Mont Saint Michel
stycznia 05, 2015
/
29
Zapraszam Was do Francji, na pogranicze Normandii i Bretanii. Miejsce to jest uznane za drugie po Paryżu najliczniej odwiedzane przez turystów. Przezornie więc wyjechaliśmy z Cherbourga bardzo wcześnie rano, żeby być dokładnie na 7.30 na miejscu.
O tej porze zaczynają kursować autobusy między obowiązkowymi parkingami a wyspą. Magiczne, niesamowite miejsce w półmroku budzącego się dnia widoczne było już gdy zbliżaliśmy się do celu. Kiedy docieraliśmy autobusem do Mont-St-Michel na miejscu było jeszcze prawie pusto, a klasztor na górze był zamknięty. To pozwoliło nam w spokoju obejść miasteczko i mury,
podziwiać widoki budzącego się dnia.
Odpływ dopiero się zaczynał.
Pływy wokół wyspy stanowiły dawniej naturalny czynnik obronny. Funkcjonują one zgodnie z kalendarzem księżycowym.
Różnica poziomów sięga do 14 metrów, a prędkość przypływu porównywana jest do prędkości galopującego konia. Stąd zdarzają się tu wypadki. Pamiętam jak kilka lat temu czytałam o utonięciu Polaków, którzy wybrali się zbierać mule i nie zdążyli wrócić do brzegu.
Dawna nazwa łacińska miejsca Mons Sancti Michaeli in periculo mari -Wzgórze Świętego Michała w niebezpiecznym morzu - też oddaje charakter miejsca.
Dawniej Mont-St-Michel było miejscem pielgrzymek, do którego przybywali miquelots, żeby oddać hołd św. Michałowi Archaniołowi. Najpierw w VIII wieku wybudowano na wyspie skromną kaplicę, potem wyrosło tu opactwo benedyktyńskie o rozległych wpływach w XII i XIII wieku. W czasie trwania wojny stuletniej miejsce otoczono murami obronnymi.
Od czasu rewolucji w 1789 roku zmieniono opactwo na więzienie, ale w II połowie XIX wieku uznano to miejsce za zabytek historyczny i rozpoczęto wtedy budowanie grobli. To jej obecność doprowadza do zamulania terenu wokół wyspy znajdującej się u ujścia rzeki Couesnon. Obecnie realizowany jest projekt, którego celem jest powstrzymanie tego zjawiska. Grobla ma zostać zastąpiona mostem. Rzeka ulega regulacji (w głębi zdjęcia), pozostało jeszcze wybudowanie zapory i spowodowanie, że znów miejsce nabierze charakteru wyspy jak dawniej. Dziś wszystko wygląda jak plac budowy.
My wspinamy się żeby zwiedzić Mont Saint Michel. Na granitowej skale, która wznosi się na wysokość 92 m nad poziomem morza zabudowania sięgają do 170 metrów w górę. Czeka nas wspinaczka ;)
Najpierw podążamy Grand Rue, główną ulicą, która dawniej była drogą pielgrzymkową. Obiega ona skałę od strony zachodniej i doprowadza do sanktuarium, które zajmuje górną część wyspy.
Tu widać najniżej położone części zabudowy - mury obronne, w tym Wieżę Gabriela. Wybudowano je w czasie wojny stuletniej z Anglikami.
Wspinamy się do kościoła.
Kościół Notre Dame Sous Terre.
Od tarasu przy nim rozpoczyna się zwiedzanie. Z góry widać małą Kaplicę św. Auberta, wybudowaną na skalnym występie.
Poświęcona jest biskupowi, który ufundował Mont-St-Michel.
Romańskie surowe wnętrza kościoła Notre Dame Sous Terre gromadziły dawniej przybyłych tu pielgrzymów. Do jego murów dobudowano La Merveille - klasztor wybudowany w początkach XIII wieku.
Krużganki wsparte są na 220 granitowych kolumnach.
Są wspaniałym przykładem stylu anglonormandzkiego z początku XIII wieku.
Refektarz-długa sala, w której mnisi jadali posiłki. Światło wpada tu przez wysokie, wąskie okna znajdujące się po prawej i lewej stronie za kamienną kolumnadą.
Sala rycerska zbudowana w gotyckim stylu.
Skryptorium, w którym mnisi przepisywali manuskrypty dziś ozdobione jest wiszącymi inicjałami wzorowanymi na dawnych, pisanych ręcznie.
Kopia figury św. Michała Archanioła umieszczona na iglicy kościoła zadziwiła nas pięknem wykonania i szczegółowością. W zbroi i z mieczem archanioł ukazany jest jako zwycięzca smoka. Figura na szczycie pokryta jest złotem.
Przemieszczamy się jeszcze wzdłuż murów, przy których chyba najlepiej mogą czuć się ptaki ;)
Idąc w górę lub wracając między obiektami klasztornymi a Grande Rue warto odwiedzić jeszcze jedno miejsce.
To mały kościół św. Piotra. Zbudowany w XI wieku został później w XVI przebudowany. Przy wejściu stoi posąg Joanny D'Arc.
W środku zaś, w bocznym ołtarzu można zobaczyć inną-srebrną figurę Michała Archanioła zabijającego smoka.
Omijamy skrzętnie sklepy z pamiątkami i restauracje, w których w cenę zdaje się wpisano opłaty za widoki na zatokę ;) Tym razem już w pełnym słońcu wędrujemy w dół.
Przy wyjściu tylko zaglądamy do restauracji "La Mere Poulard", której początki sięgają 1879 roku. Najbardziej znana jest ona z wielkich, grubych i robionych w miedzianych naczyniach omletów. Cena za 100g omleta to 25 euro, przy czym minimalna porcja to 300g. Łatwo więc policzyć, że tu historia waży i kosztuje :)
Opuszczamy Mont-St-Michel bez żalu widząc jak wlewa się tu nie morze wody, ale morze turystów.
Wybieramy tym razem pieszy spacer, żeby móc popatrzeć na wzgórze z dalekiej perspektywy.
Mamy spory kawał do parkingu. Tym, którzy parkowali dawniej przy grobli zdarzały się niespodzianki jak poniżej na zdjęciach.
(zdjęcie ze strony klik )
Urocza brioszka!
OdpowiedzUsuńDla mnie najlepsza śniadaniowa radość.
Dziękuję, też bardzo lubimy pieczywo brioszkowe :)
UsuńBrioszka do porannej kawy pasuje idealnie.
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce w którym byliście.
Pozdrawiam-)
I.
Dziękujemy Irenko :) Piękne i raz nam wystarczy :) brioszkę za to możemy powtarzać bez końca...
UsuńBrioszka pyszna i kusząca :)
OdpowiedzUsuńMiejsce piękne, nie dziwię się że jest tam tyle osób zwiedzających :) Pozdrawiam ciepło!
Dziękujemy Łucjo :) Miejsce bardzo dobrze przygotowane pod obsługę turystów :) pozdrawiamy serdecznie
UsuńBrioszka wspaniała, co prawda dla mnie bez skórki pomarańczowej, ale z dużą ilością rodzynek :) A miejsce? Odwiedziłam je dwukrotnie, to takie miejsce które jest obowiązkowe do odwiedzenia, piękne, magiczne, ale dwa razy to wystarczy, jest tyle innych równie magicznych miejsc we Francji a mniej zadeptanych, że już nie. Jednak bardzo chętnie pooglądałam je na zdjęciach i powspominałam swoje wizyty i mój pierwszy zachwyt nad tym miejscem
OdpowiedzUsuńBasiku-skórkę oczywiście możesz pominąć :) Miło nam, że mogłaś powspominać :) pozdrawiamy serdecznie
UsuńBrioszka pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie popatrzeć tak na Twoje zdjęcia :)
Dzięki Aniu :) Brioszka robi się błyskawicznie, polecamy :)
UsuńZabytki piękne, ale brioszka to taka do zapatrzenia, cuda
OdpowiedzUsuńDzięki Alciu :) pozdrawiamy serdecznie
UsuńCóż za wspaniałe widoki i architektura! Dziękuję za wspaniałą wycieczkę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy Zuziu za Twoje odwiedziny :) pozdrawiamy
UsuńKurczę, niedawno zrobiłam drożdżowca ze skórką pomarańczową i nawet nie wiedziałam, że to królewskie ciasto ;)
OdpowiedzUsuńFascynujące jest to miejsce, wiele bym dała za możliwość jego odwiedzenia...
Kasiu-bo tu jeszcze kształt jest ważny :) co nie zmienia faktu, że możesz czuć się po królewsku ;D Dziękujemy za odwiedziny , pozdrawiamy
UsuńBrioszka apetyczna bardzo, a wirtualny spacer po tak pięknych miejscach świetny! Nie byłam więc wzdycham tylko... Wszystkiego dobrego na Nowy Rok. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękujemy Ani- Tobie też życzymy wspaniałego Nowego Roku :) Cieszymy się, że spacer podobał Ci się :) pozdrawiamy
UsuńPrzepiękne jest to miejsce :)
OdpowiedzUsuń:) dziękujemy
UsuńUwielbiam oglądać Wasze zdjęcia, działają na wyobraźnię :)
OdpowiedzUsuńA brioszka zapowiada się znakomicie :)
Dzięki Gin :) brioszkę polecamy
UsuńBrioszka ulubione danie Escoffiera pisałam o brioszce , Auguście Escoffier jego żonie słynnej poetce, która uwiódł właśnie tym daniem ( w kieszonki brioszki włożył łyżeczkę śmietany, masło i podał na ciepło na pięknym porcelanowym talerzu, pozdrawiam serdecznie i zapraszam do wpisu o cesarzu kucharzy
OdpowiedzUsuńj
wpis o Escoffierze kucharzu znamienitym, który wynalazł smak" wyśmienity" w japońskim nazywany umami jest z dnia 26.12.2014
OdpowiedzUsuńj
Wspaniała recenzja "Białych trufli" i bardzo ciekawy post o Escoffierze. Z przyjemnością przeczytaliśmy, dziękujemy :) pozdrawiamy
UsuńPięknie się przeniosłam dzięki Wam w to miejsce. Byłam tam 19 lat temu:-) Dziękuję:-) A brioszką się częstuję:-)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!:-)
Dziękujemy Marzenko :) Tobie również życzymy wspaniałego Nowego Roku :) Co do Mont -St-Michel...to pewnie inaczej wszystko wokół wyglądało 19 lat temu, bardziej naturalnie. W stronę wyspy widok jest ładny, ale w drugą stronę to istny plac budowy. Miejmy nadzieje , że kiedyś to się uspokoi :) pozdrawiamy
UsuńWspaniala wyprawa do klasztoru, rys historyczny czyni ja jeszcze bardziej interesujaca.
OdpowiedzUsuńCiasto az slinka cieknie.
Pozdrawiam
Grazyna
Dziękujemy, pozdrawiamy :)
Usuń