Giverny - z wizytą u Moneta.

Dziś zapraszamy Was w miejsce dla nas szczególne. Mieliśmy od dawna wielką ochotę odwiedzić Giverny. Uwielbiamy impresjonistów, a Claude Monet jest nam szczególnie bliski. Giverny to miejsce jego życia przez 43 lata. 







Claude Monet - czołowy malarz francuskiego impresjonizmu. Niezwykle bliski mi  ze względu na swoją wrażliwość i zamiłowanie do kwiatów, szczególnie nenufarów. Opuścił Paryż na zawsze, gdy miał 43 lata. W 1879 r. zmarła (na gruźlicę) jego ukochana żona Camille. Na jej leczenie wydał wszystkie pieniądze. Załamany postanowił uciec od ludzi. Znalazł dla siebie nowe miejsce do życia-Giverny. Mieszkał tu w latach 1883-1926, aż do śmierci.


Wszędzie gdzie zamieszkiwał zakładał ogrody. W Giverny wcześniej wynajmował posiadłość. Po zakupie jej w 1890 r. zatrudnił pięciu ogrodników, konsultował stworzenie ogrodu ze sprzedawcami nasion i sadzonek w ogrodzie botanicznym w Rouen.


Stworzył ogród, w którym można było malować niemal każdego dnia. Sprowadził rośliny z Azji i Ameryki Południowej. Do tego poprawie uległa jego sytuacja finansowa. Jego obrazy znajdowały coraz więcej nabywców.



W 1893 roku Monet dokupił sąsiednią działkę i uzyskał zgodę na przekierowanie nurtu rzeczki Ru. Dzięki temu założył staw, w którym mogły rosnąć jego ukochane nenufary.


Monet bardzo lubił obserwować staw z liliami oraz odbicia w nim drzew i obłoków.


Malował to co było nieuchwytne - zmieniające się barwy nieba o różnych porach roku, drżenie liści i wody, chłód czy wiatr. Wszystko to potrafił oddać za pomocą różnorodności palety barw, wydobywając na obrazie coraz to nowsze efekty.


Pracując nad obrazami mówił "jestem pogrążony w pracy. Te pejzaże z wodą i odbiciami stały się moją obsesją". W sumie namalował ponad trzysta obrazów z motywem lilii wodnych.


Jednak w 1904 roku, gdy miał już 64 lata zaczęły się jego problemy ze wzrokiem.


Zaćma spowodowała, że będąc w Wenecji w 1908 roku nie mógł już na palecie odnaleźć niektórych kolorów.


Szczególnie chłodne - fiolety, zielenie i błękity przestały być dla artysty widoczne (zdjęcie obrazu ze strony klik).


Wszystko dlatego, że w zaćmie białka absorbujące zimne barwy gromadzą się w soczewce. Do siatkówki docierają jedynie dłuższe fale świetlne, odpowiadające barwie żółtej i czerwonej. Zwykle otoczenie widziane jest wtedy w ciepłych barwach.

  

Jak zmieniało się jego postrzeganie widać na obrazach m.in. japońskiego mostku. Tak bardzo irytowało to czasem artystę, że bywało iż niszczył on swoje prace (zdjęcia obrazów ze strony klik).

Japoński mostek, który namalowany został przez Moneta wiele razy, dziś próżno oglądać bez ludzi. Pomalowany celowo na zielono miał odróżniać się od tradycyjnych japońskich, zwykle czerwonych.


Mostek jest na granicy ogrodu, za którym królują na małym obszarze azjatyckie rośliny (bambusy, gingko biloba i japońskie piwonie).

Wracam jeszcze do nenufarów. Monet uwiecznił je m. in. w serii obrazów ofiarowanych państwu. Malował je w specjalnie zbudowanym atelier w sąsiedztwie domu.



Dziś żeby wejść do ogrodu i domu trzeba przejść przez atelier, w którym jest sklep z pamiątkami.


Monet potraktował swoje "Nympheas" jako wkład we wdzięczność wobec waleczności narodu w I wojnie światowej. Jego osiem dzieł o ogromnych rozmiarach umieszczono w Paryżu, w Muzeum L'Orangerie położonym w ogrodach Tuileries, w sąsiedztwie Luwru. Państwo francuskie ofiarowało to miejsce artyście w uznaniu dla jego zasług. Monet sam zaprojektował ułożenie obrazów w dwóch owalnych salach, gdzie można oddać się kontemplacji podziwiania uroków chwil zatrzymanych na płótnie.


Zamysł Moneta najpełniej wyrażają wypowiedziane przez niego słowa: „Jedyną moją zasługą jest to, że malowałem bezpośrednio z natury, próbując oddać moje odczucia w zetknięciu z najbardziej ulotnymi wrażeniami". Inauguracja wystawy odbyła się już po śmierci artysty (zdjęcie ze strony klik ). 


Monet był dumny ze swego ogrodu, bez którego z pewnością nie powstały by te wszystkie piękne dzieła. Jeśli kiedyś dotrzecie do Giverny warto poświęcić sporo czasu na zwiedzanie, bo sam ogród zachwyca i powoduje, że chce się tam zostać na dłużej.


Dla miłośników kwiatów i owadów to prawdziwa gratka, zwłaszcza przy pięknej pogodzie.


W końcu docieramy do domu. Odwiedzamy pierwszą pracownię artysty, w której malował do 1899 roku, zanim powstało pokazane wyżej atelier.


Pracownia wygląda jak w czasach Claude Moneta, a wiszące na ścianach obrazy są wiernymi kopiami oryginałów, które dawniej tu wisiały.




Na parterze odwiedzamy jeszcze jadalnię, słoneczną i ozdobioną japońskimi grafikami.


Na pierwszym piętrze zaglądamy do pokoi domowników. Najpierw jest to sypialnia malarza.


Z niej mógł patrzeć na swój ukochany ogród.



Pokój Alice, drugiej żony Moneta. Zanim pobrali się, Alice była żoną Ernesta Hoschede, kolekcjonera, który kupił wiele obrazów artysty. Zmarł on w 1891 roku. Alice Hoschede i Monet mieli romans kilka lat wcześniej. Kobieta ta opiekowała się dwójką synów Moneta i szóstką własnych dzieci. Stworzyli razem rodzinę, ale pobrali się dopiero po kilku latach, kiedy Alice została formalnie wdową - w lipcu 1892 r. Zmarła w 1911r.


Sypialnia poniżej należała do Blanche Hoschede - Monet. Była jedynym dzieckiem z ośmiorga, które zainteresowało się sztuką. Blanche uczyła się malarstwa już wieku 11 lat. Była uczennicą i asystentką Moneta, malującą z nim w plenerach. Poślubiła najstarszego syna malarza, Jeana Moneta.


Po śmierci matki, a następnie jej męża Jean'a w 1914 r. Blanche przeniosła się z Rouen  do Giverny i zajęła się popadłym w depresję zrozpaczonym Monetem. Była odpowiedzialna za prowadzenie jego domu i ogrodu.


W 1923 roku praktycznie już ślepy, chory na kataraktę obu oczu Monet poddał się operacji. Po niej musiał nosić okulary, dzięki którym mógł powrócić do pracy. Blanche dostarczała mu farb i płócien, opiekowała się swoim ojczymem aż do śmierci w 1926 roku.


Michael-drugi syn Moneta po śmierci ojca zostawił Giverny w rękach Blanche i jej brata Jean - Pierr'a. Oboje umarli bezpotomnie. Zgodnie z ich ostatnią wolą posiadłość i zdobiące ją obrazy przeszły na własność Muzeum Marmottan w Paryżu.


Opuszczamy dom Moneta i udajemy się do miejsca jego ostatecznego spoczynku. Niedaleko odnajdujemy Kościół Sainte-Radegonde .


Po operacji katarakty  u Moneta stwierdzono nieuleczalny nowotwór lewego oka. Zmarł 5 grudnia 1926 roku.


  

2 komentarze:

  1. Pięknie pokazane i opisane. Bardzo ładne te ogrody, ale wnętrza domu też bardzo klimatyczne.
    Prześliczna, bardzo ciekawa prezentacja,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To piękne miejsce może uleczyć nie jedną duszę.
    Chciałabym tam zamieszkać na dłużej...Zwiedzałam wiele podobnych miejsc i jeden dzień to o wiele za mało...

    OdpowiedzUsuń