Karnawałowa fiesta w Kadyksie.

Karnawał to czas zabawy, balów, maskarad i pochodów. Żałuję, że u nas skala tego jest dość skromna. Myślę jednak  że spory wpływ na to ma strefa klimatyczna, w której żyjemy. Włosi, Hiszpanie mają już znacznie łatwiej ;) Dziś o karnawale w Kadyksie, który jest najbardziej znanym karnawałem w Hiszpanii kontynentalnej (najsłynniejszy hiszpański odbywa się na Wyspach Kanaryjskich). 



Cztery lata temu uciekliśmy przed mroźną zimą do najcieplejszej części Europy-do Andaluzji. Dotarliśmy również do Kadyksu, o którym pewnie jeszcze kiedyś napiszemy. Dziś jednak tylko o karnawale. Miasto jest odświętnie przybrane, ale największą ozdobą są w nim ludzie.


Nie było nam łatwo to wszystko utrwalać. Po pierwsze dlatego, że w miejscach gdzie było najciekawiej było mnóstwo ludzi i trudno było zrobić jakieś ciekawe ujęcie czy znaleźć perspektywę.


Poza tym robienie zdjęć ludziom to wcale nie taka prosta sprawa...Niektórzy jednak odnosili się z życzliwością, co z pewnością zauważycie...


Tradycja Los Carnavales jest odległa, ale jego dzisiejsza forma pochodzi z  XIX w. Mieszkańcy Andaluzji znani są z poczucia humoru, a ten karnawał oprócz zabawy oferuje różne występy satyryczne. Najbardziej ciekawe są grupy chirigotas i comparas. Przygotowują się podobno do występów cały rok i w sposób żartobliwy, czasem posługując się parodią, ironizują na tematy aktualnie gorące.




Poszczególne grupy konkurują ze sobą. Stoją na specjalnych platformach i czasem śpiewają jednocześnie, rywalizując.




Wszystko "doprawione" jest jak dobre danie pozytywnymi emocjami. To, że uczestnicy tych występów traktują je poważnie świadczy zaangażowanie w śpiew oraz staranność przygotowania strojów. Detale czasem zadziwiają...


Pomysłowość na przebrania jest niezwykle zróżnicowana :) od Czerwonych Kapturków...


 przez mafiozów


do przybyszy z innej planety.


Widzowie też nie są gorsi ;D



wiek nie ma tu znaczenia....wszyscy dobrze bawią się razem...












Jeśli ktoś zapomniał przygotować sobie strój, to jeszcze  może to   nadrobić kupując coś na straganie...


Musi jeszcze tylko pokonać ulicę Columela, żeby znaleźć się w centrum wydarzeń...


Niektórzy mają więcej szczęścia, bo dojadą tam własnym "powozem" jak ta żaba ;)


A jeśli ktoś zgłodnieje, to może posilić się na straganie andaluzyjskim fast food'em...Jak widać jedzenie jak na miasto portowe...typowe, ...mniam.


a Ci panowie mają też coś do popicia....i z pewnością nie jest to woda źródlana ;)






Bardzo mile wspominamy spędzony tam czas...Mam nadzieję, że też zauważacie na zdjęciach pozytywną  atmosferę fiesty.


I my tam byliśmy...miód i wino piliśmy


aż żal było wyjeżdżać...


 Życzymy Wam udanej zabawy w karnawale :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz