Dyniowy crème brûlée.


Składniki na 6 porcji :

5 żółtek
5 czubatych łyżek cukru pudru
600 g śmietany kremówki
6 łyżek przecieru z dyni
2 ziarenka ziela angielskiego
1 łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
1 starta fasolka tonki ( można zastąpić wanilią)
drobny cukier do skarmelizowania skorupki

Upiekłam dynię w piekarniku. W tym celu pokroiłam dynię na kawałki. Wybrałam odmianę Hokkaido. Bardzo ja lubię, bo nie trzeba obierać skórki, dynia ma zwarty, mączysty i wyrazisty w smaku miąższ.


Pokrojone kawałki pozbawione wnętrza nitek miąższu i pestek wrzuciłam do miski. Skropiłam olejem o delikatnym smaku (może być rzepakowy, ryżowy czy z pestek winogron). Ułożyłam na pergaminie i piekłam w temperaturze 200 stopni przez 20 min. Po upieczeniu zmiksowałam miąższ na puree.

Śmietankę wlałam do rondla, dodałam do niej przyprawy. Wcześniej roztarłam ziarenka ziela w moździerzu na gładki proszek. Na drobnej tarce starłam tonkę i gałkę. Całość wymieszałam i podgrzałam do momentu, kiedy na brzegach naczynia zaczęły pojawiać się pęcherzyki (śmietanka ma być gorąca, ale nie trzeba jej gotować ).

Utarłam żółtka z cukrem pudrem na gęstą, bardzo jasną masę. Dodałam do tego puree z dyni i cały czas mieszając (najlepiej trzepaczką rózgową) dodałam gorącą śmietankę. Całość na koniec przecedziłam przez sito i rozlałam do ramikinów. Wstawiłam je do płaskiego naczynia, podlałam ramekiny gorącą wodą do ok. połowy naczyń i piekłam 40 min. w temperaturze 150 stopni. Po ostudzeniu (ok.2-3 godz.) posypałam drobnym cukrem i skarmelizowałam palnikiem.

A teraz mogę zrobić to co lubię najbardziej ;) rozbić skorupkę łyżeczką , SMACZNEGO :)

Przepis dołączam do Festiwalu Dyni Bei :)


20 komentarzy:

  1. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Dziękuję Grace. Pięknie piszesz i przecudne zdjęcia. Serdecznie pozdrawiam.
    Małgosiu, Piotrze. I Wam przeogromne wielkie dziękuję za przedstawienie wspaniałego gościa. Za przecudne, klimatyczne zdjęcia .
    D Z I E K U J E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu-dziękujemy za komentarz i odwiedziny. Cieszymy się , że post Ci się spodobał :) pozdrawiamy serdecznie

      Usuń
  2. M i P, ale macie korespondenta! Zazdraszczam pozytywnie. Piękny list z Australii, interesujący i zdjęcia ...bajkowe. Te kwiaty szczotkowe i kwiaty bananowców. Las usiany kaliami, tak jak u nas zawilcami, chyba przyśni mi się w nocy.No i te okazałe trawy. Inny świat.
    Małgosiu, piękna cukrowa szyba na deserze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) Mam nadzieje , że Grace jeszcze u nas cos pokaże :) a szyba...owszem ;D buziaki

      Usuń
  3. Cudne zdjęcia - i z egzotycznej, przynajmniej dla mnie, Australii, i z naszej jesiennej półkuli :)
    A dyniowy creme brulee mam zamiar niedługo przygotować. Strasznie mnie ciekawi jego smak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gin...nie pożałujesz...jest warte zrobienia :) pozdrawiamy i dziękujemy za odwiedziny :)

      Usuń
  4. Malgosiu, bardzo dziekuje za deser. Wszelakie dania dyniowe naleza do moich ulubionych. Teraz do tych smakow dolacze Twoj deser:)
    Zamieszczenie mojego wpisu na Waszym blogu, traktuje jako duze wyroznienie.
    Jesien masz piekna. Najbardziej ujal mnie ten szron na kolorowych listkach:) Pieknie sie komplementuja pory roku na Naszym Swiecie.
    Dziekuje i pozdrawiam serdecznie:)
    Grazyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko-dziękujemy za przyjęcie zaproszenia :) Twój świat jest dla nas ekscytujący...egzotyczny i zupełnie nieznany :) Bardzo nam się podobało :) pozdrawiamy serdecznie

      Usuń
  5. deser obłędny :) a na zdjęcia patrzyłam z wielką przyjemnością, zarówno te wiosenne jak i jesienne! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dyniowy crème brûlée to jest dla mnie ciekawostka, pięknie się prezentuje
    ale te zdjecia poniżej przepiękne,ach

    OdpowiedzUsuń
  7. zdjecia niesamowite:) deser bardzo mi się podoba;) mniam mniam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto-cieszymy się z Twoich odwiedzin, bardzo nam miło :) pozdrawiamy

      Usuń
  8. Crème brûlée i Południowa Australia to dla mnie lądy nieznane ...
    pierwszy mniej odległy choć jego skorupka jest niczym spękana ziemia w głębi australijskiego lądu w trakcie suszy ...
    piękny ten Wasz fotograficzny dialog ...
    świat z bliska i z daleka ... ten na który codziennie spoglądam i ten , który zawsze tylko na fotografii ... dla tych zdjęć chętnie tu powracam ...
    pozdrawiam serdecznie ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękujemy Aniu-pięknie to napisałaś :)))))))))))) pozdrawiamy serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdjęcia zachwycają - tak te z Australii, jak i z Polski. Niby dwa przeciwieństwa, a jednak...w jakiś sposób sobie bliskie

    OdpowiedzUsuń
  11. Dwa skrajne światy- w jednym życie przygotowuje się do odpoczynku i czekania,w drugim - świat zaczyna nowe życie!
    Piękne zdjęcia i pyszny deser.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń