Sikory bogatki.


W pierwszy dzień Nowego Roku pamiętamy o istotach, które przez cały rok przynoszą nam wiele radości. Są tak powszechne, że wszyscy spotykamy je na co dzień, choć nie wszyscy mają świadomość ich zwyczajów i zachowań. To ptaki kolorowe i radosne. Jeśli zdradzę, że piszę o sikorkach pewnie większość będzie zawiedziona, bo to taki pospolity ptak. Oto bogatka.

Średniej wielkości ptak mierzy jakieś 15 cm i waży około 20 gram. Bogatki zasiedlają całą Europę, nawet północne krańce Półwyspu Skandynawskiego oraz północ Rosji. Spotykane są aż po Japonię.


Samiec nosi szeroki czarny krawat na soczyście żółtym brzuszku.


Samica zaś ma węższy, nieco przerywany czarny pasek, jaśniejszy brzuszek i czarne obramowanie policzka, które w przeciwieństwie do samca jest jakby "otwarte". Niby niewielkie różnice, ale w stosunku do wielu innych ptaków łatwo rozróżnić ich płeć.


My z wielkim uczuciem wspominamy wiosnę. Mieliśmy wówczas okazję obserwować na co dzień rodzicielskie zachowania tych popularnych stworzeń. Szczęśliwie odkryliśmy kilka gniazd sikorek i systematycznie odwiedzaliśmy je w naszym lesie. Przyznam, że mają sporą wyobraźnię co do wyboru miejsc przeznaczonych na lęg. Są to wszelakie dziuple w górnej lub dolnej części drzewa, otwarte rury szlabanów, konstrukcje huśtawek dla dzieci, skrzynki pocztowe, otwory w budynkach, czy budki lęgowe, nawet te na balkonach mimo ryzyka bliskości ludzi.


Jest połowa maja. Bogatka lustruje wnętrze swojego gniazda, donosząc jedzenie młodym, które wciąż nie wynurzają nosa, znaczy dzioba, z dziupli na drzewie. Niewątpliwie mają tam miękko i wygodnie, bo gniazdo zbudowane jest z mchu i sierści.


Inna złapała już pożywienie i odpoczywa przed dostarczeniem go młodym. Ten odpoczynek ma też inny cel. Ptak spogląda na okolicę przed wizytą w gnieździe sprawdzając, czy nie dzieje się coś podejrzanego.


Wielokrotnie sikory wydawały dźwięki ostrzegające partnerów przed bliskością intruza, gdy zbliżaliśmy się do miejsca ich lęgu.


Nadchodzi czas, zwykle po około 18-20 dniach, kiedy mały ptaszek wybiera się wreszcie na pierwszy spacer. Nie potrafi jeszcze latać, ale ostre pazurki pozwalają mu bezpiecznie przemieszczać się po korze drzewa. 


Jego rodzice przylatujący po kilku minutach z pożywieniem nie są zachwyceni takim scenariuszem. Woleliby, gdyby bezbronna istota czekała na nich w gnieździe. Kilkuminutowa zwykle nieobecność taty, czy mamy wystarczy, by młody wyszedł na światło dzienne i donośnie wzywał dostarczyciela posiłku.


W lesie grasują drapieżniki, na skraju lasu zaś koty przychodzące z okolicznych osiedli. Jednego z takich uciekinierów ratujemy, po czym doprowadzamy siłą do gniazda. Młody, trochę zestresowany ptak udaje "martwego", kiedy zostawiam go w bezpiecznym miejscu w pobliżu dziupli. Nie rusza się przez jakiś czas, po czym kiedy wycofujemy się zaczyna nawoływanie rodzica.


Za chwilę ciekawość świata ponownie zwycięża. Gdy jednak wyczuje niebezpieczeństwo, ponownie chroni się na ziemi wśród roślin lub gałęzi. W jeden z kwietniowych poranków znaleźliśmy w takim miejscu grupkę kilku podlotów, które zdradziły dramatyczne piski przywołujące opiekunów.


W końcu przychodzi upragniona nagroda: łakomy kąsek i poczucie bezpieczeństwa u boku rodzica.


I tak wkoło Macieju. Dziupla, ucieczka w świat, chowanie przed intruzami, pożywny pokarm co kilka czy kilkanaście minut...


Należy tylko współczuć dorosłym, które mają zwykle pięć, czy sześć takich niesfornych istot do upilnowania i nakarmienia. To praca na cały etat z nadgodzinami.


Po około tygodniu spacerów i wielokrotnych prób wzniesienia się młody podlot wykona pierwszy lot. Najpierw będzie to kilkadziesiąt centymetrów, może kilka metrów tuż przy ziemi.


Później poleci wyżej i wyżej. Będzie jeszcze zależny od rodziców przez około dwa tygodnie. Oto młodzian, który jest już zwinny w powietrzu, ale jeszcze uczy się polować. Ma puszyste piórka, blade kolory i nie do końca wykształcony czarny krawat.


Wyraźnie jednak wydoroślał, bo młodszy od niego o jakieś dwa tygodnie kolega dopiero zaczyna nabierać barw, piórka ma jak puszek, a dziobek z obu stron niezarośnięty. No i to spojrzenie niemowlaka...


Odchowane dzieci zaczynają samodzielne życie. Pozostają w grupie, bo to społeczne ptaki, ale same są już odpowiedzialne za swoje życie i wyżywienie. "Wyblakłe" barwy zapewniają - tym jeszcze niedoświadczonym ptakom -  więcej bezpieczeństwa.


Dorośli zaś po pracowitej wiośnie i po odchowaniu około dziesiątki młodych w dwóch lęgach mogą wreszcie oddać się słodkiemu lenistwu. Ciepło nadchodzącego lata sprzyja obfitości pożywienia i wyrażaniu radości życia.


Gorzej jest zimą. Pamiętajmy, że sikorki lubią surową słoninę (bez soli), łupane orzechy i słonecznik. Chętnie też podjadają kule tłuszczowe z ziarnami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz