Singapur - Little India.

Ci, którzy śledzą naszego bloga znają naszą słabość do Indii. Kraj to niezwykły, budzący skrajne emocje, o zróżnicowanej kulturze, ogromnej ilości historycznych zabytków, zjawiskowej naturze, zniewalających smakach, zapachach, kolorach. Jeśli tego mało, spotkacie tam ciekawskich ludzi, dla których obserwacja nas jest takim samym hobby jak dla nas podglądanie ich.

Dziś przyjrzymy się hinduskim klimatom w Singapurze. Zajrzymy do dzielnicy Little India, którą każdorazowo chętnie odwiedzamy. Kiedyś nawet mieszkaliśmy w jej sercu w hoteliku, który już niestety nie istnieje. Udajemy się na długi spacer po okolicy Little India, która w połowie XIX wieku była dzielnicą europejską. Gdy później pewien Hindus o żydowskich korzeniach zaczął tu hodować bydło, stała się atrakcyjna dla tego rodzaju biznesu ze względu na obecność rzeki Serangoon. Zyskowny handel bydłem nie trwał długo, bo Singapur rozwijał się i potrzebował nowych terenów dla napływających Tamilów. Przyjeżdżali imigranci, którym prawo brytyjskie pozwalało osiedlać się właśnie tutaj, by nie wchodzić w paradę innym nacjom. Już wówczas była to tania siła robocza. Dziś Little India jest kolorową dzielnicą, która zachowała swój charakter dzięki kolonialnym budynkom, świątyniom, hinduskim restauracyjkom i ludziom przyjeżdżającym z Indii, Sri Lanki czy Bangladeszu. Przyciąga ich praca na budowach, której rodowity Singapurczyk nie podejmie za oferowane im wynagrodzenie. I tak Little India trwa, wszyscy są zadowoleni, a my cieszymy się, że charakter dzielnicy w ciągu ostatnich dwudziestu lat od pierwszej wizyty niewiele się zmienił.


Naszą wizytę zaczynamy od świątyni Sri Veemakaliamman. Poświęcona bogini Kali, żonie Shivy niszczyciela, jednego z hinduistycznej trójcy symbolizującego niszczący i odnawiający symbol boskości. Poniższe zdjęcie wykonaliśmy kilka lat temu ze wspomnianego pokoju hotelu, którego dziś już nie ma.


Dziś okolica nie zmieniła się, a kolorowa fasada świątyni przyciąga wzrok i zaprasza do środka. 



Symbolika poszczególnych postaci i scen jest dla nas co prawda w większości nieczytelna, ale warto zatrzymać się, by przyjrzeć się ceremoniom i modlitwom lokalnych wyznawców.





Zobaczyliśmy też samą boginię Kali.


Architektura dzielnicy to typowe piętrowe domki kolonialne z arkadami, gdzie na dole funkcjonuje sklep, restauracja, warsztat lub inny biznes, a na górze znajdują się pokoje mieszkalne.




Kiedyś jeździły tu riksze rowerowe. Dziś Singapur zmotoryzował się, a dawny transport wozi żądnych wrażeń turystów.


Little India obfituje w świątynie, które definiują charakter dzielnicy. Oto jedna z bardziej znanych, Sri Srinivasa Perumal Temple. To jedna z najważniejszych w Singapurze, poświęcona Vishnu. Zbudowana w roku 1855 była początkowo niewielką budowlą, składającą się z niewielkiej sali modlitewnej i oczka wodnego. W 1966 dobudowano sześciopiętrową wieżę bogato zdobioną figurami hinduskich bóstw.




Dzielnica bogata jest też w świątynie innych wyznań. Sakya Muni Buddha Gaya to buddyjska świątynia tysiąca świateł nazwana tak od światełek rozświetlających 15-metrową statuę siedzącego Buddy. Waży bagatela 300 ton.


Założył ją w 1927 roku tajski mnich, wielebny Vuttisara. Dziś nadal ma swych wyznawców, a wejścia strzegą drapieżne tygrysy.



Światynia Sakya Muni Buddha Gaya (po prawej) jest jedną z najbardziej kolorowych. Sąsiaduje z nią (po lewej)  nieco starsza świątynia taoistyczna Leong San See, szczególnie popularna wśród chińskiej społeczności.


Piękne budynki znajdujące się w pobliżu, zdradzają fakt, że i oni znaleźli swe miejsce w dzielnicy hinduskiej.


Kolejna ciekawa świątynia to Sri Vadapathira Kaliamman Temple. Ma historię sięgającą 1830 roku. Odwiedzana była ponoć tylko przez kobiety, a sprowadzała je tutaj oprócz religii woda, znajdująca się w tutejszej studni. Dziś nie jest tak znana jak inne w okolicy, ale warta odwiedzenia.


Świątyń różnych wyznań na niewielkim terenie jest znacznie więcej. Funkcjonują one od lat, a lokalna społeczność bez emocji akceptuje wszelkie przejawy oddawania czci w różny sposób, traktując tradycję jako fakt wzbogacający kulturowo miasto i jego mieszkańców.

W hinduskiej dzielnicy jest jeszcze jedno warte odwiedzenia miejsce. To rezydencja Tan Teng Niaha, chińskiego właściciela fabryczek cukierniczych, który całkiem nieźle prosperował w czasach zdominowanych przez handlarzy bydła i tekstyliów. Zbudowany w 1900 roku dom jest jedną z ostatnich willi, które przetrwały w Little India. Ta 8-pokojowa willa o architekturze będącej mieszanką stylu południowych Chin i Europy została odrestaurowana w 1980 roku. To taka chińska ciekawostka w hinduskiej enklawie.

 
Na zwiedzenie Little India wystarczą dwie - trzy godziny z obowiązkową wizytą w jednej z tanich hinduskich restauracji, gdzie na liściu bananowca zjecie pyszny wegetariański posiłek. A jeśli takie jedzenie nie przypadnie Wam do gustu, wybierzcie Tekka Centre, hinduski foodcourt, gdzie znajdziecie wyborne danie na jednym z wielu stoisk.


Gdy zwiedzanie i jedzenie znudzi Was, udajcie się do Mustafa Centre, gigantycznego centrum handlowego, w którym kupicie wszystko i przy okazji najkorzystniej w Singapurze wymienicie walutę na lokalny pieniądz. To doświadczenie dla wszystkich, którzy lubią się cofnąć w czasie. W przeciwieństwie do innych, nowoczesnych centrów handlowych czas zatrzymał się tu ponad trzydzieści lat temu.


Little India to perełka Singapuru warta odwiedzenia przez wszystkich tych, którzy tęsknią za minioną epoką.

1 komentarz: