(proporcje na dwa duże ramekiny lub cztery małe)
2 żółtka 2 czubate łyżki cukru pudru 300 ml śmietany 30% drobny cukier olejek lawendowy lub kwiaty lawendy
Są dwa sposoby, żeby zrobić lawendowy crème brûlée. Obydwa polegają na aromatyzowaniu śmietanki. Ja wybrałam olejek lawendowy (100%), gdyż to krótszy czasowo sposób i dający mi większą możliwość kontroli nad smakiem. Na 300 ml śmietanki dodałam go zaledwie 3 krople. Smak był dla mnie idealny (najważniejsze, żebyśmy czuli delikatny smak lawendy, a nie mieli odczucia, że wcinamy lawendowe mydło ;) Śmietanę podgrzać do momentu zanim zacznie wrzeć.
Jeśli wybierzecie aromatyzowanie śmietany kwiatami, to polecam wziąć ich łyżeczkę. Podgrzać śmietanę z kwiatami w rondelku (nie gotować), następnie zdjąć z "ognia" i odstawić na 30 min. Wyłowić kwiaty lub przecedzić przez sitko. Podgrzać śmietanę na nowo, gdy jajka będą utarte z cukrem ale tylko do momentu, kiedy przy ściankach naczynia zaczną tworzyć się bąbelki.
Rozgrzać piekarnik do temperatury 150 stopni.
Utrzeć żółtka z cukrem w żaroodpornym naczyniu. Do białej niemal masy dodawać stopniowo przygotowaną, gorącą śmietanę z aromatem lawendowym. Wlewać bardzo powoli cały czas mieszając, żeby nie zrobiła się jajecznica (radzę robić to ręcznie, stosowanie miksera spowoduje zbyt duże napowietrzenie masy, a powstała pianka z pęcherzyków pozostanie na wierzchu deseru).
Ramekiny wysmarować masłem, napełnić zrobioną masą, wstawić do naczynia wypełnionego gorącą wodą (tak mniej więcej do połowy wysokości ramekinów) i piec w kąpieli wodnej ok. 35-40 min.
Po wyjęciu z piekarnika ostudzić i włożyć do lodówki (najlepiej na noc). Przed podaniem posypać drobnym cukrem, skarmelizować palnikiem lub pod grillem. Zdecydowanie polecam ten pierwszy sposób :) voilà, bon appétit :)
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz