepełna łyżeczka sody oczyszczonej
1 płaska, niepełna łyżeczka proszku do pieczenia
220 g miękkiego masła
150 g cukru muscovado
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii 
2 jaja
265 g płatków owsianych
70 g rodzynek
60 g pekanów
80 g suszonych moreli *

Rodzynki zalać wrzątkiem i odstawić do namoczenia. pekany grubo posiekać, podobnie suszone morele. Mąkę, sól, sodę i proszek wymieszać i odstawić.
Masło utrzeć na jednolitą masę, dodać cukier i kontynuować ucieranie dodając po jednym jajku. Następnie dodać do utartej masy maślanej suche składniki, płatki i bakalie i wszystko razem wymieszać. 
Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia wykładałam masę przy pomocy gałkownicy do lodów.  Każdą porcję rozpłaszczałam przy pomocy wypukłej strony łyżki. Na blasze układałam po 8 porcji, zachowując między nimi odległości, które zmniejszają się podczas pieczenia. Piekłam każda porcję ok. 12 min w 180 stopniach C. Ciastka po upieczeniu ( powinny być lekko miękkie po wyjęciu)  studziłam na kratce. Ciastka po upieczeniu miały średnicę 8-9 cm.
* najlepsze w smaku suszone morele to ciemnobrązowe, bez konserwantów.
Islandia - Góry Kerlingarfjoll.

Islandia - Góry Kerlingarfjoll.

Pomysł odwiedzenia Islandii rodził się w naszych myślach od kilku lat. Zawsze jednak było jakoś nie po drodze. W zeszłym roku nastąpił przełom. Z lodowego lądu wróciła nasza znajoma, my zaś po obejrzeniu kilkunastu zdjęć jej autorstwa wiedzieliśmy, że w kolejnym sezonie będziemy tenże ląd odkrywać.

Islandia ma w sobie wiele z tego co kochamy - bezkresne, dzikie, piękne przestrzenie, niezwykłe krajobrazy, pustkę, nostalgię, aurę tajemniczości, widoki powabne i szorstkie, ptaki nasze ukochane, pierwotną roślinność która walczy na wielu frontach z deszczem, wichurą, temperaturą, śniegiem, wodą. Latem roślinność wygrywa. Widoki - marzenie. Chyba po raz pierwszy w życiu widząc niektóre krajobrazy śmiałem się ze szczęścia. Chwilę potem stresowałem się przed kolejną przeprawą przez rzekę.

Ma ten kraj też wiele z tego, co nas odstręcza - brak tradycji kulinarnej, co skutkuje smakową miernotą. Do tego wszędobylska bylejakość wystroju wnętrz. Coś co nie razi w Azji południowowschodniej, gdzie eksplozja smaków, bujna roślinność i egzotyka zagłusza brak gustu, na Islandii doskwiera w dwójnasób . Brakuje też wątku historycznego, bo choć miejsce pierwszego parlamentu, czy ślady Wikingów było nam dane oglądać, to poza nimi tradycja i historia jakoś nas omijały. Pewnie nie tylko nas.

Te 10 dni, 2900 przejechanych kilometrów, szutrowe i kamieniste drogi, brodzenie w rzekach, piesze wędrówki, niewiele snu, załatana (cudem) opona, marne jedzenie, sztuczne kwiatki w plastikowych wazonikach i pokoiki z piętrowymi łóżkami za 100 Euro dały nam w kość. Za to pogoda ... ta rozpieściła nas ponad miarę. Nasza koleżanka opowiadająca o poziomych deszczach i huraganach najzwyczajniej minęła się z prawdą :-). My tych "atrakcji" nie doświadczyliśmy. Pozytywne wspomnienia z wizyty na tej odległej wyspie pozostaną na długo i głęboko w naszej pamięci.

Dziś krótka impresja z jednego z wielu miejsc, które wzbudziły nasz zachwyt. Jedziemy z północy na południe górską drogą F35, zwaną Kjolur. To bodaj pierwsza droga wytyczona przez intrerior  z pólnocy na południe. Po drodze jest sporo atrakcji, ale dziś skupiamy się na jednej.

Tu dygresja. Drogi na Islandii oznaczone literą F, to te które wiodą przez interior i nie znają słowa "asfalt", części z nich obcy jest też wyraz "most" na rzece. Wjazd mają na nie tylko pojazdy z napędem na 4 koła. Spotkaliśmy solidne pojazdy, które w rzekach utknęły, więc nie jest to chybiona sugestia. Zimą są zamknięte, ze względu na warunki pogodowe. Otwierane są pod koniec maja, w czerwcu, niekiedy w lipcu. Zamykane są jesienią. Jedzie się czasem nieźle, a czasem jak po grudzie. Od czasu do czasu usłyszy się kamień uderzający w podwozie, albo w boczne drzwi. Czasem wpadnie się w dziurę, słysząc huk, ale po jakimś czasie człowiek przywyknie.

Skręcamy w F 347 kierując się do gór Kerlingarfjoll. 



Chleb orkiszowo - kasztanowy na zakwasie.

Chleb orkiszowo - kasztanowy na zakwasie.

W sierpniowej Piekarni Amber zaproponowała chleb z przepisu Piotra Kucharskiego. Żeby go wykonać, trzeba mieć zakwas pszenny, który łatwo jest zrobić na bazie żytniego (informacja poniżej na końcu przepisu). Po powrocie z Islandii postanowiłam podjąć kolejne ryzyko zrobienia zakwasu żytniego (choć przyznam, że jestem skutecznie do tego zniechęcona). Nie powiem, że chodzi "jak burza", ale mam nadzieję że się w końcu rozkręci. 

Chleb orkiszowo - kasztanowy na zakwasie


Składniki:
400 g aktywnego zakwasu pszennego*
450 g wody
670 g mąki orkiszowej typ 850 lub niższy
70 g mąki kasztanowej (można zastąpić żołędziową)
15 g soli

Sposób przygotowania:

Wszystkie składniki połączyć i wyrabiać najlepiej w robocie na niskich obrotach przez 5 minut. Następnie 2 minuty na szybszych. Jeśli wyrabiamy ręcznie to około 10 minut delikatnie podsypując sobie mąka blat. Przełożyć do miski do wyrastania i przykryć folią spożywczą. Po około 1,5 godzinie złożyć ciasto tzn. wilgotną ręką wyciągnąć każdy z boków ku górze na tyle żeby nie rozerwać ciasta i złożyć do środka. Czynność tą powtórzyć jeszcze raz po około 40 minutach. Następnie gdy ciasto ponownie wyrośnie czyli po około 2 godzinach. Podzielić na dwie części i przełożyć do dwóch nasmarowanych podłużnych foremek (około 22 cm). Włożyć do reklamówki i wstawić na noc (około 10-12 godzin) do lodówki. Rano wyjąć chleb z lodówki. Rozgrzać piekarnik do 240 C. Naciąć bochenki i wstawić do rozgrzanego piekarnika. Na spód piekarnika wlać 100 ml zimnej wody i szybko zamknąć piekarnik. Piec około 45 minut. Po upieczeniu wyjąć z foremek i odstawić na kratkę do pieczenia żeby odparował.

*Jeśli nie mamy zakwasu pszennego a mamy np. żytni. Wystarczy łyżkę żytniego wymieszać z 200 g mąki pszennej lub innej np. orkiszowej i 200 ml wody. Czynność tą należy wykonać około 8-10 godzin przed mieszaniem ciasta. Wtedy zakwas będzie odpowiednio aktywny.

Moje uwagi:
- chleb piekłam w jednej foremce o wymiarach 31,5 cm x 13 cm, w związku z tym czas pieczenia wydłużyłam o 10 minut,
- mój chleb niewiele wyrósł w lodówce, chyba nieumiejętnie go nacięłam, bo pękł mi w czasie pieczenia a po nacięciu prawie nie było śladu,
- upieczony bochenek ma dość zwarty miąższ, choć dziurki się zrobiły, zatem mógłby być lepszy ;),
- mąka kasztanowa nadaje wypiekowi ciemny kolor.

Sierpniowi Piekarze :
Akacjowy Blog
Apetyt na smaka
Kuchennymi drzwiami
Kuchnia Gucia
nie-ład mAlutki
Ogrody Babilonu
Weekendy w domu i ogrodzie
W poszukiwaniu slowlife
Szkocja - Wyspa May cz. 2.

Szkocja - Wyspa May cz. 2.

Na szkocką Wyspę May wybraliśmy się w wielkanocny poniedziałek. Popłynęliśmy tam, żeby zobaczyć maskonury i o tym napisaliśmy już wcześniej tu - KLIK. Jednak oprócz maskonurów są tam inni mieszkańcy. Dziś właśnie o tym. 


Bułki owsiane w Lipcowej Piekarni.

Bułki owsiane w Lipcowej Piekarni.

W Lipcowej Piekarni Amber padła propozycja Magdy z bloga Konwalie w kuchni, aby upiec owsiane bułki Adama Piekarza. Nie mogłam sobie odmówić tak kuszącego wypieku, na dodatek na drożdżach. Od kilku miesięcy bowiem bezskutecznie próbuję reanimować zakwas, zrobić nowy i tak wszystko kończy się fiaskiem. Może ktoś podzieli się ze mną zakwasem albo doradzi coś w tej kwestii, bo żaden zakwas nie chce ze mną współpracować. Wracając do bułek...są bardzo smaczne, z piękną wewnętrzną strukturą, chrupiące. To bułeczki niezbyt duże, takie w sam raz do rozkrojenia i zrobienia kanapki. 


Bułki owsiane ekstremalne Adama Piekarza


Składniki na 16 szt. :

150 g mąki owsianej pełnoziarnistej*
250 g mąki pszennej typ 500
350 g maślanki (prawdziwej bez dodatków)
3 g drożdży instant
20 g słódu jasnego pszenicznego**
8 g soli
20 g oleju rzepakowego
112 g płatków owsianych (nie błyskawiczne)

1 faza : zimny rozczyn 12 godzinny

150 g mąki owsianej razowej
100 g mąki pszennej typ 500
350 g maślanki o temperaturze 20 stopni C
20 g słód jasnego pszenicznego**
3 g drożdży instant

Najpierw rozpuść w maślance drożdże, następnie dodaj słód i mąki dokładnie wymieszaj. Rozczyn powinien być bardzo gęsty – to zbuduje aromat. Tak przygotowany rozczyn wstaw do lodówki na 12 godzin. Po tym czasie fermentacji zimnej wyjmij na 2 godziny aby uzyskał temperaturę pokojową (18-24 stopni C).


2 faza : ciasto właściwe :

623 g  cały rozczyn o temperaturze pokojowej (cała faza poprzednia)
150 g mąki pszennej typ 500
8 g soli
20 g oleju rzepakowego

Wszystkie składniki ciasta mieszaj 20 minut. Podziel na 8 części (po 100 g) i uformuj kulki. Następnie każdą z nich przetnij na pół. Teraz każdą połówkę delikatnie zroluj aby nabrały długości i obtocz w płatkach owsianych lekko dociskając.*** Tak przygotowane pozostaw na 50 minut do rozrostu końcowego w ciepłym miejscu i przykryte ściereczką.

Wypiekaj z lekkim zaparowaniem w temperaturze 210-220 stopni C przez 5 minut i dalej w 180-190 stopni C przez 15-20 minut.



*nie udało mi się kupić takiej mąki więc zmiksowałam płatki owsiane na mąkę,
** użyłam jęczmienny, bo taki akurat mam w domu :)
*** przed obtoczeniem bułek lekko nawilżałam ich powierzchnię wodą, żeby płatki lepiej się przyklejały.

Lipcowi Piekarze:

Akacjowy Blog
am.art kolor i smak
Konwalie w kuchni
Kuchnia Gucia
Kuchennymi drzwiami
Moje małe czarowanie
nie-ład mAlutki
Ogrody Babilonu
Pieguskowa kuchnia
Stare gary
Weekendy w domu i ogrodzie
Z chaty na końcu wsi
Kambodża - Angkor, w uścisku dżungli.

Kambodża - Angkor, w uścisku dżungli.

Dziś coś wyjątkowego - to wspomnienia ze zwiedzania Angkoru, dawnej stolicy Imperium Khmerskiego stanowiącej dziś kompleks różnych obiektów obejmujących powierzchnię ok. 400 km kwadratowych. Miejsce to jest uważane za największe miasto świata istniejące do czasów rewolucji przemysłowej. Naszym zdaniem to jeden z najpiękniejszych cudów architektonicznych, jakie dane nam było zobaczyć.

Brama Angkor Thom
Tort matcha z owocami jagodowymi na czwarte urodziny bloga.

Tort matcha z owocami jagodowymi na czwarte urodziny bloga.

Cztery lata temu pojawił się w sieci Akacjowy Blog. Pisanie go przynosi nam dużo satysfakcji, choć ostatnimi czasy robimy to coraz rzadziej i to nie z chęci rezygnacji, ale z powodu przytłaczających nas różnych obowiązków. 
Na urodziny musi być tort ;) Ten tort zrobiłam latem dla Piotra. Przed nami sezon na owoce, więc mam nadzieję, że ktoś skorzysta z przepisu. Użyłam tu różnych owoców jagodowych, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to były same truskawki, na które teraz mamy sezon. 


Tort matcha z owocami jagodowymi, kremem budyniowym i białą czekoladą


Składniki:

na biszkopt:

7 jaj
140 g drobnego cukru
125 g mąki pszennej tortowej
25 g zielonej, sproszkowanej japońskiej herbaty matcha
70 g rozpuszczonego i ostudzonego masła
dodatkowe masło i mąka do przygotowania foremek

na masę budyniową:

300 g miękkiego masła
135 g białej czekolady
750 ml mleka
90 g drobnego cukru
3 jaja
30 g mąki pszennej
55 g mąki ziemniaczanej
1 cukier wanilinowy

na polewę:

340 g białej czekolady
150 g masła
3/4 szklanki śmietany kremówki
175 g cukru pudru

dodatkowo:


-jędrne, dojrzałe i drobne owoce (truskawki, maliny, poziomki, porzeczki, borówki amerykańskie), które wykorzystamy do dekoracji i do masy budyniowej,
-listki melisy do dekoracji


Wykonanie biszkoptu:

Potrzebne nam będą do tej masy dwie foremki. Jedna okrągła tortownica o średnicy 23 cm, druga prostokątna. Z tortownicy podzielić po upieczeniu placek na dwie części na spód i wierzch tortu (można też upiec po prostu ciasto na dwa razy jako dwa oddzielne placki). Ciasto z foremki prostokątnej będzie służyć na pasy boku tortu. Należy je tak rozlać do foremek, żeby uzyskać "budulec" o tej samej grubości. Wykonanie biszkoptu znajdziecie  tu - klik.


Wykonanie masy budyniowej:

Z mleka odlać szklankę, pozostałą ilość zagotować z cukrem i cukrem wanilinowym. Odlane mleko zmiksować z jajami i mąkami. Do gotującego się mleka wlać mieszaninę z jajami i stale mieszając zagotować. Odstawić na bok i ostudzić, dbając by nie zrobił się kożuch.

Czekoladę pokruszyć na kawałki i rozpuścić w kąpieli wodnej. Przestudzić.  Masło utrzeć na jednolitą masę, dodać po trochu rozpuszczoną czekoladę i razem krótko zmiksować. Następnie dodawać po łyżce ostudzoną masę budyniową i miksować tylko do połączenia obu składników. 

Złożenie tortu

Na dno tortownicy wyłożyć jeden z dwóch okrągłych płaskich biszkoptów. Następnie wyciąć paski z ciasta upieczonego w prostokątnej foremce. Ułożyć wzdłuż boków tortownicy tak, żeby opierały się na okrągłym spodzie. Na to do środka wykładać masę budyniową, a w nią wkładać umyte i osuszone owoce (używałam tylko czerwonych, żeby to kolorystycznie lepiej wyglądało). Robić to warstwami, żeby owoce były równomiernie rozłożone. Gdy masa sięgnie górnej krawędzi ciasta, na wierzch wyłożyć drugi upieczony, okrągły cienki biszkopt. Powstanie nam w ten sposób bryła tortu, którą powinno się teraz schłodzić w lodówce, zabezpieczając folią przez zapachami z innych produktów. Najlepiej zostawić tort na noc. Masło i biała czekolada w kremie spowodują, że całość wypełnienia ładnie stężeje. 

Wykonanie polewy

Białą czekoladę pokruszyć i razem z masłem i kremówką roztopić w kąpieli wodnej. Gdy składniki całkowicie się rozpuszczą, zdjąć z kąpieli, dodać przesiany cukier puder i całość zmiksować na gładką masę. Wyjęty z tortownicy tort posmarować przygotowaną polewą. Najlepiej zrobić to za pomocą specjalnego, płaskiego noża do tortów, który zamaczany w gorącej wodzie wygładzi masę na cieście. 
Na koniec udekorować owocami i listkami melisy :)