Francja - śladami Vincenta van Gogha.

Dziś wspomnienia z dwóch podróży po Francji. W obu szukaliśmy miejsc związanych z holenderskim malarzem Vincentem van Goghem. Oboje bardzo lubimy jego twórczość i oglądaliśmy jego obrazy w rożnych muzeach. Poszukiwanie miejsc związanych z jego twórczością daje jednak możliwość dużo większego przeżywania tego co stworzył. We Francji powstały jego najważniejsze, najbardziej znane obrazy, tam też rozwinęło się i  ewaluowało jego malarstwo, i tam zakończył swoje życie.

W 1886 roku  trzydziestotrzyletni van Gogh przyjechał do Paryża, do swojego brata Theo (który zajmował się handlem dziełami sztuki). Przyjechał również z zamiarem dalszego rozwoju jako artysty oraz z powodu samotności, która bardzo dawała mu się we znaki. Oglądał w stolicy Francji obrazy impresjonistów. Podziwiał jak za pomocą wyrazistych barw można pokazać światło. Uczył się od Lautreca i Pissarra jak używać kolorów. Jako bardzo pracowity malował od świtu do zmroku.   Toulouse-Lautrec podpowiedział mu, że idealne światło do malowania znajdzie w Arles i wkrótce tam właśnie wyjechał. Decyzje przyspieszyło też rozczarowanie społecznością paryskich artystów. Dwuletni okres pobytu w Paryżu zaowocował namalowaniem ponad dwustu obrazów. Nabyte wtedy doświadczenie chciał skonfrontować z intensywnie barwną przyrodą Prowansji.
W lutym 1888 roku znalazł się we wspomnianym Arles. Światło zaczęło wypełniać jego obrazy. Pisał do Theo "uwolnię swoją indywidualność wyłącznie dzięki pobytowi w tym miejscu". Brat jak zawsze wspierał Vincenta finansowo i duchowo.

W okolicach Arles znaleźliśmy most  przypominający ten z obrazów van Gogha. Malarz namalował cykl zatytułowany "Most Langlois w Arles", który odnosi się do czterech obrazów, jednej akwareli i pięciu szkiców. Do Theo pisał "Jest to most zwodzony, przez który przejeżdża mały powóz, odcinający się na tle niebieskiego nieba – rzeka również niebieska, brzegi pomarańczowe z zieloną trawą i grupa kobiet w fartuchach i kolorowych czepkach, piorących bieliznę". To oczywiste, że miejsce wygląda dziś inaczej. Most malowany przez artystę był zbudowany z drewna, w 1930 roku zastąpiono go zbrojonym, betonowym, zniszczonym podczas II wojny światowej. W niedalekiej miejscowości Fos-sur-Mer  zachował się jednak drewniany most, który rozebrano i złożono ponownie w miejscu położonym ok. 2 km od tego oryginalnego. Dziś nazywany jest mostem van Gogha i widać go na zdjęciach poniżej.








W samym Arles nie zachowało się nic oryginalnego z czasów malarza, bo wszystko zostało zburzone podczas wojny. Jednak odbudowane miejsca przypominają te z jego obrazów. "Taras kawiarni w nocy" pozwala odszukać wiele podobieństw we współczesnej "Le cafe de nuit". Był on pierwszym w twórczości artysty, w którym użył motywu gwiezdnej nocy jako tła.





 

Podczas pobytu w Arles Vincent wynajmował tzw. "żółty dom", którego wnętrze utrwalił na obrazie "Pokój van Gogha w Arles". Tam też namalował serię obrazów przedstawiającą słoneczniki. Zaplanował je jako obrazy, które miały ozdobić pracownię w "żółtym domu", którą miał użytkować razem z Paulem Gauguinem.


W liście do Émile Bernarda z 21 sierpnia 1888 pisał: "Myślę właśnie o dekoracji mojego studia pół tuzinem obrazów ze słonecznikami. Dekoracji, na której surowe lub przełamane żółcienie wybuchną na tle różnych błękitów tła, od najbledszego Veronese do błękitu ciemnego, oprawione w cienkie ramy z listew, pomalowane pomarańczową farbą ołowiową." W sumie powstało w Arles siedem obrazów. Dziś  z takimi obrazami jak Mona Lisa  Leonarda da Vinci oraz Krzyk Edwarda MunchaSłoneczniki uznawane są za najbardziej rozpoznawalne arcydzieła  światowego malarstwa.


Pieniądze, które przysyłał Vincentowi Theo  podczas pobytu w Arles wydawał na farby i płótna. Źle się odżywiał, cierpiał z powodu samotności.  W świetle różnych badań podobno popijał terpentynę niezbędną w malarskim warsztacie ale niestety uzależniającą  i podjadał farby zawierające ołów. Zatrucie uszkadzało jego system nerwowy. Konflikt z Gauguinem doprowadził go do aktu samookaleczenia (obcięcia lewego ucha). Van Gogh trafił do szpitala, potem jeszcze po raz drugi, a mieszkańcy Arles wystosowali petycję do władz o zamknięcie van Gogha jako zagrażającego społecznemu bezpieczeństwu. Wtedy też namalował obraz "Dziedziniec szpitala w Arles".


 
W maju 1889 roku malarz opuścił Arles i został pacjentem szpitala dla psychicznie chorych w  Saint Remy de Provence. Brutalnie potraktowany przez mieszkańców zwrócił się do brata o załatwienie mu miejsca w szpitalu. Choć pobyt w Arles łączył się z dramatycznymi momentami to jednak w pełni ukształtował on styl malarstwa van Gogha, który charakteryzowały m.in. intensywne, kontrastowe barwy z  przewagą żółci.  


Theo opłacał Vincentowi w szpitalu dwa pomieszczenia - sypialnię i drugi pokój zaadaptowany na pracownię.



 W maju 1889 roku Vincent zaczął malować  w szpitalnym ogrodzie.





Powyżej widok z okna pokoju, w którym przebywał Vincent van Gogh, a poniżej ogród widziany z dołu z widokiem na okno pokoju malarza na pierwszym piętrze z prawej strony. Obraz "Pole pszenicy ze żniwiarzem" przedstawia scenę z miejsca, gdzie dziś jest ogród.


Jednym z pierwszych namalowanych w St. Remy  obrazów były "Irysy" rosnące właśnie w tym ogrodzie.


Później stopniowo zaczął wychodzić poza szpital, penetrował okolicę i malował to co go inspirowało wokoło. Jedną z pierwszych serii obrazów, które powstały poza obszarem szpitala były przedstawiające cyprysy.  Najsłynniejszy z nich to "Gwiaździsta noc". Obraz na podstawie którego ludzie dawniej uważali, że van Gogh jest szalony.


Obok cyprysów znaną serią są również obrazy przedstawiające drzewa oliwne. Wykorzystywał przy tym bogatą i charakterystyczną paletę barw dla różnych pór roku. Namalował 15 obrazów z tym motywem.


Podczas pobytu w szpitalu van Gogh miał kilka razy atak choroby. Kiedy połknął farby otrzymał na jakiś czas zakaz wychodzenia na zewnątrz. Zamknięty w pokoju stworzył wtedy swój (uznany przez znawców) najlepszy autoportret. Pisząc do Theo wspomniał, że ”z ogromnym trudem namalowałem siebie spokojnego”.

W  kolejnym roku - 1890  podczas pobytu w szpitalu w St. Remy sprzedano pierwszy obraz Vincenta van Gogha zatytułowany "Czerwona winnica". To jedyny udokumentowany przypadek sprzedaży obrazu artysty za jego życia i pierwszy z jego siedmiuset płócien. Nabył go rosyjski kolekcjoner Siergiej Szuszkin. Po rewolucji bolszewickiej i nacjonalizacji  trafił on do Muzeum Puszkina w Moskwie, gdzie jest do dzisiaj.


W maju 1890 roku Vincent van Gogh podjął decyzję o opuszczeniu szpitala w St. Remy. Jego lekarz napisał w raporcie końcowym "Pacjent ten, na ogół spokojny, podczas swego pobytu w ośrodku doświadczył szeregu gwałtownych ataków, trwających od tygodnia do miesiąca. Podczas tych ataków przeżywał straszne lęki i niepokoje, kilkakrotnie próbował się otruć, czy to połykając farby, czy pijąc naftę podkradaną pomocnikom, kiedy ci nalewali ją do lamp.(...) Pomiędzy atakami pacjent był absolutnie spokojny i poświęcał się całkowicie malowaniu. Dziś poprosił mnie o zwolnienie, zamierzając w przyszłości żyć na północy Francji, gdzie, według jego przekonania, klimat dobrze mu zrobi"

W drodze na północ w Paryżu odwiedził Vincent swojego ukochanego brata Theo. Wtedy też poznał jego żonę Johannę i zobaczył nowonarodzonego bratanka Vincenta Willema. Po trzech dniach pobytu wyjechał do  Auvers-sur-Oise. Tam opiekował się nim przyjaciel, malarz  Camille Pissarro oraz doktor Paul Gachet. Zamieszkał w oberży Ravoux  na poddaszu i zaprzyjaźnił się z właścicielami lokalu.


Podczas siedemdziesięciu dni pobytu w Auvers namalował ponad siedemdziesiąt obrazów. Pracował od świtu do późnego wieczora. Malował okoliczne pejzaże jak ten.



Domy Auvers stały się też tematem jego prac. Poniżej ratusz w centrum miasteczka.



Jednak jednym z najsłynniejszych obrazów  tego okresu jest Kościół w Auvers.



W lipcu 1890 okazało się, że  Theo wpadł w tarapaty finansowe. Pisząc do Vincenta powiadomił go o konieczności ograniczenia wsparcia finansowego. Vincent być może uważał, że brat stracił wiarę w niego i nic mu już nie zostało. 27 lipca rankiem wyszedł jak zwykle malować, miał przy sobie pistolet. Gdy nie wrócił pan Ravoux, właściciel gospody poszedł go szukać i znalazł, gdy Vincent już się wykrwawiał. Powiadomiono Theo, który zdążył jeszcze przyjechać do brata, porozmawiać z nim. Mimo chwilowego lepszego samopoczucia 29 lipca  Vincent van Gogh zmarł mając 37 lat. Theo walczący z syfilisem zmarł pół roku później. Obaj zostali pochowani na lokalnym cmentarzu w Auvers-sur-Oise.




Johanna van Gogh, wdowa po Theo  podjęła się trudnego dzieła skatalogowania dzieł Vincenta. Odkrywała je rozproszone, gdyż obrazami artysta spłacał długi, rozdawał je lub zostawiał przenosząc się w nowe miejsce. Matka Vincenta dożyła czasów, kiedy uznano go za geniusza. Wcześniej jednak wyrzuciła całe skrzynie jego dzieł.

My pokochaliśmy twórczość van Gogha. Siła oddziaływania jego obrazów zrodziła się  z życia pełnego cierpienia, ale i z geniuszu jaki posiadał. Mógł, choć z pewnością za krótko, poświęcić się malarstwu dzięki pomocy młodszego brata Theo. Pobyt przy ich wspólnym grobie był jednym z najbardziej wzruszających momentów podczas odwiedzenia wszystkich miejsc jakie pokazaliśmy.
Ostatnie zdjęcie przedstawia rzeźbę artysty trzymającego słoneczniki,  umieszczoną przed wejściem do budynku szpitala w Saint Remy de Provence.

p.s. Wszystkie cytaty i zdjęcia obrazów nieopatrzone logo "akacjowyblog" pochodzą z Wikipedii.

3 komentarze:

  1. Jestem jak Wy zainspirowany dziełami van Gogha, wszystkie opisane przez Was miejsca odwiedziłem kilkukrotnie, ale nigdy nie złożyło się na to aby je opisać jak to zrobiliście. Dziękuję :) Teraz czas się cofnąć i odwiedzić Holandię i Belgię, służę pomocą, udało mi się nawet dotrzeć do Borinage gdzie V. próbował zostać kapłanem ubogich górników i być na terenie TEJ, zamkniętej już kopalni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło byłoby wiedzieć jak masz na imię :) Napisz nam coś o odwiedzanych miejscach. W Holandii, w Amsterdamie byliśmy w Muzeum van Gogha, żadnych innych miejsc nie znamy :). Dziękujemy za odwiedziny i komentarz.

      Usuń
  2. Dziękuję za ciekawy wpis, relację, rzeczywiście, odwiedziny na cmentarzu ,to musiało być interesujące, nigdy nie byłam we Francji, teraz trochę tak, lubię van Gogha, a historia, pomoc brata, znane to są fakty oczywiście, ale dziękuję za przypomnienie

    OdpowiedzUsuń