Kaddu - dynia po hindusku na Festiwal Dyni z Beą.
Kiedy sięgam pamięcią do dawnych, dziecinnych lat...dynia kojarzy mi się jedynie z zupą robioną na słodko lub marynowaną w słojach na zimę. Z pewnością mogę napisać, że moja dyniowa edukacja zaczęła się dzięki Bei :) za co jej serdecznie dziękuję. Dziś doceniam różnorodność tych niezwykłych warzyw, których coraz więcej jest na naszym rynku. Zaglądam wtedy na strony bloga Bei, żeby zidentyfikować dynię i dowiedzieć się czegoś więcej o jej cechach gatunkowych czy zastosowaniu. Korzystam z jej wspaniałych przepisów i odkrywam najróżniejsze zastosowania dyń w kuchni. Trudności z zakupem dyń można czasem pokonać dzięki wsparciu życzliwych ludzi :) Smak dyni piżmowej poznałam kiedyś dzięki życzliwości Basika z blogu " Mozaika życia" , która przesłała mi dynie pocztą :) I tak....Festiwal Dyni okazuje się nie tylko możliwością podzielenia się przepisami na dania z dyń ... ale i okolicznością do utrzymywania bardzo rozwijających znajomości. W tym roku po raz pierwszy dołączamy do Festiwalu Dyni jako bloggerzy :) Oto nasza
propozycja :
propozycja :
KADDU...czyli dynia po hindusku
(przepis pochodzi z książki Madhur Jaffrey " Wśród mangowych drzew"
(przepis pochodzi z książki Madhur Jaffrey " Wśród mangowych drzew"
Składniki na ok. 4 porcje :
- ok. 900 g dyni obranej ze skórki, bez pestek, pokrojonej w kostkę o boku 2,5 cm (mniej
więcej tyle otrzymamy z dyni o wadze ok. 1,3-1,4 kg)
-60 ml oleju roślinnego
-1/2 łyżeczki całych ziaren kuminu
-1/2 łyżeczki całych ziaren gorczycy
-1/4 łyżeczki ziaren czarnuszki
-1/4 łyżeczki całych ziaren kopru
-1/8 łyżeczki całych ziaren kozieradki
-2-3 suszone papryczki chili
-3/4 łyżeczki soli
-1 i 1/2 łyżki brązowego cukru
Olej wlać na dużą patelnię, po rozgrzaniu wrzucić kmin i gorczycę, gdy ziarna zaczną podskakiwać - dodać czarnuszkę, koper, kozieradkę i chili. Wymieszać i na to wrzucić całą dynię. Mieszać przez ok. 2 min, następnie przykryć, zmniejszyć ogień i dusić do miękkości. Czas duszenia zależy od rodzaju dyni, autorka przepisu podaje 40 min, ale moja dynia po 20 min była już gotowa. Co pewien czas trzeba dynię zamieszać i przykryć znów pokrywką. Na koniec dodać sól i cukier, wymieszać nieco ugniatając dynię, podawać gorące danie.
Tak przygotowana dynia jest pyszna jako danie wegetariańskie, zwłaszcza z jakimś hinduskim chlebem. Może być też bardzo dobrym dodatkiem do mięs czy naleśników. Nam bardzo smakowała z grzankami z kozim serkiem :)
Smacznego :)
mam wrażenie, że w ogóle społeczeństwo polskie edukuje się w ostatnich latach w kwestii dyni - kiedys była niedostępna albo dostępna tylko w jednej odmianie, od jakiegoś czasu jest ich więcej, w tym hokkaido i piżmowa (chociaż sprzedawcy nie zawsze jeszcze potrafią nazwać prawidłowo odmiany)
OdpowiedzUsuńNino-całkowicie się z Tobą zgadzam :) Co do wiedzy sprzedawców bywa różnie. Jak w każdej profesjo...są tacy , od których można się wiele dowiedzieć...ale i tacy dla których wszystko to tylko towar.. Chciałabym , żeby tak jak u Bei w Szwajcarii byłą możliwość pojechania na farmę i kupna różnorodnych dyń
UsuńSzczegolnie przypadly mi do smaku gnudi, chociaz znam je jako gnocchi ? - taki odpowiednik polskich kopytek o wzbogaconym, roznym smaku:)
OdpowiedzUsuńWyprawa do Indii niezwykle interesujaca. Reporterskie zaciecie zawiodlo Was do wielu ciekawych miejsc. Warunki pracy rzeczywiscie straszne:(
Nie do pomyslenia, by tak ciezko pracowac bez ochronnych okularow, rekawiczek itd.
Niestety w wielu miejscach na naszym globie, to jeszcze smutna norma.
Bardzo ciekawy post:)
pozdrawiam serdecznie:)
Grazyna
Grażynko...gnudi to co innego. Gnocchi bliższe są naszym kopytkom, dodaje się do nich więcej mąki. W gnudi jest odrobina maki. Są niezwykle delikatne. Po raz pierwszy jadłąm je w Toskanii i nigdzie indziej nie spotkałam się z nimi. Odtworzenie tego dania to był długi proces. Szukałam przepisów na włoskich forach, porównywałam przepisy i robiłam...w końcu doprowadziłam danie do etapu, który wydaje mi się być ideałem. W Toskanii jadłam gnudi szpinakowe, dyniowe to już nowy eksperyment...bardzo udany ;D
UsuńDziękuję za odwiedziny i bardzo namawiam na spróbowanie gnudi :) Buziaki
wreszcie mam czarno na białym dyniowe gnudi :) W Twoim szpinakowym Małgosiu, to jestem zakochana po prostu. Mam nadzieję, że dyniowe nie będą gorsze ;)
OdpowiedzUsuńI kolejny raz dziękuję za wspaniałą i pouczającą podróż.
Krysiu-nawet sobie nie wyobrażasz ile mi sprawiasz radości :)))))))))))) Co do dyniowych gnudi...najlepiej je zrobić z hokkaido, bo jest mączysta...lub z innej równie mączystej , ale ja nie wiem czy w naszym krajowym wyborze coś innego jest tak powszechne. Pewnie Bea by nam podpowiedziała :) Podróż po Agrze jeszcze nieskończona, nie wspomnę , że to pierwsze zdjęcia z Indii. Będzie więc jeszcze sporo...Buziaki
UsuńMałgosiu, a dywan kupiłaś ? Chyba bym sobie nie odmówiła takiego rękodzieła. Uwielbiam takie rzeczy. W domu na wsi mamy mnóstwo różności ale z Afryki, gdzie mój teść pracował kilka lat. A że było to bardzo dawno temu, to wszystko jest oryginalne a nie fabryczne
OdpowiedzUsuńKrysiu-myśmy podróżowali po Indiach przede wszystkim koleją. Niemożliwe było przemieszczanie się z dywanem. Bez wątpienia były to piękne wyroby, ale z Indii przywieźliśmy głównie zdjęcia i przyprawy :)
OdpowiedzUsuńno faktycznie, trochę trudno w pociągu z dywanem :D A przyprawy to i ja bym targała. Jestem przekonana, że przyprawy kupowane na targu w Indii są o niebo lepsze niż na naszych sklepowych półkach
OdpowiedzUsuńKrysiu-przyprawy są przede wszystkim świeże i tanie :) pozdrawiamy
UsuńNo widzisz Malgosiu, czlowiek cale zycie sie uczy i ja nauczylam sie czegos nowego:)
OdpowiedzUsuńRoznych rodzajow dyn u mnie dostatek (o ile nie pokrece nazw i ich odpowiednikow) bede musiala wyprobowac Twoj przepis i dac Ci znac o efekcie:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Grazyna
Grażynko-wypróbuj koniecznie, z masełkiem szałwiowym i parmezanem są pyszne :) pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńMałgosiu, u Was też prawdziwy festiwal dyni!
OdpowiedzUsuńPyszności prawdziwe.
Najbardziej zaintrygowały mnie gnudi .
Muszę je wykonać.
P.s.A mój J. z Indii dywan przytaszczył!
Amber- gnudi bardzo polecamy w obu wersjach-dyniowej i szpinakowej :) Co do dywanu, to z pewnością wspaniała pamiątka :) pozdrawiamy i dziękujemy za odwiedziny
UsuńMalgosiu - prawdziwa dyniowa uczta! To dla mnie wielka przyjemnosc, ze mieliscie ochote sie do Festiwalu przylaczyc :)
OdpowiedzUsuńA fotoreportaz z Indii jak zwykle niesamowity! Podziwiam Wasze wojaze :)
Usciski!
(PS. Ja dyn jeszcze poczta nie wysylalam - Basia jest nieoceniona :))
Dziękujemy za wspólne 'dyniowanie" :) pozdrawiamy serdecznie
UsuńPokazujecie różne zakątki świata w najciekawszy z możliwych sposób ... tak bez zbędnego koloryzowania , bez upiększania - prawdziwie ...
OdpowiedzUsuńW Waszych opowieściach są ludzie , ich praca , są zwykłe miejsca ... jest życie widziane tak "od kuchni" - tak jak najbardziej lubię je oglądać ...
Bardzo cieszymy się Aniu :) pozdrawiamy serdecznie :)
OdpowiedzUsuń