Księżniczka z Zanzibaru. Historia Emily Ruete.

Oto historia, którą warto (mam nadzieję) przeczytać. Czasem zwykły przypadek sprawia, że poznajemy czyjeś losy. Mogą być one dla nas inspiracją, mogą nam zaimponować, zaskoczyć nas w pozytywnym lub negatywnym sensie, mogą też zmienić nasze życie w większym lub mniejszym stopniu. Czasem taka czyjaś historia na długo zostaje w pamięci, a może na całe życie ? Tak było z zanzibarską księżniczką. O jej niezwykłych losach dowiedziałam się będąc w Stone Town, stolicy wyspy.


Z Piotrem zwiedzaliśmy miasto. Chcieliśmy zobaczyć znane i ważne miejsca oraz przypatrzeć się codziennemu życiu mieszkańców wyspy. Byliśmy po wielu dniach wyczerpującego czasowo i kondycyjnie safari i potrzebowaliśmy odpoczynku. Marzył nam się Zanzibar na kilka dni prawdziwego lenistwa. Spełnił on całkowicie nasze oczekiwania. Mieliśmy wynajęty pokój w guest hausie prowadzonym przy spokojnej plaży między Paje i Jambiani.



Jednak skoro dotarliśmy najpierw samolotem do miasta, zostaliśmy tam na noc i chcieliśmy je poznać. Jakże inna to była Tanzania po przylocie z tej kontynentalnej.

Podczas zwiedzania Stone Town trafiliśmy do muzeum w House of Wonders.



Jest to największy i najwyższy budynek Stone Town, położony przy ogrodach Forodhani.



Tam też poznałam losy zanzibarskiej księżniczki Salme, która urodziła się 30 sierpnia 1844 r. jako córka pierwszego sułtana Zanzibaru Saida, pochodzącego z omańskiej dynastii Bu Saidów i Jilfidan, czerkieskiej branki. Salme wychowywała się w Bet il Mtoni, ogromnym pałacu położonym kilka kilometrów na północ od Stone Town (zburzonym w 1914 r.). Dzięki ambicji i determinacji posiadła rzadkie i niedostępne dla kobiet w tamtych czasach umiejętności-potrafiła pisać i to nie tylko po arabsku, znała także alfabet łaciński. Gdy Salme miała 12 lat zmarł jej ojciec.



Państwo zostało podzielone na Muscat i Oman oraz na Zanzibar. W 1859 r., kiedy zmarła również matka Salme między braćmi (sułtanem Zanzibaru - Madżidem i Bargaszem pragnącym przejąć tron w Stone Town) powstał konflikt. Salme wplątała się w dworskie intrygi, pomagała bratu o imieniu Bargasz, ale po jego "przegranej" i odprawienu go do Bombaju pozbyto się również jej z pałacu. Jako piętnastolatka wyposażona w dochody i trzy plantacje miała gdzie przebywać. Wkrótce jednak Madżid zaprosił ją znów do stolicy.



W pierwszej połowie XIX wieku Zanzibar przeżywał okres wielkiej prosperity gospodarczej. Był głównym centrum handlu niewolnikami. Ogromne dochody czerpano też z handlu przyprawami. Na wyspę ściągali przedstawiciele różnych firm europejskich, w tym w drugiej połowie wieku również Niemcy. Jednym z nich był dwudziestokilkuletni Heinrich Ruete (zdjęcie ze strony klik) zarządzający własną firmą Ruete & Co., wykształcony i mówiący w trzech obcych językach (francuskim, angielskim i suahili).
Budynek H. Ruete stał w sąsiedztwie pałacu, w którym mieszkała Salme. Pochodzący z zupełnie różnych światów Ci młodzi ludzie -  poznali się i zakochali w sobie. Prawdopodobnie Salme wiedziała, że szanse na bycie razem z jej miłością są żadne i zdecydowała się na ucieczkę. Niewątpliwie była też już wtedy w ciąży. W ucieczce pomógł jej lekarz brytyjskiej placówki konsularnej - John Kirk. Dwudziestodwuletnia  Salme w sierpniu 1866 r. popłynęła na "HMS Highflyer" do Adenu w Jemenie. W grudniu urodziła tam syna, a 30 maja 1867 r. po przyjęciu chrztu poślubiła Heinricha. Od tej chwili przestała być już Salme, nazywała się Emily Ruete. Latem rodzina ruszyła do Niemiec. Jej celem był Hamburg, niestety na terenie Francji, podczas podróży zmarło ich pierwsze dziecko.


Emily i Heinrich mieli jeszcze trójkę dzieci- Antonię, Rudolpha i Rozalię. Z pewnością byli szczęśliwą rodziną. Heinrich był oddanym mężem, który porzucił obiecujące interesy na Zanzibarze. Oboje nie mogli już tam wrócić. Mimo wszystko nowe życie Emily nie było łatwe. Nie mogła się z nikim poza mężem porozumieć , bo mówiła po arabsku i suahili. Podjęła więc lekcje niemieckiego i angielskiego. Trudno też było jej się przyzwyczaić do nowych rzeczy, które ją otaczały...do siedzenia na krześle, a nie na rozłożonych na podłodze poduszkach, do chłodów, sztywnych spódnic i gorsetów.

Nic jednak nie było tak trudne jak to co nastąpiło w 1870 roku. Heinrich wpadł pod tramwaj, zmarł w szpitalu trzymany za rękę przez Emily...od tej pory musiała sobie poradzić sama.


Władze Zanzibaru nie uznały jej roszczeń spadkowych, które mogły poprawić kondycję finansową Emily. Po śmierci męża zdecydowała się na spisanie wspomnień i tak powstała książka ,,Pamiętniki arabskiej księżniczki z Zanzibaru”, która została wydana najpierw w Niemczech, a potem w USA, Wielkiej Brytanii i Irlandii. Jest to pierwsza opublikowana biografia kobiety pochodzącej ze świata arabskiego.



Emily próbowano również wciągnąć do wielkiej polityki. Po zjednoczeniu Niemiec prawdopodobnie Bismarck snuł plany osadzenia na tronie Zanzibaru syna Emily - Rudolpha. Podobno Anglicy mieli jej zapłacić sporą sumę pieniędzy za to, żeby wycofała się z tej intrygi.

W latach 1885 i 1888 odwiedziła swoją dawną ojczyznę. Jednak Zanzibar stopniowo popadł w ruinę i Emily już więcej się tam nie wybrała.



W 1889 r. wyjechała na Bliski Wschód i mieszkała tam do wiosny 1914 r. Wtedy to podjęła decyzję o przeprowadzce z Bejrutu do swojej córki Rozalii mieszkającej z mężem (generałem Troemerem) w Bydgoszczy. Mieszkała tam razem z nimi przy ulicy Mickiewicza 17 (wtedy Bülowstrasse) aż do roku 1920. Wtedy to przenieśli się do Jeny, gdzie w 1924 r. w wieku 79 lat zmarła na zapalenie płuc. Jej prochy wraz z kopią wspomnień i ziemią przywiezioną podczas jej ostatniej wizyty na Zanzibarze - złożono u boku męża w Hamburgu.


Rudolph-syn Salme i Heinricha, którego Bismarck planował wykorzystać w swoich grach politycznych tworzenia imperium Rzeszy, po zwycięstwie partii nazistowskiej w 1934 r. zrezygnował z niemieckiego obywatelstwa i stał się poddanym korony brytyjskiej. Po II wojnie światowej przeniósł się do Szwajcarii gdzie zmarł w 1946 r.

4 komentarze:

  1. Niezwykła historia. Słyszałam o księżniczce, wiedziałam, ze napisała ksiązke, natomiast nie wiedziałam, ze mieszkała w Bydgoszczy. Życie często jest zagmatwane. Historia aż prosi się o ekranizację, a może juz jest a ja nie wiem? Pozdrawiam Urszula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula szkoda, że nie ma tej ksiązki w języku polskim, nikt jej nie przetłumaczył. O filmie nic mi nie wiadomo. Historia niezwykła. Cieszę się, że w takie zakamarki zaglądasz :) Pozdrowienia

      Usuń
  2. Z wielką przyjemnością zaglądam. 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń