Sierociniec słoni w okolicach Nairobi.
Dziś zebrało mi się na wspomnienia z Kenii. Byliśmy tam w 2011 r. Pisałam już o domu Karen Blixen tu-klik.W okolicach Nairobi znajduje się jeszcze jedno fascynujące i niekomercyjne miejsce. Odkrył je Piotr i wszystko jak zawsze dobrze zorganizował. Było to tym bardziej ważne, że można tam wejść tylko przez godzinę w ciągu dnia . To sierociniec słoni.
Powstał on pod patronatem The David Sheldrick Wildlife Trust i zaczął funkcjonować na początku lat pięćdziesiątych XX wieku. Od śmierci D. Sheldricka w r.1977 funkcje dyrektora fundacji i zarządcy sierocińca pełni wdowa po nim - Daphne Sheldrick. Wszystkie zwierzęta, które tam trafiają są ofiarami kłusownictwa.
Sprawa opieki nad małymi słoniami z pozoru może wydawać się prosta, ale to bardzo skomplikowana sprawa. Utrzymanie słoników przy życiu wiąże się z dostarczeniem im właściwego pokarmu.
Żadne mleko nie jest w stanie zastąpić mleka matki. Prawie 30 lat zajęło Daphne Sheldric znalezienie właściwej mieszanki, którą organizmy małych słoni tolerowałyby w sposób właściwy. Słonie żywią się mlekiem do ok. 4 roku życia. Dlatego również słonice zachodzą w ciążę co ok. 4 lata.
Poza tym opieka nad słoniami wymaga wielkiego zaangażowania. Opiekunowie najmłodszej grupy (do roku) są ze zwierzętami praktycznie cały czas. Z najmłodszymi nawet razem śpią. Muszą się jednak zmieniać, żeby nie dopuścić do zbyt mocnych więzi emocjonalnych. Przykładem tego jak bardzo słonie wiążą się emocjonalnie ze swoimi opiekunami jest historia Aishy. Trafiła ona do sierocińca jako sześciomiesięczne "dziecko". Opiekowała się nią Daphne Sheldrick. Kiedy w 1974 roku Jill, córka Daphne miała ślub w Nairobi, słoniątkiem zajęła się młodsza siostra Daphne. Niestety Aisha popadła z powodu rozstania w depresję i zmarła. Od tamtej pory nie dopuszczano do sytuacji, żeby słoniątko miało jednego opiekuna.
Głównym celem sierocińca jest przywrócenia słoni naturze. Muszą w przyszłości dojrzeć do samodzielnego życia. Małe słonie nie mają szansy przeżycia na wolności. W sierocińcu te szanse wzrastają do 50 %.
Mały słoń zwykle chroniony jest przed słońcem pod brzuchem matki, ten jednak musi być pod parasolem ( z braku mamy ;) Jego skóra jest jeszcze zbyt delikatna. Końcówki uszu ma posmarowane specjalnym kremem przeciwsłonecznym.
Słonie mają bardzo rozbudowane więzi społeczne, bogatą i wyrazistą sferę emocjonalną. Na wybiegu od razu widać, kto z kim się lubi, kto nie.
Każdy z nich to inna osobowość i to też przekłada się na zachowanie. Słonie z Tsavo często nazywane są czerwonymi słoniami.
Taplanie się w błocie jak i obsypywanie ziemią jest ważnym zabiegiem kosmetycznym.
Ponieważ ziemia jest tu wyjątkowo „czerwona”, to i kolor słoni jest specyficzny. Wchodzenie...
i wychodzenie z bajorka to trudne zadanie.
Chęci przewyższają umiejętności… czasem trzeba podjąć kilka albo kilkanaście prób, żeby osiągnąć cel ;)
Słonie początkowo nie używają do picia trąby. To niełatwa umiejętność, którą zdobywają z czasem.
Ćwiczą swoją sprawność, posługują się własnym językiem i infradźwiękami, niesłyszalnymi dla ludzi. Do tego ćwiczą zachowania, które w przyszłości będą stosować…np. odstraszanie-jak na zdjęciu poniżej ;)
Trąba to ważne narzędzie badawcze. Jeśli wdmuchniemy słoniowi powietrze do trąby, zapamięta nas na całe życie. Zresztą pamięć mają niesamowitą. Jeden z opiekunów spotkał się przypadkiem ze słoniem po 30 latach i słoń go rozpoznał.
W zależności od tego, jak dobrze małe słonie pamiętają swoją rodzinę, pozostają odpowiednio długo w schronisku. Jeśli dobrze pamiętają - pozostają na miejscu do chwili, gdy czują, że mogą powrócić do dzikiego środowiska.
Te, które osierocono we wczesnym dzieciństwie (mają poniżej sześciu tyg.) zwykle nie pamiętają swej rodziny, ponieważ przypominają ludzkie niemowlęta - nie mają rozwiniętego zmysłu pojmowania i kojarzenia faktów. Zostają dłużej z zastępczą rodziną ludzką, a dołączenie do dzikich stad zajmuje im o wiele więcej czasu.
Sierociniec wspiera na arenie międzynarodowej działania mające na celu zrozumienie zachowań i zwyczajów słoni oraz pokazywanie jak okrutne i niepotrzebne jest zabijanie zwierząt o inteligencji i emocjach zbliżonych do ludzkich, dla ich kłów.
To z powodu kłów zwierzęta przeżyły prawdziwą eksterminację w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Gwałtowny wzrost cen kości słoniowej oraz dostępność broni palnej przyczyniły się do tego, że w latach 1970-1977 Kenia utraciła ponad połowę ze 120 000 słoni. W tym czasie populacja słoni w Afryce liczyła 1,3 miliona osobników. Dziś zmalała poniżej 500 tysięcy.
Eksport kości słoniowej z Afryki, i to ten legalny, sięgał 900 ton rocznie. Całej populacji groziło wyginięcie. Masowy ruch na rzecz obrony tych zwierząt (STE - Save the Elephants, MIKE - Monitoring the Illegal Killing of Elephants) zaowocował w 1989 roku decyzją o zakazie międzynarodowego handlu kością słoniową.
Mimo wprowadzenia zakazu od tamtej pory skonfiskowano wiele jej ton i zwierzęta nadal są zabijane.
Do sierocińca trafiają również inne zwierzęta wymagające wychowania. Los małych słoni podzielają również osierocone przez kłusowników nosorożce.
Ponieważ utrzymanie sierocińca jest bardzo kosztowne (sam transport słoniątka przy konieczności wynajęcia samolotu to ogromne pieniądze) wprowadzono tam możliwość zaadaptowania wychowanków na rok. Dostaje się wtedy certyfikat adopcyjny. Więcej informacji znajdziecie tu: http://www.sheldrickwildlifetrust.org/asp/orphans.asp
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz